Poniedziałek, 19 sierpnia 2024 r. 
REKLAMA

15 lat za zabójstwo. Wyrok w poszlakowym procesie

Data publikacji: 04 stycznia 2018 r. 21:06
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:00
15 lat za zabójstwo. Wyrok w poszlakowym procesie
 

Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał w czwartek na 15 lat pozbawienia wolności 60-letniego Stanisława K. za zabójstwo Krzysztofa J., którego ciała nie znaleziono do dziś. Oskarżony nie przyznawał się do winy. Proces był poszlakowy.

Stanisław K. usłyszał w czwartek wyrok 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo i po dwa lata za zastraszanie świadków. Ostatecznie jednak oskarżonemu sąd wymierzył łączną karę 15 lat pozbawienia wolności, uznając ją „za wystarczająco surową”.

Prokurator chciał dla Stanisława K. 25 lat więzienia, obrońca – uniewinnienia. Obrońca zapowiedział już wniesienie apelacji na to nieprawomocne orzeczenie sądu.

Do zabójstwa doszło w nocy z 22 na 23 sierpnia 2015 roku w Byszkowie pod Czaplinkiem (Zachodniopomorskie). Stanisław K. był u swojej kochanki Violetty S. Para była w sytuacji intymnej, gdy do domu kobiety przyszedł jej drugi partner – 50-letni Krzysztof J. Według procesowych ustaleń Stanisław K. rzucił się do bicia rywala i go zabił. Ciała jednak nie odnaleziono.

W czwartek sędzia sprawozdawca Robert Mąka, uzasadniając wydany wyrok, mówił o tym, że Stanisław K. przez lata terroryzował Byszkowo. „Z zeznań świadków, mieszkańców tej miejscowości, wynikało, że traktował tę wieś jak swój prywatny folwark. Przez lata utrzymywał stosunki seksualne z Violettą S., choć sam kreował się na przykładnego ojca i męża” – mówił sędzia Mąka.

Jak ustalono w trakcie procesu, ta relacja intymna miała miejsce za przyzwoleniem i często w obecności męża kobiety. Violetta S. utrzymywała też kontakty seksualne z Krzysztofem J., który zamieszkał z małżeństwem S.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku wskazywał na to, że Stanisław K. zabił swojego rywala, zastraszył małżeństwo S., dlatego na początku procesu małżonkowie kryli oskarżonego, a przerażeni sąsiedzi tej jednej nocy "nic nie widzieli i nie słyszeli".

„Sąd nie ma wątpliwości, że J. nie żyje. Tu możemy mówić nie tylko o ukryciu zwłok, ale o ich zbezczeszczeniu. W naszym kraju szacunek dla zmarłego jest czymś bardzo ważnym, a Stanisław K. pozbawił Krzysztofa J. godnego pochówku” – mówił sędzia Mąka.

Przewodniczący składu orzekającego sędzia Waldemar Katzig dodał, że to „był trudny proces”, bo nie znaleziono ciała ofiary. Konieczna była m.in. opinia medyczna i wykonanie badań genetycznych. Dla sądu istotna też była opinia grafologa dotycząca grypsu wysłanego z aresztu, która wskazała na autorstwo Stanisława K. Gryps zawierał instrukcje, dzięki którym oskarżony miał uzyskać alibi na noc, gdy doszło do zabójstwa.

(pap)

Fot. Wiesław Miller

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Corpus delicti
2018-01-06 00:12:18
Nie ma ciała, nie ma morderstwa. Gryps pokazuje tylko, że oskarżony chciał uniknąć wszelkim kosztem odsiadki w areszcie i ciągania po sądach. Jeszcze tylko powrotu "zabitego" brakuje. Benc.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA