Rozmowa ze szczecińskim motorowodniakiem Marcinem Zielińskim
Podczas rozgrywanych w Tarnopolu na Ukrainie motorowodnych mistrzostw świata, w Formule 500 trzecie miejsce wywalczył Marcin Zieliński, który jest reprezentantem… dwóch klubów: szczecińskiego LOK-u i czeskiego H2O Brno. Po powrocie do grodu Gryfa poprosiliśmy go o krótką rozmowę.
– Jak wyglądała mistrzowska rywalizacja w Tarnopolu?
– Tradycyjnie ścigaliśmy się w sobotę i niedzielę, a w planach były trzy wyścigi. Na oficjalnym treningu uzyskałem drugi czas, więc do pierwszego startu przystępowałem z dobrej, drugiej pozycji. Dobrze mi się jechało, ale walka była ostra. Po minięciu linii mety myślałem, że zwyciężyłem, ale spiker wyprowadził mnie z błędu, mówiąc, że zająłem drugą lokatę. Ostatecznie okazało się, że przegrałem walkę o pierwsze miejsce zaledwie o cztery setne sekundy.
– Początek jak widać obiecujący, a co było dalej?
– Drugi wyścig miał nieoczekiwany przebieg, bo tuż po starcie na czoło wysforował się zawodnik z dalszych pozycji i uzyskał sporą przewagę. Pokrzyżowało mi to szyki, bo musiałem zapomnieć o planach taktycznych ułożonych pod kątem najgroźniejszych rywali w walce o medale i całą uwagę poświęcić na dogonienie uciekiniera. Ostatecznie udało się tego zająca prześcignąć, ale inni na tym skorzystali, a ja ostatecznie na mecie byłem trzeci.
– Druga i trzecia lokata napawała optymizmem przed ostatnim wyścigiem w Tarnopolu…
– Niestety, do tego najważniejszego startu nie przystąpiłem. Nic mi nie dolegało, nie zawiódł sprzęt, ale zadecydowały… siły wyższe. Zasłabł mój ojciec i został odwieziony do szpitala, a ja byłem z nim, rezygnując ze ścigania. Wyglądało to wtedy naprawdę bardzo źle, ale na szczęście kryzys był chwilowy i z tatą jest już wszystko w porządku. To najważniejsze i więcej warte od medali.
– Na jakim etapie jest obecnie rywalizacja mistrzostw świata w Formule 500?
– Zawody w Tarnopolu były drugą eliminacją mistrzostw świata, a pierwsza odbyła się wcześniej we włoskim Boretto, gdzie z powodu kłopotów ze sprzętem wypadłem dość słabo. W efekcie po dwóch eliminacjach zajmuję szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej, a przed nami jeszcze trzeci i zarazem ostatni start, który będzie miał miejsce w połowie września we włoskiej Cremonie. Myślę, że mam szansę na poprawienie pozycji i medal, ale zadanie z pewnością nie należy do najłatwiejszych.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗ (mij)