Wielkim sukcesem zakończył się właśnie samotny rejs dookoła świata Szymona Kuczyńskiego. Żeglarzy wypłynął w listopadzie 2014 roku z Wysp Kanaryjskich na maleńkim jachcie Maxus 22 „Atlantic Puffin” i po prawie 16 miesiącach na oceanach 4 marca zamknął okołoziemską pętlę wpływając do portu w Las Palmas. Na niespełna 6,5 metrowym jachcie bez silnika pokonał ponad 28 000 mil morskich (ponad 51 tys km).
Szymon żeglował tzw. trasą pasatową. Pokonał Ocean Atlantycki, po przejściu Kanału Panamskiego z zaledwie jednym postojem przepłynął przez Pacyfik, od wypłynięcia z Australii po awarii telefonu satelitarnego żeglował bez kontaktu z lądem. Afrykę opłynął od południa, dookoła Przylądka Dobrej Nadziei zwanego wśród żeglarzy „Przylądkiem Burz”. Następnie skierował się na północ by po raz drugi na swojej trasie przeciąć równik i dotrzeć do miejsca rozpoczęcia wyprawy – Wysp Kanaryjskich.
W trakcie rejsu spotykał skrajne warunki pogodowe – od wielodniowych okresów bez wiatru do sztormów o sile do 12B. W jednym z nich na zachodnim Pacyfiku wnętrze jachtu zostało zalane przez falę która wpadła na pokład i dostała się do kabiny. Szymon stracił wtedy ponton i elektronarzędzia. Ucierpiała elektronika m.in. poważnej awarii uległ autopilot i żeglarz zmuszony był do sterowania ręcznego. Ze sprzętu który miał na pokładzie (m.in. części rowerowych) zbudował samoster wiatrowy. Zgodnie z przypuszczeniami najtrudniejsze warunki spotkał przy Przylądku Dobrej Nadziei który mijał w Wigilię 2015 roku.
„Fale miały 7-9m. Na niebie słonce, a dookoła zieleń walczyła z bielą. Gdy trafiłem na łamiący się grzywacz to po prostu kładłem się płasko i trzymałem by mnie nie zmyło za burtę. Wiało 45-50 węzłów podstawie. Pod chmurami deszczowymi szkwały osiągały do 55-60 węzłów i trwały one po kilkadziesiąt minut. Faktycznie na pokładzie prędkość wiatru była odczuwana jeszcze większa bo płynąłem pod wiatr z prędkością 4-6Kt. Naprawdę szkoda mi łódki. Nie miałem wyjścia musiałem iść pod wiatr. Każdy inny kurs sprowadzał by mnie coraz bardziej w spłycenie które dodatkowo spiętrza fala, a tuż obok niezwykle silny i przeciwny do wiatru Prąd Agulhas. Przez ostatnie 3 doby spałem łącznie 5h. Miałem duży problem, żeby zmusić się do spania i w ogóle zasnąć...” /dziennik pokładowy 25.12.2015/
Szymon swoimi rejsami od lat pokazuje, że żeglarstwo jest sportem bezpiecznym i może być dostępne dla wszystkich. W czasie Maxus Solo Around udało się zrealizować wszystkie założenia rejsu. Przy współpracy z polska stocznią Northman i konstruktorem jachtu Jackiem Daszkiewiczem dostosowano mały seryjny jacht do oceanicznej żeglugi. Mimo tego, że jacht Maxus 22 ma zaledwie 6,36 m długości całą trasę pokonał w szybkim tempie, a na trasie spisywał się bardzo dobrze. Poza drobnymi awariami nie było większych problemów technicznych.