Malezja nie wyda Korei Północnej ciała Kim Dzong Nama, przyrodniego brata północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, dopóki jego rodzina nie dostarczy próbek DNA - poinformowała w piątek (17 lutego) malezyjska policja. Wcześniej władze zapowiadały, że przekażą zwłoki.
- Dotychczas żaden członek rodziny (zabitego) czy bliski nie przyjechał, by zidentyfikować zwłoki lub domagać się ich wydania. Potrzebujemy próbek DNA członka rodziny, by ustalić profil zmarłego - powiedział przedstawiciel policji Abdul Samah Mat. - Korea Północna złożyła wniosek o wydanie zwłok, ale zanim oddamy ciało, musimy je zidentyfikować.
Dzień wcześniej malezyjski wicepremier Ahmad Zahid Hamidi mówił, że Malezja przekaże Korei Północnej ciało zabitego brata przywódcy po zakończeniu procedur policyjnych i medycznych. Zapowiedział, że zwłoki zostaną przekazane ambasadzie północnokoreańskiej w Kuala Lumpur. Potwierdził również, że mężczyzna, który najpewniej został otruty w poniedziałek na lotnisku w Kuala Lumpur, to Kim Dzong Nam.
W toku śledztwa zatrzymano już trzy osoby. W związku z podejrzeniem o popełnienie przestępstwa aresztowano dwie kobiety: 29-letnią, posługującą się wietnamskim paszportem oraz 25-letnią Indonezyjkę. Ponadto zatrzymano również obywatela Malezji, prawdopodobnie partnera podejrzanej Indonezyjki, który pozostaje w areszcie i ma pomóc w śledztwie. Policja zapowiadała, że będą kolejne zatrzymania. Według lokalnych mediów trwają poszukiwania kolejnych czterech podejrzanych osób.
(pap)
* * *
Wcześniejsza informacja:
Malezja przekaże Korei Północnej ciało przyrodniego brata przywódcy tego komunistycznego kraju Kim Dzong Una - zapowiedział w czwartek (16 lutego) wicepremier Ahmad Zahid Hamidi, trzy dni po zabójstwie Kim Dzong Nama na lotnisku w Kuala Lumpur.
- Nasza polityka polega na honorowaniu dwustronnych relacji ze wszystkimi krajami - oświadczył Zahid. Dodał, że po zakończeniu procedur policyjnych i medycznych ciało zostanie przekazane ambasadzie Korei Północnej w Kuala Lumpur. Potwierdził też, że mężczyzna, który najpewniej został otruty w poniedziałek na lotnisku w Kuala Lumpur, to Kim Dzong Nam. Wcześniej malezyjska policja przedstawiając oficjalnie informacje w sprawie zabójstwa mówiła, że zabity został "obywatel Korei Północnej".
- Miał przy sobie dwa różne dokumenty tożsamości, w tym najprawdopodobniej fałszywy dokument - dodał wicepremier. Według południowokoreańskich mediów Kim przybył do Malezji posługując się paszportem wystawionym na nazwisko Kim Chol.
45-letni Kim Dzong Nam został w poniedziałek rano zaatakowany i otruty na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Zmarł w drodze do szpitala. Niektóre media pisały, że został ukłuty "zatrutymi igłami", a inne podawały, że powiedział lekarzom, iż ktoś spryskał jego twarz sprayem. W środę zakończono sekcję zwłok mężczyzny, ale nie udało się na razie ustalić przyczyny śmierci. W sprawie zabójstwa malezyjska policja zatrzymała już dwie kobiety.
Wywiad Korei Południowej przekazał deputowanym w Seulu, że młody i nieprzewidywalny przywódca Korei Północnej wydał rozkaz zabicia swego przyrodniego brata i że taką próbę podjęto już w 2012 roku. Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.
(pap)
* * *
Wcześniejsza informacja:
Przedstawiciele władz komunistycznej Korei Północnej w Malezji sprzeciwili się przeprowadzonej w środę (15 lutego) w Kuala Lumpur sekcji zwłok zamordowanego Kim Dzong Nama - przyrodniego brata przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una - podał Reuters.
Agencja powołuje się na anonimowe źródła w malezyjskim rządzie. Według rozmówców Reutera przedstawiciele władz Korei Północnej wystosowali oficjalną prośbę o natychmiastowe wydanie zwłok Kim Dzong Nama, ale Malezja odrzuciła ten wniosek. W Kuala Lumpur nie podjęto decyzji, czy ciało zostanie przekazane władzom w Pjongjangu - dodały źródła.
Także w środę w związku z zabójstwem malezyjska policja zatrzymała kobietę posługującą się wietnamskim paszportem wystawionym na nazwisko Doan Thi Huong.
46-letni Kim Dzong Nam został w poniedziałek rano zaatakowany i otruty na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Zmarł w drodze do szpitala. Niektóre media pisały, że został ukłuty "zatrutymi igłami", a inne podawały, że powiedział lekarzom, iż ktoś spryskał jego twarz sprayem. Odbywająca się w szpitalu w Kuala Lumpur sekcja zwłok ma ustalić przyczynę śmierci mężczyzny, który według policji posługiwał się paszportem na nazwisko Kim Chol.
Południowokoreańska agencja wywiadowcza podejrzewa, że za atakiem stały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Ponadto policja szuka kilku innych osób. Są one obcokrajowcami. Wywiad Korei Południowej przekazał deputowanym w Seulu, że młody i nieprzewidywalny przywódca Korei Północnej wydał nakaz zabicia swego przyrodniego brata i że taką próbę podjęto już w 2012 roku. Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami nuklearnymi i rakietowymi. Kim Dzong Nam, najstarszy syn Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę.
(pap)
Na zdjęciu: Kim Dzong Nam
Fot. EPA