W czwartkowym meczu Zagłębia Sosnowiec z Wisłą Kraków w drużynie gości zadebiutował niespełna 16-letni Daniel Hoyo – Kowalski. To drugi piłkarz Wisły z rocznika 2003, który zagrał w ekstraklasie podczas tegorocznej rundy wiosennej.
Debiuty tak młodych piłkarzy z miejsca wywołują falę entuzjazmu, niezdrowych i nieco fałszywych emocji. Zdecydowanie zakłamują prawdziwy obraz szkolenia, polskiej piłki nożnej w wydaniu klubowym. Debiuty w tak wczesnym wieku nie mają wiele wspólnego z odpowiednim przygotowaniem tych piłkarzy do gry w ekstraklasie. Prawdopodobnie gotowi na to jeszcze nie są.
W 15 najsilniejszych ligach Europy jest tylko jeden piłkarz z rocznika 2003, który zagrał dotąd w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mówimy o Fehmi Kocu z Antalyaspor, który w grudniu ubiegłego roku dostał jedną minutę w spotkaniu z Fenerbahce Stambuł. W innych najbardziej cywilizowanych europejskich krajach Europy nie ma sytuacji, że piłkarze z rocznika 2003, czyli 16-letni grywają na poziomie najwyższych lig zawodowych.
W strefie UEFA zrzeszającej obecnie 55 państw europejskich mamy obecnie tylko trzy kluby, które pozwoliły zadebiutować dwóm piłkarzom z rocznika 2003. Prócz Wisły są to jeszcze: Gandzasar Kapan z Armenii i Kalev Tallin z Estonii.
Równamy do Armenii i Estonii
Raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości, że polskie kluby nie powinny równać się z ligami: armeńską, czy estońską. To jest absolutne dno europejskiej piłki klubowej, więc chwalić się zbyt wczesnymi debiutami w ekstraklasie naprawdę nie ma powodu. Armenia w krajowym klubowym rankingu UEFA plasuje się na 44 miejscu, a Estonia na 46 miejscu.
Hoyo – Kowalski stał się najmłodszym debiutantem w barwach Wisły i najmłodszym piłkarzem w ekstraklasie od ponad 50 lat, kiedy w barwach Cracovii debiutował Janusz Sroka – późniejszy mistrz Polski w barwach Szombierek Bytom.
Sroka i Hoyo – Kowalski debiutowali w ekstraklasie wcześniej, niż Włodzimierz Lubański, który po raz pierwszy w barwach Górnika zagrał w wieku 16 lat w meczu przeciwko Arkonii Szczecin i w swoim debiucie zdobył gola. Pół roku później zadebiutował na stadionie w Szczecinie w meczu reprezentacji Polski i też zdobył gola. Jego debiut w ekstraklasie nie był zatem przedwczesny, piłkarz bardzo szybko stał się flagowa postacią klubowej i reprezentacyjnej drużyny.
Trudno spodziewać się, żeby Hoyo – Kowalski w kolejnym sezonie miałby choćby regularnie grywać w pierwszym zespole Wisły. Na pewno tak nie będzie. Takie debiuty w sytuacji, kiedy sezon dobiega końca, kiedy drużyna nie gra praktycznie o żadne cele, niczego nie wnoszą, powodują jedynie zamieszanie, wprowadzają niepotrzebny zamęt.
Sprawiają, że na zawodnika nakładana jest dodatkowa presja, wymagania wobec niego rosną, a jest to przecież piłkarz jeszcze w fazie rozwoju i na pewno nie należy do najbardziej utalentowanych nawet w gronie polskich rówieśników.
Debiut w ESA po 3 meczach w CLJ
Niespełna 16-letni piłkarz zadebiutował w ekstraklasie mając na koncie zaledwie trzy mecze w Centralnej Lidze Juniorów i oczywiście żadnego w zespole rezerw, bo takiego Wisła nie posiada. Jego naturalnym środowiskiem są juniorzy młodsi, ale piłkarz oczywiście z uwagi na swój talent może i nawet powinien grywać z juniorami starszymi. Od juniorów starszych do ekstraklasy droga jest jednak bardzo daleka.
W roczniku 1999 pierwszym debiutantem w ekstraklasie był Przemysław Macierzyński z Lechii Gdańsk, w roczniku 2000 był to Przemysław Bargiel z Ruchu Chorzów, natomiast z rocznika 2001 był to Mateusz Żukowski z Lechii Gdańsk. Obecnie tylko ten ostatni jest w grupie piłkarzy rywalizujących o miejsce w składzie drużyny z ekstraklasy. Dwaj pierwsi już nie.
Ich wczesny debiut nie oznaczał wcale, że obaj są już gotowi na rywalizację w gronie seniorów. To był ruch pod publiczkę, który niczego nie przesądza i o niczym nie świadczy. Dzięki temu przez kilka tygodni mówiło się o tym piłkarzu i klubie, z którego się wywodzi, ale absolutnie nie świadczy to o szczególnym rodzaju talencie, ani o dobrym szkoleniu w klubie.
Dobry młody piłkarz do debiutu i regularnych występów w ekstraklasie musi być odpowiednio przygotowany. O to jednak jest zdecydowanie trudniej, niż o jednorazową propagandową zagrywkę, z którą mamy do czynienia obecnie z przyczyn trochę losowych, wynikających z problemów kadrowych.
Walski i Paczuk
Również w Pogoni mieliśmy w ostatnim czasie z podobnymi przypadkami. W wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie Michał Walski, a wieku 17 lat Patryk Paczuk, a także: Sebastian Rudol i Dawid Kort. Ten pierwszy gra dziś w II-ligowym Ruchu Chorzów i broni się przed degradacją, ten drugi występuje na boiskach III ligi. Zbyt szybki awans do pierwszej drużyny wcale nie wpłynął pozytywnie na kariery tych piłkarzy.
Przykładowo Lionel Messi zadebiutował w meczu ligowym Barcelony mając ukończone 17,5 lat. W Polsce wygląda to bardziej na przedstawienie, niż planowe i w pełni przemyślane wprowadzanie młodego piłkarza w dorosły świat futbolu.
Wcześniejsze debiuty w gronie seniorów na najwyższym krajowym poziomie raczej nie mają sensu, młodzi zawodnicy nie są na to gotowi ani pod względem fizycznym, ani pod względem mentalnym. Tym bardziej, że mówimy o graczach, którzy w Polsce nie są uważani za wyjątkowo utalentowanych.
Hoyo - Kowalski i Buksa, to reprezentanci Polski w swojej kategorii wiekowej, ale nic ponadto. Pogoń dysponuje obecnie dwoma piłkarzami z rocznika 2003, którzy jakością, umiejętnościami i doświadczeniem zdecydowanie biją na głowę dwójkę graczy z Wisły Kraków.
Jeżeli jeszcze w tym sezonie zadebiutuje w ekstraklasie Kacper Kozłowski, to będzie jeszcze młodszym debiutantem od Hoyo – Kowalskiego, choć trener Kosta Runjaic zaprzeczył, że tak może się stać. Widać, że bardzo rozsądnie podchodzi do tematu i chce ostrożnie wprowadzać młodych piłkarzy na kolejne szczeble kariery.
15-latek z debiutem w III lidze
Kozłowski dopiero w październiku skończy 16 lat, w rundzie jesiennej występował głównie w Centralnej Lidze Juniorów, bo musiał czekać do swoich 15 urodzin, żeby zadebiutować w III lidze. Pod względem umiejętności piłkarskich już był na to gotowy.
Kozłowski jest na dziś podstawowym graczem w starszej o rok reprezentacji do lat 17, podczas gdy Hoyo – Kowalski grywa w reprezentacji młodszej. Kozłowski regularnie grywa na poziomie III ligi, Hoyo – Kowalski na tym poziomie jeszcze nie zadebiutował. Kozłowski rozegrał w rundzie jesiennej 15 meczów w CLJ, a Hoyo – Kowalski na tym poziomie dopiero zadebiutował w rundzie wiosennej.
Jeżeli zatem ktoś bardziej zasłużył na grę w ekstraklasie, to na pewno takim piłkarzem jest pomocnik Pogoni, ale mamy też spore wątpliwości, czy powinien jeszcze w tym sezonie zaliczyć symboliczny występ. Zbyt wczesne debiuty bardzo młodych piłkarzy świadczą albo o wyjątkowym talencie, albo o szkoleniowym chaosie. W przypadku graczy Wisły mamy zdecydowanie do czynienia z tym drugim zjawiskiem. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser