Piłkarze Pogoni Szczecin w 18 ligowych meczach zdobyli zaledwie 14 bramek. Cztery z nich padły po rzutach karnych, jedna po strzale samobójczym, tylko jedna po stałym fragmencie gry (nie licząc goli z rzutów karnych). Wychodzi na to, że portowcy w obecnym sezonie zdobywają gole z akcji raz na 180 minut. Zdobywają jednego gola na dwa mecze.
Piątkowy mecz z Jagiellonią był już trzynastym z rzędu, w którym portowcy nie wygrali, był szóstym z rzędu, w którym Pogoń przegrała na wyjeździe i czwartym z rzędu, w którym w meczach poza Szczecinem nie zdobyła gola. To nie jest pech, ani nawet problem ze skutecznością. To jest prawdziwa strzelecka zapaść, która trwa już od rundy wiosennej.
Właśnie jeszcze w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu Pogoń po raz ostatni wygrała mecz na własnym boisku, choć mamy obecnie już grudzień. Trzeba przypomnieć, że piłkarze Pogoni w pięciu na siedem meczów w grupie mistrzowskiej kończyli spotkania z zerowym dorobkiem po stronie zysków. Nie zdobyli ani jednego gola w konfrontacji z Legią, Lechem, Jagiellonią, Lechią i Wisłą.
Problem był już wiosną
Problemy ze zdobywaniem goli w meczach z tymi zespołami były też w meczach wiosennych sezonu zasadniczego. Wiosną Pogoń grała z Lechem cztery razy i w żadnym z tych meczów nie zdobyła gola. Nie strzeliła też bramki w wiosennych meczach sezonu zasadniczego z Legią i Jagiellonią.
Portowcy w meczach grupy mistrzowskiej strzelali bramki tylko w spotkaniach z Termaliką i Koroną, przy czym ten ostatni rywal mierzył się z naszym zespołem w ostatnim meczu sezonu bez dziesięciu podstawowych graczy. Nie był to zatem poważny pojedynek. Wtedy nastąpiło ostrzeżenie. W klubie jednak zbagatelizowano problem, nie zauważono go.
Z graczy ofensywnych Pogoń pozyskała jedynie Dariusza Formellę, który w założeniu miał być tylko uzupełnieniem zespołu i konkurentem na skrzydle dla Adama Gyurcso i zastępstwem dla Spasa Deleva do momentu wyleczenia przez niego kontuzji. Klub po rundzie, w której ewidentnie dało się zauważyć, że zespół ma problem ze strzelaniem bramek, postanowił praktycznie nic nie zmieniać w sile ofensywnej drużyny.
Mamy kontynuację
Skoro tak, to mamy teraz tego efekty. Pogoń w rundzie jesiennej kontynuuje to co oglądaliśmy już wiosną. Drużyna w ofensywie nie zmieniła się, więc trudno oczekiwać, żeby zmiany były na boisku. W klubie zadziałał efekt wiary zamiast realnej oceny możliwości i potencjału.
Pogoń postawiła na Łukasza Zwolińskiego, który nie poradził sobie w kiepsko radzącym sobie wiosną Śląsku Wrocław. 24-letni napastnik nie zdobył dla wrocławskiego klubu gola, choć grał całkiem sporo. W rundzie jesiennej potwierdza tylko, że ekstraklasa to za wysokie dla niego progi, choć ambicji i poświęcenia absolutnie nie można mu odmówić.
Piłkarz w tym roku zagrał w 25 spotkaniach, spędził na boisku 1304 minuty i zdobył zaledwie jednego gola. Generalnie spisuje się identycznie, jak w rundzie wiosennej i niemal tak samo, jak w całym 2016 roku. Z tak mało skutecznym napastnikiem w wyjściowym składzie Pogoń przystąpiła do sezonu.
Nie tylko Zwoliński ma problem ze zdobywaniem goli. Również inni ofensywni gracze tego nie robią. Najbardziej skuteczny jest 30-letni Adam Frączczak. W obecnym sezonie rozegrał 15 spotkań, na boisku spędził 1231 minut, zdobył całkiem sporo goli, bo aż pięć, ale aż trzy z rzutów karnych.
Rzuty karne Frączczaka
To też jest element gry, trzeba umieć wykonywać jedenastki, a skoro Frączczak cieszy się w drużynie największym zaufaniem, to znaczy, że w drużynie nie ma nikogo, kto robiłby to lepiej. Mimo to, zdobycie gola z miejsca oddalonego 11 metrów od bramki nie może być traktowane na równi z sytuacją boiskową.
Nasz kapitan zdobywa gola z akcji raz na ponad 600 minut i nie jest to powód do satysfakcji. W klubie uznano jednak, że skoro piłkarz wypełnił lukę na pozycji atakującego w poprzednim sezonie, to stanie się tak również w obecnym. Raz to zadziałało, za drugim razem już nie. W myśl przysłowia, że nic dwa razy się nie zdarza.
Spośród piłkarzy Pogoni najlepsze recenzje zbiera Spas Delev. Reprezentant Bułgarii imponuje walecznością, ale jak na ofensywnego gracza ma zbyt mało liczb. Gol strzelony przeciwko Piastowi był jego pierwszym od siedmiu miesięcy. Już osiem miesięcy czeka na asystę. Od ośmiu miesięcy zespół w składzie z Delevem nie wygrał meczu.
Od wiodącego piłkarza, podstawowego gracza w ofensywie trzeba wymagać znacznie więcej. Delev nie jest skuteczny od początku swojego pobytu w Szczecinie. W obecnym sezonie zagrał w 11 meczach, na boisku spędził 787 minut i ma na koncie jednego gola i żadnej asysty.
5 goli Deleva w 41 meczach
W ciągu 1,5 roku gry w Pogoni 28-letni skrzydłowy rozegrał 41 spotkań i zdobył zaledwie 5 goli. Takie statystyki notują przeważnie środkowi obrońcy, a nie piłkarze, którzy są najbliżej bramki przeciwnika, mają jeden z wyższych kontraktów, grają w reprezentacji, a za sobą mają występy w fazie grupowej Ligi Europy. Delev to jeden z ulubionych piłkarzy Pogoni, ale musi zdecydowanie poprawić skuteczność.
Jeszcze gorzej przedstawiają się liczby Adama Gyurcso. Piłkarz ten po raz ostatni zdobył gola z akcji ponad rok temu. Dopiero jednak trener Runjaic postanowił na dobre odesłać na ławkę rezerwowych piłkarza, który nie zdobywa goli i unika walki. Wcześniej uchodziło mu to płazem. Był w drużynie na specjalnych prawach.
Goli nie strzelają też nasi wychowankowie: Dawid Kort i Marcin Listkowski. Ten pierwszy był bardzo skuteczny wiosną, zdobył cztery gole, w obecnym sezonie błysnął jedynie w meczu o puchar Polski przeciwko Lechowi Poznań, zdobywając dwa gole.
903 minuty Korta i jedna asysta
W spotkaniach ligowych spędził na boisku 903 minuty, a w dorobku nie ma gola i tylko jedną asystę. Jak na zawodnika grającego na pozycji ofensywnego pomocnika, to są liczby bardzo wstydliwe tym bardziej, że Kort na 15 rozegranych spotkań w aż dziewięciu wychodził na boisko w podstawowym składzie.
Wciąż na swojego pierwszego gola czeka Marcin Listkowski. Na boiskach ekstraklasy występuje od 2,5 roku, zagrał 55 spotkań i wciąż nie ma gola na koncie, choć ciągle jest piłkarzem bardzo młodym, rozwojowym i z dużym potencjałem. Ten piłkarz jest przyszłością klubu, ale na dziś drużynie nie pomaga.
Pogoń jest chwalona za grę odważną, postrzegana jest jako zespół z jakością i potencjałem, ale nie zdobywa punktów, nie wygrywa meczów, strzela bardzo mało goli, bo klub w przerwie letniej nie wyciągnął wniosków z bardzo nieudanej rundy wiosennej.
Sytuacja została źle oceniona, nazbyt optymistycznie, wiara wzięła górę nad realnym stanem rzeczy, więc w rundzie jesiennej mamy kontynuację tego, co widzieliśmy wiosną, czyli wielki kłopot ze zdobywaniem goli. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser