Czy komuś przeszkadzało, że Stocznia Szczecińska Porta Holding chciała zarabiać na handlu paliwami? Zdaniem Urszuli Michlik-Dzidy, która zasiadała w radzie nadzorczej SSPH, baza paliwowa w Świnoujściu zapoczątkowała zamieszanie wokół stoczni. Według innego dawnego członka RN, Kazimierza Gąsiora, działania wobec holdingu w 2002 r. sprawiały wrażenie, jakby ktoś chciał przejąć zakład pracy „za złotówkę”. Oboje zeznawali w środę (27 lutego) w Sądzie Okręgowym w Szczecinie.
Świadkowie byli przesłuchani po raz kolejny, gdyż sprawa po apelacji wróciła do pierwszej instancji. Chodzi o proces, jaki Skarbowi Państwa wytoczyło ponad 2000 akcjonariuszy SSPH, którzy chcą zapłaty z tytułu utraty wartości akcji. Łączna kwota roszczeń wynosi co najmniej 26 mln zł. Ponad 21 zł wynosiła wartość księgowa jednej akcji w 2002 r., tuż przed upadłością holdingu. Dziś jest zerowa.
Do upadku doszło za rządów SLD. Porcie Holding zabrakło pieniędzy na bieżącą działalność, a banki odmówiły udzielenia kredytów, gdyż nie chciał ich poręczyć Skarb Państwa. Członków zarządu SSPH aresztowano pod zarzutem działania na szkodę firmy. Po latach zostali uniewinnieni.
Pozew zbiorowy wniesiono w 2012 r. W procesie, który ruszył na dobre w maju 2016 r., zeznawało ponad 30 świadków, m.in. byli premierzy, ministrowie, dziennikarze i menedżerowie. We wrześniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił powództwo Krzysztofa Piotrowskiego, reprezentanta grupy akcjonariuszy starających się o odszkodowanie. Sędzia przyznał, że wartość akcji spadła do zera, ale – jak orzekł – powód nie zdołał udowodnić, że ma to związek z działaniami funkcjonariuszy Skarbu Państwa.
Jednak Sąd Apelacyjny w maju ub. roku uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia Sądowi Okręgowemu. Ten m.in. dopytuje świadków, którzy już wcześniej zeznawali, o kwestie dotyczące sytuacji finansowej SSPH krótko przed upadłością czy okoliczności związanych z decyzją o nieudzieleniu firmie gwarancji potrzebnych do uzyskania kredytów.
Pierwsza rozprawa odbyła się 20 bm. Zeznawali byli ministrowie Jacek Piechota i Wiesław Kaczmarek oraz trzech dawnych członków RN Porty Holding. Teraz wysłuchano dwoje kolejnych. Z tego, co powiedzieli, wynikało, że problemy zaczęły się wraz z próbą uruchomienia bazy paliwowej w Świnoujściu przez spółkę Porta Petrol, wchodzącą w skład holdingu.
– Ta baza była już gotowa, mogła funkcjonować, ale cały czas ktoś robił trudności, żeby ruszyła – mówiła U. Michlik-Dzida.
Według K. Gąsiora, był to projekt, który miał zbudować tzw. drugą nogę w działalności holdingu na wypadek, gdyby się pojawiły trudności na rynku budownictwa okrętowego.
Oboje świadkowie przyznali, że po odwołaniu zarządu SSPH i aresztowaniu jego członków atmosfera była bardzo nieprzyjemna. Obawiali się, że ich też dotkną jakieś sankcje. W ich ocenie, powołanie nowego zarządu zostało wymuszone przez przedstawicieli Skarbu Państwa.
Kolejna odsłona procesu zaplanowana jest na 5 kwietnia. Sąd zamierza przesłuchać m.in. byłego premiera Leszka Millera.
(ek)
Fot. Ryszard Pakieser