Szczeciński Sąd Okręgowy orzekł, że holenderska siatkarka Maret Balkenstein-Grotheus ma zapłacić Chemikowi Police ponad 200 tys. złotych z tytułu utraty korzyści marketingowych.
Po siedmiu latach od "przygody" Balkenstein-Grotheus z Chemikiem zapadł wyrok, że Holenderka ma zapłacić polskiemu klubowi 205 tys. zł plus odsetki. Tak orzekł szczeciński Sąd Okręgowy, a siatkarka ma prawo odwołać się do wyższej instancji.
Balkenstein-Grotheus trafiła do Polic w połowie 2017 roku z tureckiego Fenerbahce. Miała być gwiazdą zespołu. Wcześniej była jedną z najlepszych zawodniczek ligi grając w barwach Atom Trefla Sopot.
Z Chemikiem trenowała od lata do grudnia 2017 i nagle wyjechała opuszczając klub. W barwach zespołu z Pomorza Zachodniego zagrała jeden mecz, przegrany z Budowlanymi Łódź 1:3 Superpuchar Polski. W tym spotkaniu bowiem mogła wystąpić bez oficjalnego zgłoszenia do rozgrywek ligowych.
W lidze nigdy nie reprezentowała barw Chemika. Wyjechała z Polic nagle na początku grudnia 2017 rok.
"Maret nie zgadzała się na pewne zapisy kontraktu dotyczące opodatkowania. Zgodnie z umową i decyzją CEV zapłaciliśmy jej za to, że była w naszym klubie przez trzy miesiące" - przypomniał były prezes Chemika Paweł Frankowski.
Zaraz potem złożył pozew wobec zawodniczki w sprawie utraty korzyści finansowych. Zawodniczka miała być jedną z liderek drużyny i głównym nośnikiem reklamowo-marketingowym. Biegły sądowy wyliczył, że utrata korzyści wyniosła około miliona złotych.
Klub w pozwie wykazał jednak kwotę ok. 200 tys. zł, co stanowi równowartość sumy wydanej na pobyt Balkenstein-Grotheus w Policach.
Jeśli wyrok się uprawomocni, do kasy Chemika powinno trafić ponad 200 tys. zł, które pozwolą na spłatę zadłużenia i podniesienie jego jakości sportowej zespołu przeżywającego w ostatnich miesiącach spore problemy finansowe.