Bruksela. Niemcy i Francja, przy poparciu Szwecji, Irlandii, Holandii, Wielkiej Brytanii i Danii, sprzeciwiają się przyjęciu propozycji Komisji Europejskiej mającej na celu przyspieszenie unijnych procedur delegalizacji szkodliwych substancji psychoaktywnych, tzw. dopalaczy.
Chodzi o propozycje KE z 2013 r. Według źródeł dyplomatycznych "szanse na przerwanie trwającego od niemal dwóch lat impasu są bardzo małe". Anonimowy unijny dyplomata tłumaczy, że "presja takich krajów jak Polska, Grecja, Hiszpania, Włochy czy Litwa w kierunku porozumienia nie przyniosła do tej pory rezultatu". Kością niezgody jest podstawa prawna, której użyła KE. Blok państw na czele z Niemcami sprzeciwia się, by nowe rozwiązania prawne zmierzały do zbliżenia przepisów państw członkowskich w sprawach rynku wewnętrznego.
- Zanim KE przedstawiła propozycję zmian, Niemcy, Francja, Irlandia i inne państwa członkowskie wprowadziły własne narodowe przepisy dotyczące walki z dopalaczami. Teraz Berlin, Paryż czy Londyn obawiają się, że w przypadku przyjęcia przepisów ogólnounijnych będą zmuszone do zmiany własnych rozwiązań, które ich zdaniem, dobrze działają - powiedział PAP unijny dyplomata. Polska i inne kraje opowiadające się za jak najszybszym porozumieniem przekonują, że takie podejście jest bardzo krótkowzroczne.
- Narodowe przepisy nie są w stanie zablokować importu dopalaczy z Azji czy ich przepływu pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskich. Bez rozwiązań ogólnounijnych nie jesteśmy w stanie zahamować napływu tych wysoce szkodliwych substancji do krajów UE. Stajemy na głowie by przerwać istniejący impas. Mamy nadzieję, że problem zostanie ponownie przedyskutowany wczesną jesienią - dodał rozmówca.
Zgodnie z najnowszym raportem Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii co tydzień na unijnym rynku pojawiają się dwa nowe dopalacze. W ubiegłym roku system wczesnego ostrzegania zarejestrował 101 zgłoszeń nowych substancji. Łącznie agencja ta monitoruje obecnie ponad 450 nowych substancji psychoaktywnych.
KE przedstawiła we wrześniu 2013 r. projekt przepisów, które mają umożliwić walkę z dopalaczami. Zgodnie z propozycją nowe substancje psychoaktywne będą mogły zostać wycofane z unijnego rynku w ciągu sześciu miesięcy. Obecnie ta procedura trwa około dwóch lat. Gdy w grę wchodzić będą silnie szkodliwe substancje, można będzie natychmiast zakazać ich sprzedaży na okres jednego roku. Po wykryciu nowej substancji psychoaktywnej Centrum oceniać będzie, jak bardzo jest ona niebezpieczna. Jeśli oceni, że narkotyk jest poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzkiego, KE wprowadzi zakaz jego sprzedaży na rynku konsumenckim, a także ograniczy jego stosowanie dla celów przemysłowych, np. w przemyśle farmaceutycznym. Z kolei państwa członkowskie będą miały rok na wprowadzenie kar za obrót taką substancją. W sytuacji, gdy nowa substancja psychoaktywna stanowić będzie umiarkowane zagrożenie, KE ograniczy obrót, zaś w przypadku niskiego ryzyka - nie podejmie żadnych działań. (pap)
Fot. Robert Stachnik