Cracovia Kraków – Pogoń Szczecin 0:3 (0:1) 0:1 Benyamina (31), 0:2 Kozulj (65), 0:3 Majewski (74).
Żółte kartki: Hernandez, Siplak (Cracovia), oraz Podstawski, Fojut, Walukiewicz (Pogoń).
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów 12 768.
Cracovia: Peskovic - Rapa, Helik, Datkovic, Siplak - Gol, Hernandez, Dąbrowski (75, Budziński), Dimun (46, Hanca), Wdowiak - Cabrera (68, Piszczek).
Pogoń: Bursztyn - Bartkowski, Walukiewicz, Fojut (82, Żurawski), Matynia - Podstawski, Drygas – Stec (86, Kowalczyk), Kozulj (90+3, Kozłowski), Majewski - Benyamina.
Pogoń z fasonem i dużym przytupem zakończyła sezon. Ograła w Krakowie miejscową Cracovię, która walczyła o miejsce w kwalifikacjach Ligi Europy. Pogoń w trzech ostatnich meczach z walczącymi o konkretne cele rywalami straciła tylko jednego gola, każdego z przeciwników (Legia, Piast, Cracovia) pozbawiała wygranej i pokazała, że w drużynie są spore możliwości i rezerwy. Ten zespół w kolejnym sezonie będzie już inny, ale pożegnał się w imponującym stylu.
Spotkanie nie rozpoczęło się po myśli szczecinian. Pierwsze pół godziny było słabe, Pogoń miała problem z przejęciem inicjatywy, nie umiała dłużej przetrzymać piłki, rywal wydawał się być mocniejszy fizycznie, bardziej zdeterminowany, ale nie zagrażał naszej bramce.
Pogoń po pierwszej groźniejszej akcji uzyskała prowadzenie. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Kozulj, a jeszcze lepszym wykończeniem akcji Benyamina. Obaj tą akcją pokazali, że ich transfery były udane, w przypadku Kozulja można nawet mówić o transferze wystrzalowym.
Bośniak był największą indywidualnością meczu. To on i jego postawa spowodowały, że mecz potoczył się w znakomitym dla szczecinian kierunku. Po przerwie wypracował jeszcze jedną znakomita okazję dla Benyaminy, ale 29-letni Niemiec tym razem nie trafił czysto w piłkę.
Kozulj inicjował wszystkie groźniejsze ataki gości. Wykorzystywał najmniejszą przestrzeń, żeby podążać z piłką w kierunku bramki Cracovii. Jego uderzenie dające prowadzenie na 2:0 było perfekcyjne, absolutnie imponujące. To już nie pierwszy tak efektowny gol 25-letniego pomocnika, który sezon zakończył z dziewięcioma golami i dołożył do tego tyle samo asyst.
Swój kapitalny sezon w mocnym stylu zakończył też 32-letni Radosław Majewski. Zdobył osiem goli i zaliczył dziesięć asyst. Udowodnił, że mimo dość zaawansowanego wieku wciąż jest piłkarzem obdarzonym w instynkt i skuteczność.
Pogoń po przerwie rozkręciła się i mogła wygrać wyżej. Dwa razy Peskovic ratował swój zespół od utraty gola. Znakomicie strzelali: Majewski i Podstawski. Ten drugi był blisko zdobycia swojego drugiego gola. Przez cały sezon wykonywał czarną robotę, przerywał kontry przeciwnika, pilnował tych przestrzeni, w których rywal miał przewagę. Odnajdywał się w swojej roli znakomicie, spełnił zadanie i zyskał aplauz i szacunek u kibiców.
Cracovia po stracie trzeciej bramki była bezradna. Próbowała zniwelować straty, atakowała, ale szczecinianie nie tracili koncentracji. Już raz rozgrywali taki mecz, kiedy prowadzili pewnie 3:0, a potem okazało się, że z trudem wygrali 3:2. Było to w spotkaniu z Wisłą w Krakowie. Tym razem tego błędu nie popełnili.
Wygrana w Krakowie oznacza, że występy w tegorocznej grupie mistrzowskiej są dla szczecińskiego klubu najlepsze ze wszystkich dotychczasowych. Zespół przegrał zaledwie dwa mecze, w tym jeden przez ewidentny błąd sędziego.
Ta drużyna mogła osiągnąć więcej, niż tylko siódme miejsce, na pewno miała na to odpowiedni potencjał. Ważne, że zespół grał do ostatniego meczu ambitnie, z dużą wolą walki, pokazując jakość i umiejętności.
Siódme miejsce jest identyczne, jak dwa lata temu, jednak nie sposób tych dwóch sezonów porównać. Ten właśnie zakończony był zdecydowanie lepszy jakościowo.
Meczem w Krakowie pożegnaliśmy Sebastiana Walukiewicza rozgrywającego ostatnie spotkanie w barwach Pogoni, natomiast 15-letni Kacper Kozłowski stał się najmłodszym debiutantem w historii ekstraklasy. Mecz, jak marzenie. Same dobre wiadomości. ©℗ Wojciech Parada