Piłkarze ręczni Pogoni Szczecin rozegrali w obecnym sezonie sześć spotkań przed własną publicznością (nie licząc meczu w europejskich pucharach). Łącznie spotkania te zgromadziły około 6,5 tys kibiców. Średnio to 1 085 widzów na jedno spotkanie.
To zdecydowanie mniej, niż w poprzednim sezonie, kiedy drużyna spisywała się lepiej i działał syndrom nowej hali. Średnia widzów spadła drastycznie. W poprzednim sezonie wynosiła prawie 2 tys na jedno spotkanie.
Najwyższą frekwencję zanotowano podczas premierowego spotkania z Vive Kielce, kiedy przyszło 3,7 tys widzów. W poprzednim sezonie najniższa frekwencja w całym sezonie wyniosła 1,4 tys widzów. To więcej, niż średnia na jedno spotkanie w obecnym sezonie.
Z pewnością duży wpływ na taki stan rzeczy miał fakt, że piłkarze ręczni Pogoni coraz częściej występują w starej hali przy ul. Twardowskiego, gdzie mecz może oglądać kilkaset osób.
Spadek liczby kibiców jest jednak niepokojący. Średnia widzów na jedno spotkanie jest niższa od średniej w rozgrywkach całej Superligi. Szczecin znacznie ustępuje takim miastom, jak Kielce, czy Płock, które gromadzą średnio we własnych halach powyżej 2,5 tys fanów na jedno spotkanie, ale także takim ośrodkom, jak: Głogów, Mielec, Kwidzyń i Lubin.
W miastach tych nie ma bardziej komfortowych hal, drużyny grają na podobnym, albo gorszym poziomie od Pogoni, każda w mniejszych ośrodkach, ale mimo to zainteresowanie męską piłką ręczną jest większe.
Tylko pięć miast posiadających drużyny w męskiej Superlidze gromadzi średnią poniżej 1 tys na mecz i które tym samym ustępują Pogoni Szczecin. To Opole, Legionowo, Puławy, Zabrze i Wrocław. ©℗ (p)