Prawie trzy miesiące trwała przerwa w rozgrywkach ekstraklasy spowodowana pojawieniem się koronawirusa. Początkowo wydawało się, że sezon jest stracony, niemożliwy do uratowania, jednak dzięki organizacyjnej pracy klubów ekstraklasy, spółki Ekstraklasy i PZPN udało się wypracować model dokończenia rozgrywek i bardzo możliwe, że uda się plan zrealizować.
Duża w tym zasługa prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który mocno lobbował za dokończeniem sezonu, przekonał premiera Mateusza Morawieckiego, przedstawił gotowy plan działania będący wynikiem pracy klubów ekstraklasy i wszystko wskazuje na to, że sezon w błyskawicznym tempie uda się dokończyć.
Najbliższe tygodnie nie będą oczywiście normalną sytuacją, mecze rozgrywane będą bez udziału publiczności, wciąż trzeba pilnować się z zachowaniem środków ostrożności, a czas potrzebny na dokończenie sezonu wydaje się błyskawiczny. Piłkarze ekstraklasy rozegrają jedenaście kolejek w ciągu zaledwie siedmiu tygodni i będzie to dla nich nie lada wyzwanie.
Po długiej przerwie ryzyko kontuzji będzie zwiększone. Wygrają na tym te zespoły, które dysponować będą szeroką ławką rezerwowych, lepiej wykorzystały czas w nietypowej sytuacji, choć nikt nie miał doświadczenia, jak reagować i funkcjonować, znajdując się w nietypowym położeniu.
Szybka reakcja
Pogoń bardzo szybko potrafiła zareagować, choć niektóre decyzje mogą negatywnie wpłynąć na poziom sportowy drużyny. Dziś najważniejsze jest, żeby klub zachował płynność finansową, żeby nie wpadł w tarapaty i bezboleśnie przebrnął przez najtrudniejszy okres.
Sytuacja w tabeli jest taka, że szansa na zajęcie medalowej lokaty jest bardzo duża. W okresie przymusowej przerwy Pogoń rozstała się jednak z dwoma ofensywnymi piłkarzami: Zvonimirem Kozuljem i Soufianem Benyaminą, pokazując przy tym, że zachowanie finansowej równowagi jest priorytetem względem ewentualnej walki o medalową lokatę.
Obu piłkarzom kończyły się latem umowy. Z tym drugim Pogoń nie chciała wiązać się na dłużej, na tego pierwszego nie było jej stać. Jeszcze rok temu trudno sobie było wyobrazić zespół bez Bośniaka, tym razem trzeba będzie radzić sobie bez zawodnika, który łącznie zdobył dla Pogoni 12 goli i zaliczył 11 asyst.
Plan utrzymania bezpieczeństwa finansowego okazał się ważniejszy od ewentualnego sportowego sukcesu, o który trudno będzie bez dwóch najlepszych ofensywnych piłkarzy z rundy jesiennej, kiedy Pogoń wypracowała dotychczasowy dorobek punktowy.
Kozulj dołączył do Buksy
Zimą zespół opuścił Adam Buksa, natomiast obecnie w drużynie zabrakło Zvonimira Kozulja. Buksa w rundzie jesiennej zdobył siedem goli, zaliczył cztery asysty, uczestniczył w połowie zdobytych goli. Jego absencja w pierwszych tegorocznych meczach była aż nadto widoczna i raczej nie było w tym niespodzianki. Należało się tego spodziewać i zaskoczenia nie było.
Kozulj nie grał tak efektownie i skutecznie, jak w poprzednim sezonie, ale też należał do piłkarzy wiodących w ofensywie. Jego dorobek z obecnego sezonu to trzy gole i dwie asysty. Pogoń zatem przystąpi do meczów bez dwóch piłkarzy, którzy łącznie zdobyli 10 goli na 26 zdobytych przez cały zespół i zaliczyli razem sześć asyst. Brali udział zatem przy 16 zdobytych bramkach.
Obu będzie musiał zastąpić Paweł Cibicki, który w pierwszych tegorocznych meczach wprowadził się do zespołu bardzo dobrze. Drużyna grała słabo, ale akurat Cibicki prezentował się okazale. Na pięć zdobytych goli przez całą drużynę, Cibicki strzelił trzy bramki i do tego wywalczył rzut karny. Przejął na siebie rolę egzekutora, choć nie jest klasycznym napastnikiem.
Być może jednak oglądać go będziemy właśnie na tej pozycji, bowiem po odejściu Buksy klub w przerwie zimowej nie zadbał o uzupełnienie i zastępstwo dla swojego najlepszego strzelca. Chciał tę rolę powierzyć Maniasowi, który zawodził już w rundzie jesiennej i potwierdził brak talentu w tegorocznych meczach. Jak na razie Cibicki uczestniczy w zdobyciu gola raz na 94 minuty. To wynik znakomity.
Szansa przed Wędrychowskim
Pożegnanie z Kozuljem i Benyaminą oznacza też, że klub mocniej chce postawić na piłkarzy młodych, wyszkolonych we własnej akademii. Już podczas ostatniego meczu przed przymusową przerwą ze świetnej strony pokazał się 18-letni Marcel Wędrychowski, który z całą pewnością będzie dostawał więcej szans.
To może być podstawowy zawodnik w drużynie w kolejnym sezonie, wypełniający rolę młodzieżowca. Wciąż poza treningiem jest o dwa lata młodszy od Wędrychowskiego Kacper Kozłowski, który przechodzi okres rehabilitacji po styczniowym wypadku samochodowym.
Absencja Kozulja oznacza, że klub więcej będzie się spodziewał po postawie swoich młodzieżowców: Marcinie Listkowskim i Sebastianie Kowalczyku. Ten pierwszy w pierwszych tegorocznych meczach dawał sygnały, że jest gotowy do przejęcia roli lidera w drużynie.
Musi pokazać to na boisku i w dłuższym wymiarze czasowym, a nie tylko podczas pojedynczych meczów czy nawet jego fragmentach. Gol i asysta w pierwszych sześciu spotkaniach każą z optymizmem oczekiwać jego kolejnych postępów. Piłkarz wydaje się gotowy do przejęcia roli jednego z przywódców.
W szerokiej kadrze jest przynajmniej 20 piłkarzy gotowych do gry na poziomie ekstraklasy, na każdej pozycji jest dwóch konkurentów do miejsca w składzie, jest też kilku nastoletnich aspirantów, którzy powinni coraz mocniej naciskać na starszych i bardziej doświadczonych kolegów.
Chciałoby się, żeby Pogoń wykorzystała bardzo dobrą pozycję wyjściową i zaatakowała miejsce na podium, ale sukcesem będzie też odważniejsza gra większą liczbą piłkarzy młodych, na dorobku, pokazaniu piłkarskiej Polsce, że w akademii są piłkarze gotowi do ekstraklasowych wyzwań. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl