Pogoń w letnim oknie transferowym zarobiła na sprzedaży dwóch piłkarzy łącznie 550 tys. euro. To nie jest wiele, biorąc pod uwagę fakt, że w poprzednich dwóch latach udawało się sprzedawać piłkarzy za milionowe kwoty. Adam Buksa został sprzedany za 4,2 mln euro, Sebastian Walukiewicz za 4 mln euro, a Jakub Piotrowski za 2 mln euro.
Pogoń w letnim oknie transferowym nie wydawała też na piłkarzy. Za pozyskanych graczy nie zapłaciła nic. W letnich okienkach transferowych roku 2018 i 2019 wydawała na kwoty odstępnego. Łącznie w tych okienkach wyłożyła 1,4 mln euro. Obecnie wpływy były z tego tytułu mniejsze, wycofał się sponsor wspierający klub kwotą 1 mln euro, więc wydatki też trzeba było ograniczyć.
Polskie kluby zarobiły podczas letniego okna transferowego ponad 37 mln euro i wydały na piłkarzy zaledwie niecałe 4 mln euro, czyli nieco ponad 10 procent uzyskanego zarobku. Nie będzie zwiększać się jakość polskiej ekstraklasy, jeżeli kluby będą tak mało inwestować w dobrych piłkarzy. Wciąż króluje przeświadczenie, że piłkarze z kartą na ręku mogą doprowadzić polskie kluby do fazy grupowej europejskich pucharów. Tak się nigdy nie stanie.
Z zagranicznymi piłkarzami z kartą na ręku można jedynie przetrwać w polskiej ekstraklasie. Czasem się wygra, czasem przegra, czasem uda się rozegrać dobry mecz, lecz nie ma to nic wspólnego ze sportowym rozwojem. To droga do sportowej stagnacji.
Pogoń poniżej średniej
Polski klub średnio zarobił w letnim oknie transferowym nieco ponad 2 mln euro. Pogoń znajduje się zatem zdecydowanie poniżej średniej. Wzbogaciła się tylko na sprzedaży Marcina Listkowskiego za 300 tys. euro i Srdjana Spiridonovica za 250 tys. euro. Ten drugi nawet nie dograł poprzedniego sezonu do końca.
Średnio polski klub wydał na nowych piłkarzy niecałe 240 tys. euro i Pogoń też jest poniżej średniej. Nie wydała bowiem na piłkarzy nic. Niemal do ostatniej chwili czekała na sprzyjającą okazję przy pozyskaniu napastnika. Pozyskiwała graczy z ważnymi umowami, ale dostającymi od swoich klubów pozwolenie na odejście. To mają być w komplecie piłkarze decydujący o losach zespołu pozyskani z myślą o przejęciu roli liderów na boisku natychmiast.
Średnio polski klub zanotował dodatni bilans wydatków i zarobku na piłkarzach na poziomie średnio 1,8 mln euro, ale aż dwanaście klubów na szesnaście jest poniżej tej średniej. Żaden polski klub nie wydał na transfery powyżej 0,7 mln euro.
Tyle wyłożył Lech Poznań na jednego piłkarza. Polskie kluby praktycznie nie płacą za piłkarzy, choć w letnim oknie transferowym pozyskały ich aż 187. Ich jakość w większości jest niewystarczająca na poziom ekstraklasy. Ci piłkarze w większości stanowią jedynie uzupełnienie szerokiej kadry, niż realne wzmocnienie poszczególnych zespołów. Pobierają jednak z klubów spore pensje i nie gwarantują za to odpowiedniej jakości.
Dodatni bilans Pogoni
Pogoń jest jednym z jedenastu klubów, które w letnim oknie transferowym zanotowały dodatni bilans zarobku i wydatków. Zajmują pod tym względem siódme miejsce. Lepszy bilans sprzedażowy zanotowały: Lech Poznań (bilans plus 17,2 mln euro), Zagłębie Lubin (plus 5,15 mln euro), Śląsk Wrocław (plus 3,6 mln euro), Legia Warszawa (plus 3,55 mln euro), Lechia Gdańsk (plus 1,7 mln euro) i Górnik Zabrze (plus 1,45 mln euro).
Pogoń jest jednym z siedmiu klubów, które nie wydały na pozyskanych przez siebie piłkarzy. Prócz Pogoni takimi klubami były też: Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze, Wisła Płock, Podbeskidzie Bielsko i Warta Poznań. Klubami na minusie rozliczeniowym są: Stal Mielec (minus 0,07 mln euro), Raków Częstochowa (minus 0,2 mln euro) i Wisła Kraków (minus 0,75 mln euro).
Cztery polskie kluby rywalizujące w europejskich pucharach wydały na nowych piłkarzy łącznie niecałe 2 mln euro. Nic zatem dziwnego, że poza Lechem nie odniosły sukcesu. Poległy raczej z kretesem, choć spisały się lepiej niż przed rokiem. To tylko pokazuje, jak daleko jesteśmy od piłkarskiej przyzwoitości. Klub z czołówki piłkarskiej ekstraklasy może zaoferować mniej niż średniej klasy klub z włoskiej Serie B.
Legia wydała na transfery nieco ponad 0,5 mln euro, sprowadziła piłkarzy z zaplecza angielskiej Premier League, którzy w poprzednim sezonie praktycznie nie grali w piłkę, a pod koniec okna transferowego za pół spodziewanej ceny sprzedali swojego najbardziej utalentowanego gracza Michała Karbownika po to, by ratować budżet z powodu braku awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Absolutna katastrofa sportowa i finansowa.
Pogoń nie kupowała
Pogoń nie wydawała na piłkarzy kwot odstępnego, ale zatrudniła graczy drogich w utrzymaniu. Postąpiła podobnie jak Legia, z tą różnicą, że nowi piłkarze Pogoni w poprzednim sezonie w komplecie znajdowali się w rytmie meczowym. Ich poprzednie kluby nie wiązały z nimi swojej przyszłości i dzięki temu mogli za darmo przenieść się do Szczecina. Każdy z nowych piłkarzy znajduje się jednak w sportowym odwrocie.
Największym wygranym piłkarskiego lata może być Lech Poznań, który odniósł sukces sportowy, awansował do fazy grupowej Ligi Europy, zarobi dzięki temu przynajmniej 5 mln euro, a na transferach zarobił kolejne 17 mln euro. Jeżeli Lech mądrze zainwestuje pieniądze, to może na najbliższe lata przejąć po Legii schedę najbogatszego, dominującego w polskiej ekstraklasie klubu.
Przykład Lecha pokazuje też, że naprawdę wysokie kwoty transferowe są wtedy, gdy pojawia się realny wynik sportowy. Warto czasem poczekać na lepszy moment przy sprzedaży piłkarza. Urodzony w Szczecinku Jakub Moder nie kosztowałby 11 mln euro, gdyby jego zespół nie rozgrywał dobrych meczów w Europie. Z kolei Michał Karbownik zostałby sprzedany za większą kwotę niż 5,5 mln euro, gdyby jego klub grał w fazie grupowej Ligi Europy. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. F-MG.com