Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało w środę o rozpoczęciu przez lotnictwo ataków na dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS) w Syrii. Jednak według amerykańskich i francuskich źródeł ataki wymierzone są w grupy opozycyjne i służą wsparciu reżimu w Damaszku.
Tego dnia zgodę na wysłanie rosyjskich wojsk do Syrii wyraziła Rada Federacji, wyższa izba rosyjskiego parlamentu. Wniosek prezydenta Władimira Putina przyjęto jednomyślnie. Prezydent musi zgodnie z konstytucją zwracać się o zgodę na użycie sił zbrojnych za granicą. Ostatni raz zrobił to przed zaanektowaniem Krymu w marcu 2014 r.
Putin zaznaczył, że jedynym sposobem walki z terrorystami w Syrii są działania prewencyjne. Jak podano, w Syrii bombardowany jest sprzęt islamistów, składy broni, amunicji i paliwa. Tymczasem francuskie źródło dyplomatyczne oceniło, że nie jest atakowane IS, "tylko prawdopodobnie syryjskie ugrupowania opozycyjne", a rosyjskie ataki służą wsparciu reżimu prezydenta Baszara el-Asada. Z kolei przewodniczący wspieranej przez Zachód Syryjskiej Koalicji Narodowej Chaled Chodża potwierdził, że ataki koncentrują się na obszarach, na których nie ma IS i Al-Kaidy. (pap)
Więcej w czwartkowym "Kurierze" lub e-wydaniu z dnia 1 października 2015 r.
Na zdjęciu: prezydent Władimir Putin
Fot. PA/ALEXEY NIKOLSKY