Piłkarze Pogoni Szczecin rozpoczną w sobotę rundę wiosenną z pozycji, z jakiej nie startowali od wielu lat. Zajmują ostatnie miejsce w tabeli, mają dość sporą stratę do drużyn bezpośrednio ją wyprzedzających, mają też z większością tych zespołów gorszy bilans bezpośrednich meczów.
Są w sytuacji podbramkowej, ale w klubie nie widać oznaków przygnębienia, frustracji. Panuje raczej nastrój bojowy, poparty bardzo udaną końcówką rundy jesiennej, dobrymi wynikami sparingów, dobrą formą, stylem gry i budzącymi nadzieje transferami.
Pogoń pozyskała tylko jednego naprawdę klasowego piłkarza. Jest nim Morten Rasmussen mający bardzo bogatą piłkarską przeszłość. Jego pozyskanie rozbudziło nadzieje kibiców, wlało w ich serca optymizm, odżyły marzenia i ambicje. Dotąd winą za kiepskie wyniki obarczano brakiem klasowych napastników, dziś taki jest w drużynie i zobaczymy, jak trener Runjaic w dość krótkim czasie zdoła go wkomponować w zespół.
Czasu na aklimatyzacje nie ma, punkty trzeba zdobywać od pierwszych meczów, na kryzysowe momenty w trakcie rundy Pogoń nie może już sobie pozwolić, oznaczać to może spadek i wielki kłopot z dalszą egzystencją klubu.
Jedno wzmocnienie
Pogoń pozyskała tylko jednego klasowego i gotowego do gry w wyjściowej jedenastce piłkarza, ale przecież słabych punktów w rundzie jesiennej było więcej. Pogoń traciła najwięcej goli, ale w przerwie zimowej nie pozyskała ani jednego obrońcy choćby do zwiększonej rywalizacji.
Zaufano tym samym defensorom, którzy doprowadzili do straty 34 goli w 21 meczach. Jeżeli okaże się, że nasza defensywa diametralnie odmieni oblicze, to oznaczać to będzie, że wyjątkowo źle zorganizował pracę w zespole poprzedni trener Maciej Skorża.
Pogoń osiągała w okresie przygotowawczym bardzo dobre wyniki, ale tak naprawdę to nie wiemy, na jakim etapie przygotowań byli nasi rywale. Portowcy zaprezentowali dobrą organizację gry, dobre przygotowanie motoryczne, szybkościowe, ale w trakcie sezonu raczej nie będzie drużyn, które pod względem taktyki i przygotowania fizycznego będą odstawać. Seryjnie wygrywać nie będzie zatem łatwo, a trzeba będzie zdobywać punkty niemal w każdym meczu.
Pogoń nie ma łatwego terminarza. U siebie rozgrywać będzie mecze z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, którzy na pewno nie przyjadą do Szczecina z myślą o prowadzeniu otwartej gry. Rywale umieją liczyć, wiedzą, że to Pogoń musi zaryzykować i będą czekać na okazję.
Wiosna gorsza od jesieni
Mecze Pogoni na własnym boisku mogą przypominać ostatnie spotkanie z rundy jesiennej przeciwko Arce Gdynia. Pogoń zaprezentowała się w tamtym spotkaniu dobrze, była chwalona, ale wygrała minimalnie, mogła stracić prowadzenie w ostatniej minucie i wtedy jej sytuacja w tabeli byłaby zupełnie inna, niż obecnie. Zdecydowanie gorsza.
Trzeba też pamiętać o tym, że wiosna od sześciu lat zawsze była w wykonaniu szczecińskiej drużyny gorsza od jesiennej. Dziś musi być zdecydowanie lepsza. Pogoń musi w rundzie wiosennej przełamać kilka barier, musi wejść na wyższy poziom praktycznie z tymi samymi piłkarzami, którzy byli do dyspozycji w rundzie jesiennej.
W klubie wszyscy są przekonani o tym, że nie popełniono aż tak wielu personalnych pomyłek, jak im się to wypomina. To dlatego szansę po raz kolejny dostało kilku piłkarzy, którzy zawiedli nie tylko jesienią, ale również wiosną ubiegłego roku. Źle było już wtedy, gdy trenerem był Kazimierz Moskal.
Jeżeli Pogoń ma się utrzymać, to musi zaprezentować zupełnie inny poziom, ale też inną mentalność. Nie może być miejsca na pozorowanie gry, każdy z piłkarzy musi brać na siebie odpowiedzialność, do udowodnienia jest bardzo wiele, ale jeszcze więcej do stracenia. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl