Rozmowa z prezesem Pogoni Baltica Przemysławem Mańkowskim
PIŁKARKI ręczne Pogoni Baltica po raz pierwszy w historii swoich występów w superlidze zakończyły sezon zasadniczy na pozycji lidera.
Swój pierwszy w tym sezonie sukces Pogoń Baltica przypieczętowała efektownym zwycięstwem nad KPR Jelenia Góra 38:27. W całym sezonie zasadniczym szczecinianki wygrały 17 z 25 spotkań, a przed własną publicznością w tym sezonie nie przegrały nawet meczu.
W ostatnich trzech latach w polskiej superlidze niepodzielnie królował Selgros Lublin. Mistrzynie Polski trzy razy z rzędu sięgały po mistrzostwo Polski, wcześniej kończąc także sezon zasadniczy na pierwszy miejscu.
Teraz po raz pierwszy od trzech lat zostały zdetronizowane przez Pogoń Balticę w sezonie zasadniczym. Wszystko za sprawą dwóch wygranych przez szczecinianki bezpośrednich spotkań.
Ćwierćfinałowym rywalem Pogoni Baltica w play-off będzie Łączpol Gdańsk. Bilans tegorocznych spotkań obu drużyn jest korzystny dla szczecinianek, które po remisie w Gdańsku 22:22 rozbiła rywalki przed własną publicznością 32:22.
- Jakie nastroje panują w klubie po wygraniu rundy zasadniczej?
- Wspaniale. Nasza drużyna osiągnęła sukces, na który wiele osób pracowało kilka ostatnich miesięcy. Piłka ręczna to gra zespołowa. Każdy w klubie dołożył swoją cegiełkę do tego historycznego sukcesu. Gramy dalej, a nasze cele pozostają niezmienne od początku sezonu. Chcemy poprawić miejsce z ostatniego sezonu.
- Najbardziej cieszy pierwszy pozycja przed play-offami, bilans punktowy, czy dwa zwycięstwa nad mistrzyniami Polski Selgrosem Lublin?
- Wszystko po trochu. Osobiście uważam, ze naszą drużynę stać na jeszcze większe sukcesy. Zespół jest budowany konsekwentnie od kilku lat i mam nadzieję w tym sezonie z nawiązką spłacimy kredyt zaufania, jakim zostaliśmy obdarzeni przez sponsorów i naszych kibiców.
- W ostatnich trzech latach zespół, który wygrywał rundę zasadniczą zdobywał mistrzostwo Polski. Tradycja zostanie w tym sezonie podtrzymana?
- Istotnie, tak było w przeszłości. Zapewniam, że dołożymy wszelkich starań, aby właśnie tak się stało. Zadbamy o każdy detal i szczegół. Operacja play off rozpoczyna się już 7 marca. Nasz sztab ma wszystko zaplanowane i przemyślane, aby optymalną formę zespół osiągnął właśnie w tych najważniejszych starciach. To jest sport i oprócz genialnego przygotowania trzeba mieć też szczęście.
- Jak po kilku meczach ocenia pan transfer Moniky Bancilon i jak ważnym dla zespołu będzie powrót do gry po kontuzji Agaty Cebuli?
- Pani Moniky przeszła błyskawicznie proces aklimatyzacji w naszej drużynie. Została ciepło przyjęta przez zespół. Ma w sobie duży potencjał i jest potrzebna nam w decydującej fazie play off. Myślę, że będziemy mieli wiele radości z jej gry w Szczecinie. Ogromnie cieszy też powrót na parkiet pani Agaty i jej debiut w ostatnim meczu w bieżącym sezonie. Osobiście bardzo buduje mnie postawa całego zespołu, który wspierał i dopingował Agatę do szybkiego powrotu. Czas rehabilitacji dla każdego sportowca to dziura w karierze. Brawa jakie otrzymała od szczecińskich kibiców w środę potwierdzają pozycję, jaką pełni w naszej drużynie.
- Pogoń Baltica eksperymentuje ostatnio z lotną bramkarką, czy ten nowy element na stałe wejdzie do taktyki drużyny i czy może być ważnym atutem zespołu w walce o medale?
- To pytanie do naszego sztabu trenerskiego. Według mnie, fajnie na chwilę obecną wychodzi ten wariant taktyczny. Zatem warto go dalej wprowadzać i doskonalić. Na pewno przy wykluczeniu zawodniczki z pola i agresywnej obronie przeciwnika daje to większa swobodę i możliwości rozegrania akcji ofensywnej zespołu.
- Kilka ostatnich potkań ligowych klub rozgrywał w starej hali przy ul. Twardowskiego. Dlaczego Pogoń Baltica tak rzadko korzystała z Azoty Areny i gdzie piłkarki będą rozgrywać mecze play-off?
- W najbliższych dniach mamy zaplanowane spotkanie z operatorem hali. Teraz znając kalendarz spotkań fazy play-off możemy wspólnie planować organizację meczów. Proszę pamiętać, iż oprócz naszego klubu z Azoty Arena korzystają siatkarki Chemika i King Wilki Morskie. Oba te zespoły są na uprzywilejowanej pozycji, gdyż nie mają możliwości rozgrywania swoich meczów ligowych w innych obiektach. To są bardzo trudne i odpowiedzialne decyzje jeżeli chcemy zachować atut własnego parkietu. Hala na Twardowskiego jest nam doskonale znana. Tam jesteśmy codziennie. Nie mniej jednak nie uciekniemy od tego tematu i wkrótce zapadną w tej sprawie decyzje. ©℗ Wojciech Taczalski
Fot. R. Pakieser