8 marca obchodzimy już 35 rocznicę wywalczenia historycznego, bo pierwszego w dziejach polskiej piłki ręcznej medalu podczas mistrzostw świata. Dokonali tego polscy piłkarze ręczni w składzie z 31-letnim wtedy Januszem Brzozowskim, zawodnikiem Pogoni Szczecin. Nasz prawoskrzydłowy był nie tylko podstawowym zawodnikiem drużyny narodowej, ale również jej kapitanem.
Rok 1982, to był też rok, kiedy z drużyną Pogoni po trzech latach gry na najwyższym szczeblu rozgrywek spadł do drugiej ligi. Trener Zygmunt Jakubik nie znalazł dobrego sposobu na zmianę warty w drużynie i nieumiejętnie wprowadzał młodych zawodników, których w Szczecinie nie brakowało.
Z kolei w reprezentacji Brzozowski przeżywał swój najlepszy okres. Był kapitanem drużyny, która na parkietach RFN wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata.
- W Polsce był akurat stan wojenny, ale nie obawiałem się, że nasz wyjazd może zostać odwołany - wspomina Brzozowski. - Ówczesnej władzy bardzo zależało na jakimkolwiek sukcesie, a ten sportowy był przecież na wyciągnięcie ręki. Oczywiście nie mogliśmy zakładać wywalczenia medalu, ale należeliśmy wtedy do światowej elity i nie można było też tego wykluczyć.
Od początku turnieju biało-czerwoni grali solidnie. W premierowym meczu pokonali Szwajcarów (16:15), później rozgromili Japończyków (28:19) i zremisowali z NRD (19:19).
Pewnie awansowali do kolejnej rundy. Tam już czekali gospodarze, reprezentanci RFN. Obie drużyny zagrały świetne spotkanie, ale o jedną bramkę lepsi byli przeciwnicy Polaków (19:18).
Następna porażka przyszła kilka dni później. Na drodze biało-czerwonych stanął wschodni kolos – ZSRR. Wynik 27:21 dla Sowietów bardzo skomplikował sytuację naszej reprezentacji.
Musieliśmy pokonać sąsiadów z południa – Czechosłowację – i liczyć na potknięcia rywali. Swoje zadanie wykonaliśmy (24:23). Z pomocą dość niespodziewanie przyszli nam Szwajcarzy, którzy w ostatnim meczu II rundy zremisowali z RFN. Korzystny bilans bramkowy sprawił, że to Janusz Brzozowski i spółka bili się o brązowe medale.
Okres stanu wojennego i mecze z takimi drużynami, jak ZSRR, czy NRD musiały w tamtym czasie wywoływać dodatkowe emocje. Dla Brzozowskiego i jego kolegów liczył się jednak tylko wynik sportowy.
- Nie podchodziliśmy do tamtych spotkań ze szczególnym nastawieniem - kontynuuje Brzozowski. - Rozgrywaliśmy wcześniej wiele spotkań z tymi drużynami, znaliśmy się doskonale i szanowaliśmy się. Może dlatego osiągnęliśmy sukces, bo emocje zostawiliśmy w szatni.
Polscy piłkarze ręczni wywalczyli w roku 1982 brązowy medal pokonując w decydującym meczu Danię 23:22 i uzyskali prawo gry w Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles.
- Może dobrze, że po mistrzostwach świata zrezygnowałem z gry w reprezentacji - zastanawia się Brzozowski. - Miałem już 31 lat, a do Igrzysk było jeszcze ponad 2 lata. Gdybym poświęcił je na żmudny trening i kolejne wyrzeczenia, a następnie dowiedział się, że nie jedziemy z powodów politycznych, to mógłbym tego nie przeżyć - śmieje się Brzozowski. ©℗ (par)