DWA finałowe mecze superligi piłkarek ręcznych Pogoń Baltica Szczecin rozgrywała w hali przy ul. Twardowskiego. W tym samym czasie w wybudowanej przez miasto za blisko 200 milionów złotych Azoty Arenie odbywały się… targi Mass Escape.
Kibice nie kryją rozczarowania. Podobnie jak przedstawiciele szczecińskich klubów, którzy przyznają, że warunki korzystania z obiektu przy ul. Szafera są w tym sezonie wyjątkowo nieprzyjazne.
Jeszcze w ubiegłym sezonie Pogoń Baltica, szczypiorniści Pogoni, koszykarze King Wilków Morskich i futsaliści Pogoni ’04 regularnie występowali w Azoty Arenie.
W umowie z operatorem hali miasto zagwarantowało godziny, które wykorzystywały klub w rozgrywkach ligowych. Kluby otrzymywały też z miejskiego budżetu specjalną dotację, na pokrycie faktur wynajmu obiektu. Do kasy Pogoni Baltica w ubiegłym roku w dwóch transzach wpłynęło z tego tytułu ponad 120 tys. zł.
Zmiana zasad
Zasady zmieniły się w tym roku, a z czterech ekstraklasowych zespołów regularnie korzystają już tylko koszykarze i futsaliści. Od nowego roku kluby same negocjują warunki i rezerwują obiekt.
Inaczej wygląda też zwrot kosztów. Miasto nie przelewa już na konta klubów dotacji celowej. W zamian zdeklarowało, że środki na wynajem obiektu będzie przekazywać łącznie z dotacją z puli promocyjnej.
Kluby otrzymały już pierwszą transzę tej dotacji, ale zgodnie twierdzą, że nie pokrywa ona kosztów wynajmu miejskich obiektów. Najbardziej pokrzywdzone w tej sytuacji są King Wilki Morskie.
Koszykarski klub zgodnie z regulaminem Tauron Basket Ligi musi rozgrywać mecze w Azoty Arenie. Na tym obiekcie codziennie też trenuje. Operator hali za wynajęcie obiektu na mecz życzy sobie około 8 tysięcy złotych, przeprowadzenie treningu na hali głównej to wydatek 1500 zł, a w hali treningowej 300 zł.
Komercja wypiera sport
Rozliczenia między miastem, a klubami nie są jedynym problemem hali przy ul. Azoty Arena. Operator hali szukając źródeł dochodu organizuje w obiekcie dziesiątki imprez komercyjnych. Choć zwykle nie są to wydarzenia wielkiego formatu, to kalendarz jest tak napięty, że często w weekend trudno wcisnąć sportową imprezę ligową.
Przekonały się o tym dobitnie m.in piłkarki ręczne Pogoni Baltica. Zespół, który walczy o tytuł mistrzowski nie rozegrał w tym roku żadnego meczu w Azoty Arenie! Transmitowane przez Polsat Sport półfinałowe mecze z Vistalem i dwa inauguracyjne finałowe spotkania z Selgrosem Lublin stoczył w hali przy. ul. Twardowskiego.
Za pierwszym razem piłkarki uprzedziły targi Moto Show, a w minioną niedzielę impreza Mass Escape – reklamowanym przez operatora jako „Escape Room na olbrzymią skalę. Azoty Arena zamieni się w największą pułapkę w Polsce”.
W pułapkę wpadł jednak najwyraźniej szczeciński magistrat, które dają przyzwolenie, aby halę widowiskowo-sportową zmieniać w obiekt targowy. Wspomniany Escape Room to tylko jedna z kilku imprez targowych zorganizowanych w ostatnich miesiącach.
Dla porównania w halach Międzynarodowych Targów Szczecińskich, których większościowym udziałowcem jest Szczecin, odbyły się w tym roku tylko trzy imprezy.
Pierwszeństwo Chemika
W stosunku do szczecińskich klubów uprzywilejowany w korzystaniu hali jest też Chemik Police. Siatkarki wspierane przez grupę Azoty, tytularnego sponsora hali przy ul. Szafera, mają pierwszeństwo w rezerwowaniu obiektu i ustalaniu terminów swoich spotkań i treningów.
Pozostałe kluby korzystające z Azoty Arenu muszą dostosować się do Chemika. Problem jest tym większy, że siatkarki korzystają z innej nawierzchni, niż pozostałe dyscypliny i przygotowanie hali po meczu Chemika zajmuje około trzech godzin.
Na Twardowskiego taniej
Dla Pogoni Baltica występy w hali przy ul. Twardowskiego są nawet handicupem. Tu walczący o mistrzostwo Polski zespół trenuje i jak podkreślają zawodniczki czuje się jak w domu. Klub rozgrywając mecz w hali przy ul. Twardowskiego ma też spore oszczędności – organizacja spotkania w starej hali jest czterokrotnie tańsza niż w Azoty Arenie.
– Myślę, że nasze mecze z Vistalem i Selgrosem mogło oglądać w Polsacie Sport 200 tysięcy osób. Promocyjnie Szczecin z pewnością skorzystałby bardziej, gdybyśmy te mecze rozgrywali w Azoty Arenie. Trudno jednak było z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem przewidzieć, że zagramy w kolejnej fazie play-off i w jakich terminach. Gdy poznaliśmy terminarz w Azoty Arenie były już zaplanowane inne imprezy – przyznaje prezes Pogoni Baltica Przemysław Mańkowski.
Pogoni Baltica udało się zarezerwować Azoty Arenę na ewentualny piąty mecz finałowy z Selgrosem, który w przypadku braku ostatecznie rozstrzygnięcia w weekend w Lublinie, zaplanowany jest w środę 18 maja.
– W tym sezonie rozegraliśmy tylko dwa spotkania w hali przy ul. Twardowskiego. Graliśmy w Azoty Arenie nawet jeżeli nie mogliśmy zarezerwować hali w weekend i musieliśmy przekładać spotkania na dni powszednie. Azoty Arena nie tylko zapewnia lepszy komfort dla kibiców, ale daje więcej możliwości. Jest wyposażona w telebim i ekrany ledowe, które pozwalają w odpowiedni sposób promować sponsorów klubu. Korzyści dla klubu przy naszej średniej frekwencji ponad dwóch tysięcy kibiców są z tego tytułu wymierne – mówi specjalista ds. marketingu Pogoni 04 Paweł Płuciennik.
Telewizja wyznacza terminy
Wiele kontrowersji wzbudzają też terminy spotkać ligowych szczecińskich klubów, które nierzadko się pokrywają. W weekend o tej samej porze swoje spotkania rozgrywali piłkarze Pogoni i piłkarki Pogoni Baltica, a przed tygodniem w środę piłkarki Pogoni Baltica i koszykarze King Wilków Morskich. Nierzadko też dla kibiców nieatrakcyjne są godziny spotkań.
– Nie zawsze mamy wpływ na terminy spotkań, które często narzucane nam są przez transmitujące mecze stacje telewizyjne. Właśnie zmianie uległa też godzina ewentualnego piątego meczu finałowego z Selgrosem. Zagramy o godz. 20, a nie jak wcześniej planowaliśmy o godz. 18. To z pewnością nie wpłynie pozytywnie na frekwencję – mówi prezes Pogoni Baltica Przemysław Mańkowski. Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser