Rada Miejska Jersey City zdecydowała o zorganizowaniu referendum w sprawie lokalizacji pomnika Katyńskiego, który miał zostać przeniesiony o 60 metrów od dotychczasowej lokalizacji, w pobliże nabrzeża rzeki Hudson przy York Street.
13 czerwca Rada zatwierdziła rozporządzenie burmistrza Stevena Fulopa o przemieszczeniu monumentu. Uzasadniono to planami budowy parku koło Exchange Place, gdzie pomnik stoi obecnie. Decyzję zaakceptował mający pieczę nad pomnikiem Komitet Katyński. Część Polonii jest jej jednak przeciwna. Inicjatorami protestów był nowojorski prawnik Sławomir Platta. Decyzję o przesunięciu monumentu skrytykowało także wiele osób reprezentujących inne grupy etniczne oraz rodowici Amerykanie. Petycję w sprawie zachowania pomnika w dotychczasowym miejscu sporządzili mieszkańcy Jersey City. Jedynym Polakiem, obywatelem USA spośród pięciu autorów treści dokumentu, był Jack Kopczynski. Petycja wzywa, aby uchylić niezrealizowane pierwotne rozporządzenie o zlokalizowaniu pomnika w pierwszej wersji przy Montgomery Street. Przeciwstawia się przemieszczeniu pomnika z obecnego miejsca przy Exchange Place na York Street. Domaga się pozostawienia go na dotychczasowym placu.
Po podpisaniu petycji przez wymaganych 6714 wyborców z Jersey City radni miejscy mieli dwie opcje: albo uchylić rozporządzenie z 13 czerwca, albo przystać na referendum. Trzech radnych miejskich - Richard Boggiano, Michael Yun i James Salomon – opowiedziało się za przyjęciem zawartych w petycji żądań. Pięciu wstrzymało się od głosu. Ostatni, z dziewięciu w sumie radnych miejskich, nie przybył na posiedzenie. Brak wymaganej większości w głosowaniu oznaczał zgodę na referendum. Kopczynski wyraził rozczarowanie postawą piątki radnych miejskich, którzy wcześniej w dwukrotnym głosowaniu opowiadali się za przemieszczeniem pomnika na York Street.
– Byłoby przyzwoite, aby radni w obliczu woli tysięcy ludzi, którzy podpisali się pod petycją, zajęli w tej sprawie wyraźne stanowisko, niezależnie od tego, jakie by ono było – ocenił Kopczyński. Jak przypomniał, organizowanie referendum poparło ok. 15 tys. osób. Władze Jersey City ustaliły, że ważnych podpisów pod petycją było wymagane ponad sześć tysięcy.
Pojawiła się opinia, że ponieważ zostało już niewiele czasu, referendum nie będzie częścią zaplanowanych na 6 listopada wyborów w USA. W związku z tym musi być przeprowadzone oddzielnie, prawdopodobnie w grudniu lub w styczniu. Specjalnym referendom towarzyszy zwykle niska frekwencja.
– Na referendum nie ma pieniędzy w budżecie. Kto za to zapłaci? – pytał radny Yun. Opowiada się on za pozostawieniem pomnika Katyńskiego przy Exchange Place.
Kopczynski, który jest mieszkańcem Jersey City, oszacował, że koszt referendum może sięgać setek tysięcy dolarów.
– Zostaną one odebrane szkołom, szpitalom i ludziom, którzy potrzebują pomocy. Jest to niepotrzebna rozrzutność – wskazał. Jego zdaniem wielu wyborców wyrażało nadzieję na ostatecznie porozumienie i zamknięcie sprawy, tak aby nie powróciła w następnych latach i władze mogły się zająć istotnymi problemami.
W opinii Vernona Richardsona, doradcy radnego Yuna, Rada Miejska nie wsłuchuje się w to, co mówią wyborcy. Zapewnienia Rady, że pragnie zakończenia sprawy pomnika, nazwał iluzją. Postawę tych radnych, którzy wstrzymali się od głosu, ocenił jako lekceważącą wobec elektoratu. Nie powiedzieli nawet jednoznacznie "nie". Jak dodał, jeśli referendum postanowi, aby nie przenosić pomnika na York Street, będzie to mieć moc wiążącą co najmniej przez trzy lata. Gdyby zaś władze usiłowały przemieścić monument w inne miejsce, zawyrokuje w tej sprawie sędzia.
(pap)
Fot. Google Maps