W Szczecinie tylko w 2015 r. zginęło na przejściach aż 9 osób. To wcale nie jest najgorszy wynik w Polsce a mimo to, znacznie wyższy od wskaźników w innych krajach Unii Europejskiej. Co zrobić, by na pasach ginęło mniej ludzi? Policjanci z drogówki podpowiadają: Trzeba część przejść zlikwidować!
Przyczyn tak dużej liczby wypadków w Polsce jest wiele. Pisaliśmy już w „Kurierze" o niedawnej kontroli NIK w szkołach nauki jazdy i w WORD-ach. Przypomnijmy, że kontrolerzy doszli do wniosku, że kursanci nie są odpowiednio przygotowywani - i stąd później tak wielu ma problemy z przestrzeganiem przepisów drogowych.
Eksperci są jednak zdania, że do wielu wypadków dochodzi też z innych powodów.
- Od lat przyglądam się szczecińskim przejściom dla pieszych i się nie dziwię, że również na tzw. zebrach giną ludzie - twierdzi Tadeusz Styczewski, instruktor i egzaminator.
Nasz rozmówca jest przekonany, że przynajmniej w kilkunastu miejscach w Szczecinie przejścia przez jezdnie zaprojektowane są źle. Tak jest m.in. na ul. ul. Milczańskiej, Małopolskiej, Golisza, Goleniowskiej czy al. Wojska Polskiego. Styczewski podkreśla, że chodzi o wyjątkowe przejścia, z tzw. azylem, które tworzy się najczęściej w miejscach szczególnie niebezpiecznych.
Z policyjnej mapy potrąceń wynika, że właśnie tam zwykle dochodzi do tragedii - choćby na ul. Mieszka I lub al. Piłsudskiego, zwłaszcza w rejonie pl. Odrodzenia.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy do największej liczby potrąceń doszło oczywiście w centrum Szczecina. Wiele ich też było na al. Bohaterów Warszawy (pomiędzy Turzynem a skrzyżowaniem z ul. Sikorskiego), na ul. Jagiellońskiej (przy krzyżówce z al. Bohaterów Warszawy), na Niebuszewie i ul. Szafera.
Policjanci są zdania, że w Szczecinie przejścia są nie tylko źle zaprojektowane. Jest ich też za dużo, aż 2,5 tysiąca! Podkreślają, że wiele z nich zlokalizowano w nieodpowiednich miejscach.
- Tak jest na ul. Cukrowej, 3 Maja, Krygiera... Są niewidoczne dla kierowców, zasłonięte przez drzewa, słupki, parkujące samochody - tłumaczy Grzegorz Sudakow, szef zachodniopomorskiej drogówki. - Bardzo często niedoświetlone albo utworzone w rejonach, gdzie jest dopuszczalna podwyższona prędkość do 70 a nawet 90 km/h.
Policjanci podkreślają, że w takich sytuacjach lepiej w ogóle nie malować zebr, bo zgodnie z przepisami, można przechodzić przez jezdnię jeśli odległość pomiędzy przejściami jest większa niż 100 m. Ale wtedy zarówno piesi jak i kierowcy są dużo bardziej ostrożni.©℗
Leszek Wójcik
fot. Dariusz GORAJSKI