Niedzielny pojedynek beniaminków Plus Ligi Espadonu z GKS Katowice był emocjonujący i zacięty. Zakończył się w tie-breaku zwycięstwem katowiczan. To jednak nie przebieg bezpośredniej rywalizacji, a postawa obu drużyn w Plus Lidze daje wiele do myślenia.
Oba zespoły przed sezonem otrzymały od Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkówki „dzikie karty” do udziału w Plus Lidze. Decyzje zapadły późno, ale GKS i Espadon miały tyle samo czasu na skompletowanie składu i przygotowanie się do występów w elicie. Na finiszu sezonu ligowego widać, że ekipa ze Śląska lepiej wykorzystała ten czas.
Wyniki i pozycja w tabeli pokazuje, że GKS jest zespołem, który świetnie zadomowił się w Plus Lidze. Dobitnie świadczy o tym niemal równy bilans zwycięstw i porażek (12 do 13) i 34 punkty zdobyte w 25 meczach. Katowiczanie dwukrotnie wygrali w tym sezonie Lotos Trefl i pokonali wicemistrzów Polski Resovię Rzeszów.
Szczecinianie wprawdzie też mają na rozkładzie Lotos Trefl, ale punkt zdobyli jeszcze tylko z jedną drużyną z górnej połówki tabeli Cerradem Radom. W 11 meczach Plus Ligi Espadon nie ugrał natomiast seta, a w całym sezonie wygrał zaledwie 4 spotkania. Skromny dorobek (15 punktów) szczecińskiego beniaminka (15 punktów) znacząco poprawił walkower w spotkaniu ze Skrą Bełchatów (na parkiecie przegrany 0:3).
Gruszka i Butryn
Działacze z Katowic dokonali przed sezonem dobrego wyboru. Stanowisko trenera powierzyli byłemu czołowemu reprezentacyjnemu siatkarzowi Piotrowi Gruszce. Debiutant na ławce trenerskiej w Plus Lidze przekazał zespołowi doświadczenie i wiedzę. Potrafił wypracować styl i wykorzystać atuty zespołu.
Co najważniejsze wypromował Karola Butryna. Siatkarz, o którym w poprzednich sezonach mało kto słyszał, jest objawieniem ligi i czołowym atakujący. W niedzielnym meczu z Espadonem zdobył 37 punktów i zabrakło mu trzech punktów do poprawienia rekordu Plus Ligi należącego od kilku tygodni do Bartłomieja Klutha z Espadonu.
Butryn poprowadził GKS do zwycięstwa w Szczecinie, ale też kilku innych meczach. jego pozycja w drużynie jest tak mocna, że na ławce rezerwowych siedzi reprezentant Belgii Gert Van Walle. Innym mocnym punktem drużyny jest włoski rozgrywający Marco Falaschi pozyskany przed sezonem z Lotosu Trefla.
Zmiany i roszady
Espadon nie miał szczęśliwej ręki, ani do trenera, ani do kilku transferów. W grudniu posadę w Espadonie stracił Milan Simojlović. Za jego kadencji zespół wywalczył na parkiecie tylko 4 punkty. Następca Serba Michał Gogol już ten dorobek podwoił, choć ligowego bilansu i tak nie ma imponującego – wygrał dwa z jedenastu spotkań.
Kadra zawodnicza Espadonu różni się dziś zasadniczo o tej, która rozpoczynała sezon. Klub pożegnał już dwóch rozgrywających – Bułgara Georgi Bratojeva i Serba Veljko Petkovicia. Nie ma w drużynie też Ivana Borovnjaka. Zastąpili ich Michał Kozłowski i Dominik Depowski. Obaj przebili się do podstawowego składu i są mocnymi punktami drużyny. Nie zmienili jednak oblicza drużyny na tyle, aby zespół regularnie w lidze punktował.
Przełomu nie przyniósł mecz z GKS Katowice, który wprawdzie przyniósł drugi w ostatnich tygodniach tie-break, ale zakończył się czwartą porażką z rzędu szczecinian. W tej sytuacji szansą na poprawienie nastrojów po nieudanym sezonie mogę być dla Espadonu ostatnie sześć kolejek Plus Ligi, w których szczecinianie zagrają z pięcioma najsłabszymi zespołami Plus Ligi (Łuczniczką, AZS Częstochowa, MKS Będzin, BBTS Bielsko i Effectorem Kielce) oraz walczącym o finałowe play-off Indykpolem Olsztyn. ©℗ (woj)
Fot. R. Pakieser