We wtorkowych zamachach terrorystycznych w Brukseli zginęło 31 osób, a ok. 300 zostało rannych - wynika z najnowszego bilansu przekazanego przez minister zdrowia Belgii Maggie De Block.
Do zamachów doszło na brukselskim lotnisku i na stacji metra Maelbeek w pobliżu siedzib unijnych instytucji. Przyznało się do nich Państwo Islamskie.
Dziennik "La Libre Belgique", który podaje te dane na stronach internetowych, zastrzega, że bilans może ulec zmianie. W szpitalach przebywa wciąż ok. 150 osób, z czego 61 znajduje się na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Cztery hospitalizowane osoby nie zostały wciąż zidentyfikowane, ponieważ są w stanie śpiączki. Większość osób poważnie rannych ma rozległe poparzenia, częste są też rany kłute spowodowane odłamkami metali.
Minister zdrowia oceniła, że znakomita praca służb ratunkowych, a następnie dobra organizacja pracy szpitali w całym kraju, do których przewieziono osoby ranne, pozwoliła zapobiec wielu zgonom. Część osób mniej poszkodowanych w zamachach dopiero w środę trafiła do szpitali, ponieważ we wtorek w pierwszym odruchu po tragedii skierowała się do swoich domów. W ten sposób Maggie De Block tłumaczyła większy od poprzednio podawanego bilans rannych. Te osoby najczęściej skarżą się na ubytek słuchu na skutek eksplozji. (pap)
Na zdjęciu: W miejscach ataków ludzie palą znicze, upamiętniając ofiary zamachowców.
Fot. EPA/OLIVIER HOSLET