Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Biegniemy dla Łukasza!

Data publikacji: 02 czerwca 2017 r. 08:26
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:42
Biegniemy dla Łukasza!
 

Ten weekend w sposób szczególny jest poświęcony dzieciom. Wypełnią go spotkania, festyny i imprezy organizowane specjalnie dla nich. Jedno z tych wydarzeń odbędzie się już w piątek (2 czerwca) i zasługuje na wyjątkową uwagę. Dotyczy najbardziej znanego wolontariusza Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – Łukasza Berezaka. Dzielnego chłopca ze Szczecina, który – zmagając się z bardzo poważną chorobą – robi dla innych wiele dobrego. Dziś można pomóc jemu…

Łukasz ma 13 lat, od urodzenia cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crohna, ma też wrodzony niedobór odporności. Jest leczony immunoglobulinami. Chłopiec co tydzień ma wkłucia podskórne, kilkoma pompami do jego organizmu jest przetaczany specjalny preparat. Od 11 lat przechodzi przewlekłą sterydoterapię, co powoduje bardzo duże powikłania. Powstał zespół Cushinga, pojawiły się obrzęki, osteoporoza, pękają kości, stąd konieczność wspomagania się wózkiem inwalidzkim. Do tego doszły problemy z nadciśnieniem tętniczym, a od czterech lat silna kamica nerkowa, która również jest powikłaniem choroby podstawowej. Od dwóch lat Łukasz ma zaburzenia rytmu serca, traci przytomność. Jest pod opieką kliniki przy ul. Unii Lubelskiej i kilkunastu klinik w Centrum Zdrowia Dziecka.

– Moje dzieciństwo wyglądało tak, że co miesiąc albo nawet co dwa tygodnie byłem w szpitalu – mówi nastolatek. – Więc nie było to dzieciństwo marzeń. Przez ten szpital nauczyłem się pokory. Życie dało mi w kość.

Choroba szybko wykluczyła chłopca z normalnego funkcjonowania w grupie rówieśniczej. Choć dałby wszystko, by móc jak inni siedzieć w szkolnej ławce, a na przerwach kopać z kumplami piłkę.

– Od zerówki do klasy trzeciej chodziłem do szkoły, ale miałem tam zajęcia indywidualne – wspomina. – Potem mój stan zdrowia się pogorszył i już nie dało rady. Odtąd to nauczyciele przychodzą do mojego domu.

Dziś chłopiec jest uczniem pierwszej klasy Gimnazjum nr 6 przy ul. Niemierzyńskiej w Szczecinie. Utrzymuje kontakt z koleżankami i kolegami z klasy, piszą do siebie. Często słyszy od innych: „Ale masz fajnie, dwie lekcje dziennie, jak ja bym tak chciał”. Tylko że on w te dwie indywidualne lekcje musi zrobić to, co normalnie robi się w siedem…

Jak każdy nastolatek ma swoje pasje. To teatr i muzyka. W te lepsze dni, gdy choroba nie odbiera mu sił, stara się z tego korzystać. Jego ulubiony wykonawca to Taco Hemingway. Ostatnio spotkał się z nim na koncercie podczas juwenaliów.

– To, co on zrobił na scenie, było niesamowite – rozpromienia się Łukasz. – Za kulisami podpisał mi płytę, rozmawialiśmy, jakbyśmy się znali ze dwa lata! Urzekło mnie, że nie zachowuje się jak gwiazda, jest normalny. Lubię jego piosenki, bo ich teksty są czasem bardzo adekwatne do mojego życia.

Łukasz od wielu lat jest wolontariuszem WOŚP. Daje mu to bardzo dużo energii do działania. O przyjaźni z Jerzym Owsiakiem mówi: braterska, szczera, będzie zawsze. Czasem widują się w Warszawie, Jurek zakreśla wcześniej w swoim magicznym kalendarzu datę, ustala miejsce, w którym się spotkają i pogadają o wszystkim, jak starzy kumple. Czasem dyrygent Orkiestry wpada do niego do Szczecina. Ta obecność bardzo Łukaszowi pomaga.

– Swego czasu miałem wielu przyjaciół – mówi. – Ale odkąd biorę dużą dawkę sterydów i wyglądam jak wyglądam, trochę ludzi wokół mnie się wykruszyło. Mam prawdziwego przyjaciela Bartka w Ostródzie, wiele osób mnie wspiera. A fundamentem i najważniejszymi osobami na świecie są dla mnie rodzice, siostra Ania i siostrzenica Julka. To moja siła.

W świecie Łukasza potrzeba tej siły wiele. Do walki z chorobą i cierpieniem, bardzo upartymi i trudnymi przeciwnikami. Na każde święta, urodziny, imieniny, Dzień Dziecka czeka się tylko na ten jeden jedyny prezent. Że przyjdzie lekarz i powie: Słuchaj, jest lepiej. Jest szansa, możemy cię wyleczyć.

– Są takie dni, gdy jest nam bardzo ciężko – przyznaje mama Łukasza, Iza. – To, o czym mówię, doskonale czują i wiedzą rodzice chorych dzieci, bo wszyscy przechodzimy przez to samo. Na pewno nie pomagają takie sytuacje, gdy ktoś nieznajomy rzuca w stronę syna uwagi: „Taki gruby, opasły, siedzi pewnie i się obżera”. Trudno to zrozumieć i znieść.

Łukasz przechodził kiedyś depresję i nie mógł z tego wyjść. Jego psycholog zaproponowała – jadąc na wózku ulicą, podnieś głowę, podnieś oczy do góry. Uśmiechnij się i zobacz ile osób też się uśmiechnie. Zadziałało! Ludzie ten uśmiech odwzajemniali.

– Dlatego wszystkim dzieciom, którym jest trudno, życzę, by miały głowy wysoko – mówi chłopiec. – I mocno trzymam za nie kciuki.

Z wysoko podniesioną głową i zaciśniętymi kciukami będzie Łukasz kibicował dzisiaj tym, którzy wezmą udział w biegu zorganizowanym specjalnie dla niego przez jego szkołę – Gimnazjum nr 6 przy ul. Niemierzyńskiej oraz Technopark Pomerania. Jest już lista startujących, ale dołączyć może każdy chętny! Bieg odbędzie się w czterech grupach – o godz. 10 wystartują przedszkolaki (100 metrów), o godz. 12 uczniowie szkół podstawowych (450 m), o godz. 14 gimnazja (1500 m), a o godz. 16 dorośli (4,5 km). By pobiec, trzeba przyjść pół godziny przed startem, zapisać się i opłacić wpisowe. Zebrane w ten sposób pieniądze zostaną przekazane na leczenie Łukasza.

– W ubiegłym roku zorganizowaliśmy pierwszy taki bieg dla ucznia trzeciej klasy chorego onkologicznie – mówi Ewa Dobrzycka, dyrektor szkoły. – Frekwencja przeszła nasze oczekiwania, pobiegło 750 osób. Postanowiliśmy ten bieg organizować cyklicznie. W tym roku robimy to dla kolejnego naszego ucznia – właśnie dla Łukasza.

Jest bardzo wzruszony. Wszystkim, którzy dzisiaj dla niego pobiegną, bardzo dziękuje. Wie, co to znaczy. Przecież w pomaganiu sam jest długodystansowcem…

Anna Gniazdowska

Fot. Ryszard Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA