Łukasz Zwoliński dostanie w sobotę kolejną szansę na odzyskanie zaufania u szkoleniowca, kolegów z drużyny, a przede wszystkich szczecińskich kibiców. Zagra w wyjściowym składzie i co by nie mówić o wielomiesięcznej strzeleckiej niemocy 24-letniego wychowanka klubu, to jednak w ostatnim tygodniu piłkarz zrobił dość sporo, żeby kolejną szanse otrzymać.
Zawodnik zagrał w meczu z Górnikiem w roli zmiennika, zdobył honorowego gola i gdyby nie zmarnowana znakomita sytuacja, to jego występ na pewno zasługiwałby na dobrą ocenę. Dzień później piłkarz zagrał jedną połowę w meczu III-ligowych rezerw. W tym czasie zdobył gola, zaliczył asystę, był aktywny, wydawał się być w dobrej formie, wykazał się dużym zaangażowaniem.
Pierwsza połowę z trybun oglądał trener Maciej Skorża i na pewno występ jego napastnika musiał pozostawić na nim dobre wrażenie. Piłkarz w ciągu kilkunastu godzin zagrał w dwóch meczach w niepełnym wymiarze czasowym, rozegrał łącznie około 70 minut i w tym czasie zdobył dwa gole i zaliczył asystę.
Trudny czas
Zwoliński nie ma łatwego czasu. Gol zdobyty w meczu z Górnikiem był jego pierwszym od ponad roku. To bardzo wstydliwa charakterystyka dla każdego napastnika i wątpliwe, czy znalazłby się w całej Europie piłkarz mający tak duże poparcie w swoim klubie, jak właśnie Zwoliński w Pogoni.
W klubie wciąż pamięta się jego znakomity okres gry, kiedy trenerem był Czesław Michniewicz. Gdy przestał nim być, to formę całkowicie zgubił również Zwoliński. To jest jednak już dziś jeden z najskuteczniejszych piłkarzy Pogoni w całej jej historii jeśli zastosujemy przelicznik zdobytych bramem w stosunku do rozegranych spotkań.
Zwoliński zagrał do tej pory dla Pogoni w 91 meczach (ekstraklasa, I liga) i zdobył 22 gole. Strzela zatem gola średnio raz na 4,1 spotkań. W całej historii było tylko dziesięciu piłkarzy z lepszym współczynnikiem, ale biorąc pod uwagę tylko tych piłkarzy, którzy w całej swojej karierze strzelili dla Pogoni przynajmniej 20 goli.
Lepszy współczynnik od Frączczaka
Zwoliński biorąc pod uwagę przyjęty współczynnik ma lepszy wynik od Adama Frączczaka, który obecnie w Pogoni uchodzi za napastnika numer 1. Ma też lepszy współczynnik od innych znakomitych przed laty piłkarzy Pogoni, reprezentantów Polski, którzy co prawda nie pełnili w drużynie roli egzekutorów, ale grali bardzo ofensywnie: Zenona Kasztelana, Adama Kensego, Dariusza Szuberta.
Ze Zwolińskim jest ten problem, że wciąż pamięta się jego strzeleckie wyczyny i wciąż istnieje wiara, że może do skutecznej gry wrócić. To jest aż niewiarygodne, że piłkarz deklarujący uczciwą i sumienną pracę na treningach, dostający niespotykany dotąd w klubie kredyt zaufania tak bardzo rozczarowuje i tak długo nie umie odwdzięczyć się golami, które przecież zdobywał w sytuacji, gdy konkurował o miejsce w składzie z takimi piłkarzami, jak: Marcin Robak, czy Vladimir Dvalishvili i zdarzało się nawet, że wychodził na boisko w wyjściowym składzie, a jego starszy kolega nie. (par)
Najlepsi strzelcy w historii Pogoni w przeliczeniu goli na rozegrane mecze:
1. Marcin Robak gol na 1,5 meczów
2. Zbigniew Stelmasiak 2,3
Marek Leśniak 2,3
4. Marian Kielec 2,5
5. Henryk Kalinowski 2,6
6. Robert Dymkowski 2,6
7. Olgierd Moskalewicz 3,5
8. Edi Andradina 3,6
9. Janusz Turowski 3,8
10. Leszek Wolski 3,9
11. Grzegorz Niciński 4,1
Łukasz Zwoliński 4,1
13. Piotr Mandrysz 4,3
14. Adam Frączczak 4,7
15. Jerzy Krzystolik 5,1
16. Dariusz Krupa 5,2
17. Jarosław Biernat 5,6
18. Zenon Kasztelan 5,8
19. Zbigniew Łowkis 5,9
20. Adam Kensy 6,9
Dariusz Szubert 6,9