Piątek, 03 maja 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Spoglądając na Pilzno

Data publikacji: 24 września 2018 r. 22:13
Ostatnia aktualizacja: 25 września 2018 r. 23:54
Piłka nożna. Spoglądając na Pilzno
 

W minionym tygodniu rozgrywki rozpoczęła piłkarska Liga Mistrzów. Coraz trudniej znaleźć w nich akcenty porównywalne z polskim futbolem, poziomem piłkarskim, sposobem zarządzania, umiejętnościami, jakością, trafnością wyborów.

Klubem, który warto podglądać, na którym należy się wzorować, brać przykład, przenosić na nasz grunt wiele działań, pomysłów, jest z całą pewnością Viktoria Pilzno. To klub ze 170-tysięcznego miasta, grający na 12-tysięcznym stadionie wybudowanym z klubowych pieniędzy zarobionych na grze w europejskich pucharach, głównie w Lidze Mistrzów, z budżetem 10 mln euro, z piłkarzami w składzie wycenianymi na około 30 mln euro, z kadrą zespołu niemal w całości zbudowaną z graczy czeskich lub słowackich.

To nie jest klub zarabiający pieniądze na sprzedaży piłkarzy, nie otrzymuje samorządowych lub państwowych dotacji, wpływy z praw telewizyjnych są na zdecydowanie niższym poziomie niż w polskiej ekstraklasie. Klub zarabia głównie na grze w europejskich pucharach, w obecnej dekadzie grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów trzy razy, natomiast w fazie grupowej Ligi Europy cztery razy.

Odrzucił ofertę za 7,5 mln euro

Prezes Viktorii latem tego roku odrzucił ofertę sprzedaży swojego najlepszego strzelca Michaela Krmencika za niebagatelną kwotę 7,5 mln euro. Gdyby Viktoria nie straciła gola w 90. minucie meczu z CSKA Moskwa, to wzbogaciłaby się za wygranie meczu o kwotę 2,7 mln euro. To dlatego zatrzymała w składzie piłkarza, który w meczu z Rosjanami zdobył dwa gole.

Viktoria zamiast sprzedawać swoich najlepszych graczy za ich zdaniem drobne, chce ich wykorzystać do gry o znacznie wyższe cele, dysponując budżetem bardzo zbliżonym do budżetów polskich klubów, w tym również Pogoni Szczecin.

Prezesem Viktorii jest Tomas Paclik, który przejął klub w roku 2010. Dla porównania, prezes Pogoni Jarosław Mroczek jest na czele w szczecińskim klubie od roku 2011. Paclik jeszcze w roku 2012 dysponował budżetem 4,5 mln euro, czyli porównywalnym do większości polskich klubów, w tym również do Pogoni Szczecin.

45. siła w Europie

Dziś jego klub jest w klubowym rankingu UEFA na 45. miejscu w Europie, natomiast Pogoń drugi sezon z rzędu broni się przed degradacją wciąż słabnącej ligi, zdecydowanie bardziej ustępującej lidze czeskiej pod względem sportowym, w której od kilku lat dominuje klub z budżetem obecnie na 10 mln euro.

Viktoria i osoba Tomasa Paclika pokazują, że trzeba mieć pomysł na rozwój i nie trzeba na jego realizację czekać latami, nie trzeba dysponować ogromnymi pieniędzmi, ale trzeba je umieć zarabiać.

Pogoń od lat stara się budować swoją markę na coraz prężniej działającej akademii, ale w szerokiej grupie grających piłkarzy w ekstraklasie jest zaledwie czterech wychowanków, natomiast językiem coraz częściej używanym w szatni i podczas treningów jest język angielski.

Najstarszy zespół w Czechach

Paclik od samego początku wiedział, że nie ma szans na rywalizację o najwyższą stawkę z piłkarzami wychowanymi w akademii, realizuje zupełnie inną wizję i jest jej konsekwentny od początku sprawowania swoich rządów.

Średnia wieku jego drużyny jest najwyższa w lidze czeskiej, wynosi ponad 29 lat, ale jak już wcześniej wspomnieliśmy, Paclikowi nie zależy na sprzedaży piłkarzy, ale na jak najbardziej optymalnym ich wykorzystaniu i dochodzeniu do jak najdalszych rund europejskich pucharów.

Wychodzi mu to świetnie, Viktoria na siedem startów w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Lidze Europy, aż sześć razy kwalifikowała się do rozgrywek na wiosnę, co dla polskich klubów jest abstrakcją.

Paclik za pierwszy awans do Ligi Mistrzów w roku 2012 postanowił zmodernizować stadion. Trwało to cztery lata, koszt modernizacji stadionu na 12 tysięcy kibiców to nieco ponad 20 mln euro i całość pokryta została z zarobku na grze w europejskich pucharach. Właściciel klubu nie sprowadził drogich w utrzymaniu piłkarzy, ale zadbał o infrastrukturę, o swoich kibiców, nie czekał z tym na pomoc samorządu.

Mroczek nie inwestuje

Budżet klubu w czasie modernizacji stadionu wynosił niewiele więcej jak 5 mln euro. Jarosław Mroczek nie wybudował nawet pół boiska treningowego, piłkarska akademia rozwija się na miejskich obiektach, finansowanych z miejskiego budżetu, drużyna gra na starym stadionie utrzymywanym przez miasto, które co roku przeznacza na funkcjonowanie klubu około 1 mln euro.

Efektów tej pomocy nie widzimy, wciąż słyszymy o kryzysach, pechu, okresie rozwoju, niesprzyjających okolicznościach, można i należy oczekiwać zdecydowanie bardziej namacalnych efektów zarówno w kwestii wyszkolenia klasowych piłkarzy, jak i wyników sportowych.

Viktoria w ciągu dwóch ostatnich lat wydała na transfery 2 mln euro, podczas gdy Pogoń latem tego roku dokonała rekordowych wydatków na nowych piłkarzy i przeznaczyła na ten cel 900 tys euro.

Viktoria w ciągu siedmiu ostatnich sezonów została mistrzem Czech pięć razy, ale piłkarzy w tym czasie sprzedała jedynie za łączną kwotę zaledwie 4 mln euro. To jakby potwierdza teorię, że sprzedaż piłkarzy nie jest celem klubu, nie decyduje o jego przyszłości. Wręcz przeciwnie, kurczowe trzymanie najlepszych piłkarzy powoduje lepszy wynik sportowy i z tego tytułu coraz lepszy wynik finansowy.

Viktoria nie zarabia na sprzedaży

Pogoń w minionym okienku transferowym sprzedała piłkarzy za blisko 2,5 mln euro, była bliska sprzedaży kolejnego gracza za ponad  1 mln euro, a więc mało brakowało, a wyrównałaby bilans sprzedaży piłkarzy z Viktorią, ale w ciągu siedmiu ostatnich lat.

Pogoń straciła sportowo, a co za tym idzie, może też stracić finansowo. Wygląda na to, że celem Pogoni nie jest budowanie lepszej jakości drużyny, ale zbudowanie jak najlepszego wyniku finansowego. Celem Viktorii jest zbudowanie wyniku sportowego, za którym idzie nagroda finansowa.

Wartość piłkarzy Viktorii wyceniana jest na około 30 mln euro, natomiast wartość piłkarzy Pogoni na 10 mln euro. Gdyby sporządzić tabelę na podstawie wartości poszczególnych piłkarzy wycenianych przez portal transfermarkt.de, to Viktoria plasowałaby się w lidze czeskiej na trzecim miejscu, a Pogoń w lidze polskiej na piątym.

Viktoria gra zatem na poziomie wyższym od rynkowej wartości swoich piłkarzy, a Pogoń wręcz przeciwnie – na poziomie dużo niższym. Viktoria jest zatem przykładem klubu, który regularnie odnosi sukcesy, bo stawia sobie cele głównie sportowe, inwestuje w infrastrukturę, w dobrych krajowych i doświadczonych piłkarzy.

Mało wychowanków

W drużynie Viktorii grywa średnio w wyjściowym składzie około 12 procent wychowanków. Jak na czeski futbol to bardzo mało, w 16-zespołowej lidze to piąty wynik od końca. To jeszcze mocniej potwierdza, że dla właściciela klubu liczy się wynik sportowy, a nie sztuczna promocja piłkarzy młodych, wychowanków. Ci grają tylko wtedy, gdy naprawdę na to zasługują.

Obcokrajowców jest tylko 20 procent, do których zaliczają się też Słowacy. Przy przeprowadzaniu transferów zawsze priorytet mają piłkarze z rodzimej ligi, zdaniem Tomasa Paclika tacy piłkarze zawsze szybciej aklimatyzują się w zespole, lidze, sprawiają mniej kłopotów.

Pogoń w letnim okienku transferowym pozyskała ośmiu piłkarzy, z których tylko jeden grał w minionym sezonie w ekstraklasie. To Radosław Majewski, który okazał się wolnym piłkarzem, bo jego wcześniejszy klub z niego zrezygnował. Aż sześciu na ośmiu piłkarzy w poprzednim sezonie występowało w ligach zagranicznych, a jeden w I lidze. W Viktorii zmiany na taką skalę są niedopuszczalne.

Viktoria i Pogoń to kluby zupełnie inne, ale obiektywne uwarunkowania są takie, że te różnice przy umiejętnym zarządzaniu można próbować niwelować. Problem jest jednak taki, czy Pogoń chce się zmieniać, czy chce uczyć się od lepszych, czy po prostu ma już gotową własną receptę, która od kilku lat nie daje kibicom oczekiwanej satysfakcji. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Do znawcy
2018-09-25 23:44:59
Znawca ma rację, że Pogoń nie jest prawdziwą drużyną ,tak samo jak kurier nie jest prawdziwą gazetą Ten redaktor Parada ciągle pisze banialuki i swoje przemyślenia, zamiast iść do tego Mroczka zrobić wywiad i postawić mu w pytaniach te zarzuty ,któe ma po jego adresem. A tylko jedzie w gazecie, że Mroczek nie inwestuje, że Mroczek to ,że Mroczek tamto. Idź chłopie i zadaj mu pytania i napisz to
Miernota i Mizeria.
2018-09-25 15:17:33
I dlatego że Pogoń lubi przeciętność nie mając żadnych ambicji siedzą co roku w dolnych strefach ekstrakupy.Mając sporą szansę na występy w ... I lidze.. To tylko pokazuje co osiągnęli w Polsce A Puchary? Dobra bajka nie jest zła.
Były kibic
2018-09-25 11:50:48
Świetny , ciekawy artykuł i dobry przykład dla Pogoni. Lecz trzeba chcieć , mieć pasję i talent. A nie tylko kasa, kasa , więcej, zbudujcie stadion ! A tu proszę można w takim Pilznie normalnie,za swoje, zdrowo , przyzwoicie i z klasą !
znawca
2018-09-25 08:56:01
tak samo jak Pogoń nie jest prawdziwą drużyną, ekstraklasa prawdziwą ligą, tak samo Kurier - poza niektórymi, niezłymi dziennikarzami - nie jest prawdziwą gazetą. Coraz częściej czytam w niej komunikaty kopiuj wklej.
Kibic
2018-09-25 03:47:10
Słyszałem że Mroczek nie włożył do Pogoni ani złamanej złotówki. Podobno pożyczył Pogoni 6 mln złotych i jak będzie odchodził to Pogoń będzie musiała mu to oddać. Nieźle to wykombinował. Może dlatego Azoty nie chcą bardziej zaangażować się w Pogoń?
Krótko
2018-09-24 22:42:57
Tyle że Mroczek nie wziął Pogoni by w nią inwestować. Ona ma być wołem roboczym utrzymującym jego drugi biznes. Jemu wystarczą drobne z canal+ oraz kiedy trafi się frajer kupić jakieś jego drewno ze składu. Dla mnie facet jest kalką ptaka. I z tego powodu nie można tego małego człowieka który na kolanach pędzi do Włoch sprzedać dzieciaka porównywać do faceta który w Czechach buduje klub.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA