Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Portowcy za granicą, odbudowa Kamessa

Data publikacji: 06 listopada 2017 r. 19:23
Ostatnia aktualizacja: 06 listopada 2017 r. 23:22
Piłka nożna. Portowcy za granicą, odbudowa Kamessa
 

Wojciech Golla, Kamil Wojtkowski, Vladimir Kamess, Takuya Murayama, Vladimir Dvalishvili, Takafumi Akahoshi, Radosław Janukiewicz, Nadir Ciftci, Mateusz Maćkowiak.

Co łączy tych piłkarzy? Każdy z nich był zawodnikiem Pogoni Szczecin i każdy z nich w ostatnich dwóch latach odchodził ze szczecińskiego klubu do klubu zagranicznego.

Tylko za dwóch z nich Pogoń otrzymała pieniądze. Kamil Wojtkowski i Mateusz Maćkowiak byli juniorami, jak opuszczali Pogoń. Ten pierwszy grał w szczecińskim klubie przez 1,5 roku, ten drugi zaledwie przez rok.

Ten pierwszy zdołał zadebiutować w ekstraklasie, ten drugi w Centralnej Lidze Juniorów. Tego pierwszego Pogoń sprzedała za 100 tys euro, tego drugiego za 70 tys euro. Obaj odeszli do tego samego klubu RB Lipsk.

Łącznie zatem Pogoń na sprzedaży piłkarzy Pogoni do klubów zagranicznych zarobiła w ciągu ostatnich dwóch lat niespełna 20 procent tego, ile co roku otrzymuje z kasy miejskiej w wyniku umowy promocyjnej. Przykład każdego z piłkarzy jest inny.

Golla do Eredivisie

Latem 2015 roku odszedł z Pogoni nie tylko Wojtkowski, ale też Wojciech Golla. Wypełnił 3,5-letni kontrakt i postanowił go nie przedłużać. Wybrał grę w lidze holenderskiej, małym klubie NEC Nijmegen. Holenderska Eredivisie jest świetnym miejscem do promocji, mecze tej ligi ogląda wielu skautów.

Golla świetnie spisywał się w pierwszym półroczu. Pięć razy wybierany był do jedenastki kolejki, interesowały się nim kluby z Bundesligi, ale ostatecznie żaden z nich nie zdecydował się go wykupić.

Drugi sezon byłego obrońcy w NEC Nijmegen nie był już tak dobry, drużyna spadła z ligi po przegranych barażach, Golla wcześniej przedłużył o rok umowę i obecnie jest graczem zaledwie zaplecza Eredivisie, mającego markę ligi na wpół amatorskiej.

Latem 2015 roku z Pogoni odszedł też Vladimir Kamess. W Pogoni zagrał tylko w sześciu meczach, nie sprawdził się, pożegnano go bez żalu, ale po opuszczeniu Polski jego kariera uległa przyspieszeniu. W sezonie 205/16 występował jeszcze w mało poważnej lidze łotewskiej, ale zdołał się odbudować.

Z Łotwy do Rosji

W 29 meczach zdobył 7 goli, zaliczył 8 asyst, wywalczył mistrzostwo kraju, zagrał w dwóch meczach kwalifikacji do Ligi Mistrzów z austriackim Salzburg, po czym został wytransferowany do drużyny z zaplecza rosyjskiej Premier Ligi Enisey Krasnojarsk.

W pierwszym sezonie zagrał w 34 meczach, zdobył 8 goli, zaliczył 7 asyst. Obecnie również spisuje się znakomicie. Jego zespół jest samodzielnym liderem tabeli, z bardzo dużą przewagą i ogromnymi szansami na awans. Kamess jest podstawowym zawodnikiem, gra na lewym skrzydle, zdobył w obecnym sezonie w 20 meczach 3 gole i zaliczył 4 asysty.

Kontrakt ma ważny do czerwca 2019 roku, jeżeli jego zespół awansuje, a wiele na to wskazuje, że tak będzie, to były piłkarz Pogoni zagra w szóstej lidze Europy. Według współczynnika UEFA tylko pięć lig jest obecnie silniejszych od rosyjskiej: hiszpańska, angielska, włoska, niemiecka i francuska.

W przerwie zimowej sezonu 2015/16 z Pogoni odszedł Takuya Murayama. Trafił do FC Ratchaburi z Tajlandii, zagrał w 20 meczach, zdobył 2 gole, zaliczył 6 asyst, ale od blisko roku nie gra już nigdzie. Ma dopiero 28 lat, ale wygląda na to, ze jego przygoda z futbolem w wydaniu profesjonalnym dobiegła końca.

Z Pogoni do Tajlandii

Do tego samego klubu, ale rok później trafił jego rodak Takafumi Akahoshi. 30-letni Japończyk, rekordzista pod względem występów w drużynie Pogoni spośród wszystkich obcokrajowców, zagrał w Ratchaburri w 29 spotkaniach, zdobył 3 gole i zaliczył 2 asysty.

Latem ubiegłego roku z Pogoni odszedł Vladimir Dvalishvili. Nie spełnił oczekiwań, w ciągu roku zdobył 3 gole, zaliczył 5 asyst, nie wypełnił luki po Marcinie Robaku. Nie było już chętnych na jego usługi w Polsce, Dvalishvili wrócił do Gruzji, ale do wielkiej formy już nie.

Przez pół roku występował w drużynie mistrza Gruzji Dynamie Tbilisi. Zagrał w czterech meczach kwalifikacji do Ligi Mistrzów, dwóch meczach kwalifikacji do Ligi Europy, w drużynie mistrza Gruzji nie wyróżniał się jednak skutecznością., w 16 meczach zdobył 2 gole i zaliczył 2 asysty.

W przerwie zimowej sezonu 2016/17 przeniósł się do kazachskiego Atyrau, w którym rozegrał 30 meczów, zdobył 3 gole i zaliczył 1 asystę. Wciąż jest powoływany do reprezentacji Gruzji. Od momentu opuszczenia Pogoni zagrał w 12 meczach, w sześciu w wyjściowym składzie, w sześciu o punkty w eliminacjach mistrzostw Europy, lub świata.

Epizod Janukiewicza

Krótko w klubie zagranicznym zaistniał Radosław Janukiewicz. Przez ostatnie pół roku swojego kontraktu w Pogoni odszedł na wypożyczenie do norweskiego Stromsgodset, w którym rozegrał 5 spotkań, wpuścił 7 goli, a następne spotkania do końca sezonu oglądał już z ławki rezerwowych.

Przykład Janukiewicza jest absolutnie kuriozalny, bowiem Pogoń nie tylko nie zarobiła na jego odejściu, co nie jest sprawą łatwą, ale płaciła piłkarzowi przez dwa lata pensję i nie korzystała z jego usług.

Ostatnim piłkarzem, który po pobycie w Pogoni trafił do klubu zagranicznego jest Nadir Ciftci. W Pogoni nie spełnił oczekiwań, w dziesięciu meczach nie zdobył gola, nie zaliczył asysty, jego wypożyczenie zostało skrócone, choć pierwotnie klub informował, że jest to wynikiem kontuzji.

25-letni napastnik po powrocie do Celtiku Glasgow został ponownie wypożyczony, ale już do drużyny z angielskiej League One Plymouth Argyle. Turecki napastnik zagrał w pierwszych sześciu meczach w wyjściowym składzie, nie zdobył gola, nie zaliczył asysty.

W kolejnych trzech meczach całe spotkania przesiedział już na ławce rezerwowych, a ostatnie cztery już na trybunach. W obecnym roku kalendarzowym zawodnik zagrał w 16 meczach, nie zdobył gola i nie zaliczył asysty.

Z Pogoni przez dwa lata do klubów zagranicznych odchodziło dziewięciu piłkarzy. Klub zarobił tylko na dwóch juniorach i to całkiem niewiele w skali rocznych wydatków. Z pozostałych graczy tylko Vladimir Kamess i początkowo Wojciech Golla mogą powiedzieć, że zdołali się wkomponować w nowych, zagranicznych okolicznościach, funkcjonując w wymagających ligach, przez wielu znacznie lepiej postrzeganych od polskiej.

Próżno jednak szukać znanych klubów ze znanych lig europejskich zainteresowanych zakupem piłkarzy Pogoni w ostatnich dwóch latach. Poważnego zainteresowania praktycznie nie ma w ogóle. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Witek
2017-11-06 23:15:22
A ten Kamess to jakieś miasto czy pomnik na Łotwie, że potrzebna odbudowa ?
okiem kibica
2017-11-06 20:26:18
Wniosek więc nasuwa się sam-akademia piłkarska przy Pogoni to fikcja literacka.Sztuczny twór czemuś służący,ale na pewno nie temu by szkolić,promować piłkarzy.Z drugiej jednak strony juniorzy osiągają wyniki,liczą się w rozgrywkach centralnych a mimo tego by się przebić do I zespołu nie dostają szans.Lata 70,80 żadnych akademii,szkółek zwykła mozolna praca i szara klubowa rzeczywistość w Pogoni-potrafiono wyszkolić,stworzyć dobry zespół składający się z zawodników krajowych,głównie wychowanków.Dzisiaj okazuje się,że jest to ponad miarę i nieosiągalne by stworzyć zespół liczący np.18 piłkarzy w mieście liczącym prawie 400 tyś mieszkańców.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA