W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że w Pogoni w porównaniu z poprzednimi latami gra coraz mniej rodowitych szczecinian. To tendencja zauważalna we wszystkich polskich klubach.
Zawodników mocno zakorzenionych z miastem jest bardzo mało. Od Pogoni więcej takich graczy jest tylko w jednym klubie – w Wiśle Kraków. Tam występuje czterech rodowitych Krakusów. Biorąc pod uwagę minuty, jakie rodowici piłkarze spędzili jesienią na boiskach ekstraklasy, to wychodzi, że Pogoń plasuje się na 8 miejscu.
Uwzględniając fakt, że szczeciński klub wyprzedził takie ekipy, jak: Górnik, Wisła P., Korona, czy Termalica, to pozycja wydaje się zbyt niska. Zdecydowanie łatwiej wychować piłkarza z danego miasta, jeżeli funkcjonuje w nim klub z tradycjami. Większe miasto powoduje też, że łatwiej o selekcję, jest po prostu większy wybór i możliwości.
Dążenia Pogoni
Od lat Pogoń chce uchodzić za klub o silnych szczecińskich fundamentach. Skoro tak, to rodowitych szczecinian powinno być więcej, jak trzech i powinni odgrywać w pierwszym zespole znacznie poważniejszą rolę, jak to miało miejsce jesienią.
W rundzie jesiennej grało trzech takich piłkarzy: Łukasz Zwoliński, Dawid Kort i Robert Obst. Ich udział w grze zespołu nie mógł żadnego z nich satysfakcjonować. Zwoliński zaliczył 38,5 procent możliwych minut do rozegrania, Kort zaledwie 16,7 procent, a Obst tylko 6,4 procent.
Od ósmego miejsca w dół plasują się takie kluby, jak: Pogoń, Legia, Lech, Jagiellonia, czy Lechia. Cztery pierwsze uchodzą w kraju za najpoważniej traktujące szkolenie. To półfinaliści ubiegłorocznej edycji mistrzostw Polski juniorów, ale po tych przykładach widać, że głównie opierają swoją siłę na dobrym skautingu, wyławianiem zdolniejszych piłkarzy w regionie, lub nawet w całym kraju w późniejszej fazie szkolenia. Przejmują tych zdolniejszych i przygotowują do wysokiego wyczynu. To też jest pozytywny aspekt. Coraz mniejszą jednak rolę przykłada się do wyszukiwania perełek, szkolenia od podstaw.
Rodowitych piłkarzy w pierwszej drużynie, grających na boiskach ekstraklasy jest mało, a jeżeli są, to odgrywają dość śladową rolę. Lech i Jagiellonia mają takich piłkarzy zaledwie po dwóch, którzy wspólnie dla każdego z tych klubów nie rozegrali jesienią nawet 500 minut, a przypomnijmy, że jeden piłkarz mógł zaliczyć maksymalnie 1800 minut.
Przypadek Lechii
Odosobnionym przypadkiem jest Lechia. To jedyny prócz Termaliki klub w ekstraklasie, w którego składzie nie ma ani jednego piłkarza urodzonego w mieście, gdzie mieści się siedziba klubu – mieście dużego, z dużymi piłkarskimi tradycjami, z dużym i nowoczesnym stadionem i dużymi możliwościami. Próżno jednak szukać tam rodowitego gdańszczanina.
W przypadku Termaliki taka sytuacja jest zrozumiała. Trudno, żeby klub wychował piłkarza na poziomie ekstraklasy urodzonego we wsi liczącej 700 mieszkańców.
Przypadek Gdańska jest jednak bulwersujący i całkowicie oddający realia panujące w tym klubie. To klub, który wycofał z rozgrywek drużynę rezerw, juniorzy grają na coraz niższym poziomie i praktycznie nie przykłada się tam wagi do tradycji i korzeni. To klub, który jest rajem dla agentów. Rotacja piłkarzy jest tam bowiem największa spośród wszystkich innych w ekstraklasie.
Jedynym klubem, który potrafi łączyć dobre szkolenie z sukcesywnym wprowadzaniem do ligowej drużyny rodzimych piłkarzy jest Zagłębie. Aż trzech rodowitych lubinian (Jagiełło, Kubicki, Woźniak) rozegrało minionej jesieni wspólnie prawie 3 tys. minut, co plasuje w tym względzie ten klub na drugim miejscu.
To jest dziś klub mogący być wzorem dla wielu innych – świetna baza, silne organizacyjne i finansowe fundamenty i coraz mocniejsza pozycja wychowanków i rodzimych piłkarzy, a trzeba wiedzieć, że trudniej wychować praktycznie od zera piłkarza w mieście o kilka razy mniejszym od wielu innych mających swoje kluby w ekstraklasie.
Wisła na czele
Na pierwszym jest Wisła K., mająca w składzie najwięcej rodzimych piłkarzy, ale w głównej mierze ukształtowanych, doświadczonych i ogranych. Do takich należą na pewno: Miśkiewicz, czy Mączyński, ale także młodzieżowy reprezentant Polski Uryga. Czwartym jest junior Porębski, który zagrał tylko kilkadziesiąt sekund w jednym meczu.
Klubem z mocnymi śląskimi korzeniami jest Ruch. Aż trzech rodowitych chorzowian grało jesienią na boiskach ekstraklasy (Lech, Helik, Ćwielong), a trzech kolejnych wywodzi się z Rudy Śląskiej (Koj, Konczkowski, Bargiel).
Polskim klubom zdecydowanie brakuje cierpliwości, systematyczności. Dziś definicja wychowanka trochę się zdewaluowała. Za takiego uważa się piłkarza, który gra w klubie przez trzy lata na poziomie juniora. Za takiego uchodzą w Pogoni: Rudol i Listkowski. Obaj zostali sprowadzeni w wieku 16 lat, a przecież byli już wtedy reprezentantami Polski. Również w dość dojrzałym wieku pozyskano Piotrowskiego. Jak trafił do Pogoni, to miał 17 lat.
Rudol, Piotrowski i Listkowski, to jedyni młodzieżowi reprezentanci Polski z Pogoni w trzech najstarszych reprezentacjach młodzieżowych: do lat 21, 20 i 19. Są traktowani, jako wychowankowie, do pierwszej drużyny przebijali się z zespołu juniorów i rezerw, ale przecież żadnego z nich nie było w Pogoni przed 16 rokiem życia. ©℗ Wojciech PARADA
Kluby ekstraklasy z liczbą rodowitych piłkarzy:
1. Wisła Kraków 3255 minut 4 piłkarzy: Miśkiewicz. Mączyński, Uryga, Porębski.
2. Zagłębie Lubin 2907 minut 3 piłkarzy: Woźniak, Kubicki, Jagiełło.
3. Ruch Chorzów 2839 minut 3 piłkarzy: Lech, Helik, Ćwielong.
4. Cracovia 2001 minut 3 piłkarzy: Steblecki, Wdowiak, Polczak.
5. Piast Gliwice 1548 minut 1 piłkarz: Murawski
6. Arka Gdynia 1351 minut 2 piłkarzy: Marcjanik, Stolc.
7. Śląsk Wrocław 1129 minut 2 piłkarzy: Biliński, Idzik.
8. POGOŃ Szczecin 1028 minut 3 piłkarzy: Zwoliński, Kort, Obst.
9. Legia Warszawa 975 minut 3 piłkarzy: Wieteska, Kosecki, Kucharczyk.
10. Górnik Łęczna 796 minut 1 piłkarz: Komor.
11. Lech Poznań 442 minuty 2 piłkarzy: Gumny, Tomczyk.
12. Jagiellonia Białystok 436 minut 2 piłkarzy: Mackiewicz, Mystkowski.
13. Wisła Płock 360 minut 1 piłkarz: Sielewski.
14. Korona Kielce 1 minuta 1 piłkarz: Kotarzewski
15. Lechia Gdańsk 0 minut 0 piłkarzy
Termalica Nieciecza 0 minut 0 piłkarzy