Ok. godz.13 w piątek na plaży w Niechorzu w czasie silnego zachodniego wiatru w morzu kąpało się wiele osób. Na plażach strzeżonych, gdzie są ratownicy, wywieszona była jednak czerwona flaga zakazująca kąpieli. Wysoką falą i silnymi wiatrami nie przejmowali się natomiast plażowicze na plażach, gdzie nie było ratowników. Nie zważając na ryzyko ludzie kąpali się w morzu, a wśród nich było rodzeństwo. 11-latek (epileptyk) razem ze swoim bratem pływali na kole w pobliżu betonowego pirsu.
W pewnej chwili silna fala wepchnęła rodzeństwo pod betonowy pirs, gdzie rzucało nimi morze. Na ratunek pośpieszyli przygodni plażowicze i rodzice dzieci. Zdarzenie dojrzeli ze swoich wież ratownicy, którzy pośpieszyli z obu stron pomostu z pomocą. W międzyczasie plażowicze za pomocą ręczników i innych rzeczy wyciągnęli z wody chłopców (koło zabrało morze), ale kłopoty z wyjściem spod betonowego pirsu mieli ich rodzice i dwójka plażowiczów, którzy pośpieszyli na ratunek.
Ratownicy z firmy „Doran” Pawła Dornantowicza z Łódzi (na zdjęciu od lewej: Przemysław Kalinowski, Bartosz Wiktor i Mariusz Badoń) weszli do wody i zaczęli ratować ludzi uwięzionych w betonowej pułapce, gdzie fala rzucała nimi o konstrukcję. Ostatecznie udało się uratować wszystkich, ale niektórzy doznali otarcia skóry i niegroźnych obrażeń.
***
Tym razem skończyło się na strachu, ale niebezpieczeństwo było spore. W tym miejscu w minionych latach śmierć poniosło już kilka osób. W ub, roku, o czym pisaliśmy, w tym samym miejscu ratownik wyciągnął z wody topiącego się mężczyznę. Nie przemawia to jednak do niektórych dorosłych, którzy uważają, że im się nic nie stanie, a także nie myślą o tym, że ich dzieci mogą stracić tam życie. Dziś zakończyło się szczęśliwie, ale co będzie jutro?
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI