Na 11 lat więzienia skazał sąd Waldemara W., który pobił kolegę, doprowadzając do jego śmierci, po czym wyrzucił ciało przez okno i ukrył w pomieszczeniu gospodarczym. Za pomoc w zacieraniu śladów przestępstwa wyrok 3 lat pozbawienia wolności usłyszał Tomasz J.
Do tragicznych w skutkach zdarzeń doszło w nocy z 18 na 19 maja 2016 r. 48-letni niepełnosprawny Ireneusz M. i Waldemar W. pili razem alkohol w mieszkaniu tego ostatniego. To wtedy Waldemar W. kilkakrotnie kopnął w brzuch Ireneusza M. Mężczyzna rano już nie żył. Waldemar W. znalazł pomocnika – Tomasza J., który pomógł mu zawinąć zwłoki w poszwę od kołdry, obwiązać sznurem, wyrzucić z okna mieszkania, z drugiego piętra i zawlec do pomieszczenia gospodarczego. Ciało poszukiwanego przez rodzinę Ireneusza M. znaleziono po trzech tygodniach.
W czwartek Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał Waldemara W. na łączną karę 11 lat pozbawienia wolności za pobicie Ireneusza M., które doprowadziło do ostrej niewydolności krążeniowej i w konsekwencji do śmierci mężczyzny, oraz za wcześniejsze naruszanie jego nietykalności. Natomiast Tomasz J. usłyszał wyrok 3 lat pozbawienia wolności za pomoc w zacieraniu śladów przestępstwa, które popełnił Waldemar W.
Sędzia sprawozdawca Katarzyna Krystowczyk w uzasadnieniu wyroku mówiła, że materiał dowodowy nie pozwala na to, by skazać Waldemara W. za zabójstwo. A właśnie tego chciał prokurator. Domagał się dla Waldemara W. 15 lat pozbawienia wolności. Dla Tomasza J. chciał kary 5 lat więzienia.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator nie wyklucza wniesienia apelacji.
Waldemar W. i niepełnosprawny Ireneusz M. znali się od dawna. Byli kolegami - wspólnie imprezowali, również z alkoholem. Waldemar W. wielokrotnie zachowywał się agresywnie wobec Ireneusza M., ale wciąż spotykali się towarzysko. 18 maja 2016 r. pili alkohol w mieszkaniu Waldemara W. w Koszalinie. W nocy kilkakrotnie kopnął w brzuch Ireneusza M. Pobitego zostawił, a sam poszedł spać do pokoju obok. Gdy się obudził Ireneusz był już siny, nie oddychał. Waldemar W. znalazł pomocnika - Tomasza J., który pomógł mu pozbyć się ciała z mieszkania. Dokumenty i kurtkę nieżyjącego wyrzucili. Podczas procesu Waldemar W. próbował umniejszyć swoja winę w przestępstwie, oskarżał Tomasza J. Ostatecznie przyznał się do sprawstwa. W sądzie przepraszał za to, co zrobił.
(pap)
Fot. Robert Wojciechowski