Portowcy po raz piąty w historii przegrali finał Pucharu Polski - i to jak zawsze jednym golem - bo faworyzowany rywal grający we własnym mieście okazał się nieco lepszy. Szczecinianom nie można odmówić ambicji, ale drużynie grającej od kilku sezonów w coraz skromniejszym żelaznym składzie praktycznie bez ławki rezerwowych, zabrakło nieco sił po dwóch ostatnich bardzo ciężkich wygranych ekstraklasowych bojach z Rakowem Częstochowa i Puszczą Niepołomice. Międzynarodowy arbiter już w pierwszej połowie ostudził gości z grodu Gryfa paletą żółtych kartek, a jego gwizdek milczał gdy 3 razy granatowo-bordowi ostro atakowani byli w warszawskim polu karnym, zaś nie zawahał się przed podyktowaniem spornej jedenastki dla Legii, gdy Cojocaru zderzył się z Pankovem. Pierwszy gol dla wojskowych był na pograniczu ofsajdu, a telewizja nie zdecydowała się na pokazanie powtórki z tzw. liniami spalonego. Może dlatego, że jest to stacja w likwidacji...
Finał piłkarskiego Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4 (1:1); 0:1 Luquinhas (13), 1:1 Danijel Lončar (41), 1:2 Morishita (46), 1:3 Ilja Szkurin (64), 2:3 Efthýmis Kouloúris (67), 2:4 Adrian Przyborek (85 samobójcza), 3:4 Kacper Smoliński (90+5).
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru - 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Lončar, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris (86, 61. Kacper Smoliński) - 10. Adrian Przyborek (86, 51. Patryk Paryzek), 21. João Gamboa (61, 15. Marcel Wędrychowski), 8. Fredrik Ulvestad (86, 46. Antoni Klukowski), 7. Rafał Kurzawa, 11. Kamil Grosicki - 9. Efthýmis Kouloúris
Legia: 1. Kacper Tobiasz - 13. Paweł Wszołek (55, 24. Jan Ziółkowski), 12. Radovan Pankov, 3. Steve Kapuadi, 19. Rúben Vinagre - 25. Ryōya Morishita, 6. Maximillian Oyedele, 22. Juergen Elitim (82, 8. Rafał Augustyniak), 5. Claude Gonçalves (60, 11. Kacper Chodyna), 82. Luquinhas (83, 21. Wahan Biczachczjan) - 28. Marc Gual (61, 17. Ilja Szkurin)
Żółte kartki: Cojocaru, Borges, Ulvestad, Gamboa, Wahlqvist - Wszołek, Gonçalves. Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 51 233.
Mecz rozpoczął się od zablokowanego strzału Grosickiego, a w 13. minucie Morishita ograł Koútrisa i podał do Luquinhasa, który z bliska umieścił piłkę w siatce, choć nie mamy pewności, czy w momencie podania Brazylijczyk nie był na spalonym. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło siedem minut później, gdy po wrzutce z rzutu wolnego Cojocaru przegrał powietrzny pojedynek z Pankovem i w polu bramkowym powstało ogromne zamieszanie; prawdopodobnie Luquinhas zagrał ręką piłkę, a Kapuadi umieścił ją w bramce. Po synale z VAR-u sędzia sam obejrzał sytuację na monitorze i gola anulował, lecz podyktował rzut karny, uznając, że rumuński golkiper faulował. W 24. minucie strzał Guala z 11 metrów obronił Cojocaru. Po pięciu minutach Tobiasz wygrał pojedynek z Grosickim przed polem karnym, a trzy minuty później po dalekim wrzucie z autu Borgesa, Kurzawa z kilkunastu metrów trafił w poprzeczkę. W 39. minucie strzał z 10 metrów Kouloúrisa został obroniony, a po chwili grecki napastnik został ostro zaatakowany w narożniku pola karnego przy linii końcowej, na co arbiter nie zareagował, a kamerzysta nie zdecydował się na powtórkę tej sytuacji... Dwie minuty później po dośrodkowaniu Grosickiego z rzutu wolnego, Lončar głową doprowadził do wyrównania. W końcówce pierwszej połowy wbiegający w pole karne Ulvestad przewrócił się w starciu z rywalem, a blisko ustawiony sędzia nakazał grać dalej.
Druga połowa rozpoczęła się fatalnie, bo Koútris zamiast wybić piłkę sprzed bramki, podał ją Morishicie, który mocnym strzałem z bliska zdobył gola. Dwie minuty później w sytuacji sam na sam znalazł się Gual, ale szczeciński bramkarz fantastyczną choć ryzykowną interwencją przed polem karnym zażegnał niebezpieczeństwo, a trzy minuty potem poradził sobie z centrostrzałem Wszołka. Minutę później Tobiasz obronił mocny strzał Gamboy zza szesnastki, a po chwili wbiegający w pole karne Grosicki został sprowadzony do parteru, co nie wywołało jednak sędziowskiej reakcji. Kolejną bardzo ładną akcję portowców zakończył Przyborek minimalnie niecelnym strzałem, a w odpowiedzi pod drugą bramką Kapuadi z bliska nie trafił w piłkę. Następnie po podaniu Ulvestada, niezbyt mocny strzał Grosickiego został obroniony, a w kolejnej akcji już bardzo mocno, ale nad poprzeczką strzelił Koútris. W 63. minucie Cojocaru obronił strzał z 16 metrów dopiero co wprowadzonego na boisko Szkurina, ale w następnej akcji Białorusin znalazł się sam na sam z naszym bramkarzem, ograł go i posłał piłkę do pustej bramki. Pogoń nie załamała się trzecim trafieniem wojskowych i w 66. minucie Grosicki uderzył nad poprzeczką, a minutę później w greckiej akcji Koútris po rajdzie podał do Kouloúrisa, który zaliczył kontaktowe trafienie, choć niektórzy podają, że był to samobójczy gol Portugalczyka Vinagre. Następnie po kornerach dwie sytuacje miał zespół stołeczny, ale pierwszy strzał sparował Cojocaru, a drugi wybił sprzed bramki Przyborek. W 79. minucie strzał Przyborka z dużym trudem wybił na rzut rożny Tobiasz. Sześć minut później strzelał Vinagre, a piłka odbiła się jeszcze od Przyborka i lobem wpadła do siatki. W 86. minucie trener szczecinian Robert Kolendowicz zdecydował się na trzy zmiany ostatniej szansy, ale wprowadzona młodzież nie odwróciła losów pojedynku. W doliczonym czasie Lončar główkował tuż nad poprzeczką, a potem po strzale Kouloúrisa, dobijał z pierwszej piłki Smoliński, zdobywając trzeciego gola dla Pogoni, po czym sędzia nie wznowił już gry, przyznając miejscowej drużynie puchar.
Na Stadionie PGE Narodowym były tysiące kolorowo ubranych kibiców ze Szczecina (ich race i fajerwerki przerwały na kilka minut mecz w drugiej połowie), którzy jednak nie byli w stanie przekrzyczeć kilkakrotnie liczniejszych gospodarzy, a to był kolejny atut Legii, która musiała wygrać, by ponownie wystąpić w zapewniających naprawdę duże pieniądze europejskich pucharach. Legia musiała wygrać, a Pogoń nie miała prawa i tak się właśnie stało!©℗
(mij)