Pan Tadeusz to pasjonat, miłośnik zieleni, majsterkowicz, dekorator. Pani Wanda, jego żona, mówi tak: - Ja jestem znawczynią piękna, a kompozytorem jest mąż. Mieszkają w wieżowcu przy ul. Szafera 192. Okna ich mieszkania od strony balkonu wychodzą na zachodnią stronę osiedla, z widokiem na pobliską halę widowiskowo-sportową. Nie ta ostatnia jednak przyciąga wzrok.
Obsypany zielenią. Na tle jej kobierców w różnych odcieniach czerwone pelargonie, wielobarwne petunie od pomarańczy przez odcienie różu po bielące się drobniutkie surfinie i inne barwne, urokliwe ich odmiany. Ten ogród na balkonie to prawdziwy azyl. Niewiele takich wciąż, bądź choćby tylko będących jego namiastką, wśród szczecińskich enklaw blokowisk. Od zewnątrz rzuca się w oczy kocankowy dywan, przesłaniający pręty standardowej blokowej balustrady, przeplatany czerwonymi pelargoniami.
Na parapetach po obu stronach zaczynające kwitnąć lilie bordo i żółte, do tego krzew miniaturowych dojrzewających pomidorków przy wypoczynkowy kąciku, a także w donicach nieduże dwie białe hortensje. Do tego begonie, a na dwóch bocznych półkach żółciutkie rudbekie.
Oprócz surfinii i petunii w specjalnych dwukomorowych, piętrowych amplach, podwieszone pod sufitem donice z okazami rdestu. A krajobrazu dopełniają lysimachia, bluszcz kurdybanek, zielone krzewy ziemniaka ozdobnego i dodatkowe słupki-filarki z wiszącymi w specjalnie wykonanych przez pana Tadeusza własnoręcznie koszyczkach donicami petunii.
- Czasem muszę zachowywać się, jak ten więzień w celi, który musi być cicho, żeby przepiłować kratę. A to dlatego, by nie za bardzo hałasować i nie przeszkadzać sąsiadom - żartuje pan Tadeusz, podsumowując swoją pasję i wyjątkowe zacięcie kwiatowo-ogrodnicze.
„Wisienką na torcie” tego sezonu w balkonowym ogrodzie państwa Słodkowiczów – jak przyznaje pani Wanda – jest wymarzony i wypatrywany od dawna kącik wypoczynkowy. Skromny, bo to ledwie stolik i dwa krzesełka, ale za to z niedużą fontanną, stylizowaną na stos beczułek, którymi płynie strużka wody.
- Zimą balkon przechodzi przemianę. Zmienia stosownie do okoliczności i aury swój klimat na zimowo-świąteczny – podkreśla pani Wanda. – Co sezon zresztą balkon staje się wyzwaniem, co roku jest inny. A o tym, jak miałby wyglądać w przyszłym roku myślimy już dziś, zastanawiamy się np. czy nie zrezygnować z kocanki, czy nie pójść jeszcze bardziej np. w pelargonie, ale tu znów pojawia się pytanie, czy w aranżację jednokolorową, białą, czerwoną czy może mieszaną – dodaje pan Tadeusz.
Wanda i Tadeusz Słodkowiczowie podsumowują krótko: - To praca oczywiście dla siebie, której efekt daje satysfakcję, ale to także praca z myślą o innych i dla innych. ©℗
Tekst i fot. Mirosław WINCONEK