Piłkarze Pogoni zagrają w sobotę kolejny ligowy pojedynek. Tym razem podejmowani będą przez Wisłę Płock (początek, g. 15.30).
Wisła, to drużyna, która ma identyczny dorobek punktowy jak Pogoń, spotkają się zatem dwie ekipy z dolnych rejonów tabeli, których gra rozczarowuje, nie przynosi kibicom satysfakcji i zadowolenia.
Pogoń w poprzednim sezonie nie potrafiła wygrać z Wisłą ani razu, choć potencjał i możliwości miała i wciąż ma na wyższym poziomie. Tylko zwycięstwo pozwoli zatrzeć dość kiepskie wrażenie po pierwszej części sezonu, który jak dotąd jest dla podopiecznych trenera Skorży i jego samego bardzo nieudana.
Pogoń spotka się z drużyną, która dotąd strzela najmniej goli. Zdobyła ich w ośmiu meczach zaledwie pięć, ale dwa w ostatnim meczu i to w jednej połowie - drugiej. Pogoń ma na koncie o dwa gole więcej, co też jest wynikiem poniżej oczekiwań. Wynika z tego, że wielu bramek nie należy się spodziewać, tym bardziej, że Pogoń w czterech na pięć ostatnich spotkań nie straciła gola.
Defensywa na plus
Skuteczna gra defensywy, to bardzo budująca informacja. Pokazuje, że organizacja gry defensywnej za kadencji nowego szkoleniowca znacznie się poprawiła. Obrońcy nie tylko bardzo dobrze bronią, ale też rozgrywają, rozpoczynają ofensywne akcje zespołu, boczni obrońcy w słabym meczu z Lechem byli jedynymi pozytywnymi przykładami, wykonali siedem z dziewięciu celnych podań w pole karne przeciwnika, co oznacza, że blisko 80 procent takich podań zaliczyli dwaj piłkarze: Niepsuj i Nunes.
Obaj wykonali jedyne otwierające podania w pole karne przeciwnika. Obu sytuacji nie wykorzystał Drygas. Ofensywna jakość naszych bocznych obrońców, to bardzo pozytywny sygnał w poczynaniach całego zespołu, podobnie jak odwaga przy wprowadzaniu piłki do gry naszych środkowych obrońców.
Gdybyśmy mieli oceniać drużynę na podstawie realizacji zadań, to do naszych obrońców i bramkarza nie mielibyśmy zbyt wielu uwag. Zupełnie inaczej, jak w przypadku graczy ofensywnych.
Zawiodły skrzydła
W ostatnim meczu z Lechem źle funkcjonowały skrzydła, nie mieliśmy napastnika zdolnego wykreować sobie, lub partnerom dobrej okazji, chimeryczną formę prezentuje tez nasz ofensywny pomocnik Dawid Kort.
To zbyt wiele, by gra ofensywna mogła być płynna, nie gwarantuje odpowiedniej liczby stwarzanych sytuacji. To się musi zmienić i jest szansa, że już w sobotę nastąpi w tym względzie znaczna poprawa.
W spotkaniu z Lechem po długiej przerwie wystąpił na razie w roli zmiennika Spas Delev. Jego występ znacznie ożywił grę portowców, to był piłkarz, który w pojedynkę zawstydził pozostałych ofensywnych graczy, był waleczny, ambitny, próbował indywidualnych starć i zasiał w szeregach rywala spory popłoch.
W meczu z Wisłą z powodu kontuzji nie wystąpi Adam Frączczak. Piłkarz w obecnym sezonie rozczarowuje, nie umie znaleźć się w sytuacjach bramkowych, gole zdobywa tylko z rzutów karnych, ma nawet problem z oddaniem celnego strzału.
Ambicja Zwolińskiego
Występ Łukasza Zwolińskiego w meczu z Lechem pokazał, że ambicja go rozsadza, ale jednak powinien być bardziej zagrożeniem dla bramki przeciwnika, niż dla konkretnych piłkarzy, których demolował na boisku bez pardonu.
W tygodniu poprzedzającym mecz nie w pełni sił był tez Marcin Listkowski, który w meczach drużyny rezerw ustawiany jest w roli ofensywnego pomocnika. Na szczęście już nie na pozycji skrzydłowego, która nie jest jego nominalną, ale szkoda, że nie w ataku, bo przecież został sprowadzony do Szczecina, jako utalentowany napastnik.
Jeden z dwójki: Zwoliński-Listkowski będzie musiał jednak zastąpić w sobotę Frączczaka. Trzeba zadać sobie pytanie, czy ma to być piłkarz, który od ponad roku nie zdobył gola, ma już 24 lata, czy zawodnik, który jeszcze nie zdobył gola, ale ma dopiero 19 lat i bardzo obiecujące perspektywy.
Za żółte kartki pauzować będzie Cornel Rapa. W ostatnich pięciu meczach tworzył duet środkowych obrońców z Laszą Dwalim. Tym razem trener Skorża będzie musiał dokonać korekty.
Fojut lub Walukiewicz
Teoretycznie największe szanse na zastąpienie Rapy ma Jarosław Fojut, który już wyleczył kontuzję i grał nawet w meczu drużyny rezerw, ale nie jest wykluczone, że zadebiutuje zaledwie 17-letni Sebastian Walukiewicz, którego trener Skorża obserwuje na treningach już od ponad trzech miesięcy i coraz bardziej skłania się ku temu, by dać szansę juniorowi pozyskanemu latem tego roku z Legii Warszawa.
Wisła w obecnym sezonie pozyskała kilku piłkarzy powszechnie znanych i szanowanych w naszej lidze, ale jednak nie topowych – takich, których chętnie w Pogoni widziałoby sporo szczecińskich kibiców, ale mecze i zdobycze punktowe pokazują, że transfery nie zawsze podnoszą jakość zespołu.
Czterech napastników – dwa gole
Biliński, Kante, Lebedyński i Piątkowski, to są napastnicy, których w Wiśle jest aż czterech do jednego miejsca, a którzy razem zdobyli w obecnym sezonie dla Wisły zaledwie dwa gole spędzając wspólnie na boisku blisko 1300 minut. Problem braku klasowego napastnika jest zatem w naszej lidze powszechny i znacznie lepiej i taniej jest sobie go wypromować, niż pozyskać i mieć konkretną korzyść.
W Wiśle są też tacy piłkarze, jak Furman, czy Stilic, z których ten pierwszy stał się antybohaterem skandalu, po którym były piłkarz Pogoni Marcin Kaczmarek przestał być trenerem, a ten drugi jeszcze pół roku temu rozpalał wyobraźnię szczecińskich kibiców ewentualnym transferem, a trafił do Wisły z Krakowa, z którego pozbyto się go bardzo szybko i przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Wisła nie ma dobrze funkcjonującej akademii, więc musi zbierać piłkarzy zarówno tych, którzy mają stanowić trzon zespołu, jak i tych, którzy maja być dublerami. Pogoń jest w sytuacji zupełnie innej. W bezpośrednim zapleczu jest całkiem spora grupa zawodników młodych, nieźle wyszkolonych, oczekujących na większe zaufanie. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser