BAŁTYK Koszalin - ŚWIT Skolwin 0:5 (0:3); 0:1 Krawiec (3), 0:2 Wojdak (12), 0:3 Nagórski (28), 0:4 Brzeziański (64), 0:5 Krawiec (74).
W zachodniopomorskich derbach szczeciński Świt rozgromił na wyjeździe Bałtyk Koszalin, a losy rozgrywanego na grząskim boisku meczu zostały rozstrzygnięte praktycznie po pół godzinie gry. Już w 3 minucie Paweł Krawiec wykorzystał błąd obrońcy gospodarzy i strzelił pierwszego gola.
Dziewięć minut później, po podaniu z boku boiska Mateusza Kosackiego, Kacper Wojdak strzałem z 16 metrów podwyższył rezultat. W 28 minucie uderzeniem z podobnej odległości trzecią bramkę zdobył Adam Nagórski, finalizując piękną akcję Krzysztofa Filipowicza.
- Pozornie można było uważać, że wynik meczu jest już rozstrzygnięty, ale mieliśmy w pamięci spotkanie z Bałtykiem sprzed roku, w którym także prowadziliśmy 3:0, z czego zrobiło się 3:2 i spora nerwówka w końcówce, więc teraz nie chcieliśmy dopuścić do powtórki - powiedział dyrektor Świtu Szymon Kufel.
Po przerwie, zgodnie z oczekiwaniami, koszalinianie ruszyli do ataku, chcąc odrobić straty i było sporo wrzutek oraz dośrodkowań na przedpole zespołu ze Skolwina, ale nie przekładało się to na klarowne sytuacje strzeleckie Bałtyku, a w polu karnym świetnie spisywał się bramkarz Świtu Przemysław Matłoka.
W 54 minucie po bardzo długim rajdzie Nagórski mógł już przesądzić o zwycięstwie swej drużyny, bo znalazł się sam na sam z koszalińskim bramkarzem, ale strzelił tuż obok słupka. Wkrótce niefortunnego strzelca zastąpił Przemysław Brzeziański i w 64 minucie, po rzucie rożnym precyzyjnie egzekwowanym przez Adama Ładziaka, zdobył czwartego gola, który przypieczętował sukces.
Dziesięć minut później Brzeziański był na pozycji spalonej, ale stanął nie biorąc udziału w akcji, a w tzw. drugie tempo wszedł Krawiec i pewnym strzałem ustalił końcowy rezultat. W 81 minucie sfaulował rywala Patryk Baranowski, za co otrzymał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji musiał opuścić boisko, a Świt został zmuszony do gry w dziesiątkę.
Nie zatrzymało to jednak impetu ekipy ze Skolwina, która już minutę później miała szansę na szóstego gola, gdy Brzeziański położył bramkarza Bałtyku Oskara Pogorzelca i strzelając do pustej bramki... trafił w obrońcę.
- W derbowym pojedynku wygraliśmy zasłużenie, a motorem sukcesu byli szczególnie nasi skrzydłowi: wykonujący tak zwaną czarną robotę i wypracowujący kolegom sytuacje strzeleckie Krzysztof Filipowicz oraz strzelec dwóch bramek Paweł Krawiec - podsumował mecz S. Kufel. ©℗ (mij)
Fot. Szymon KUFEL