W treningach z pierwszym zespołem Pogoni Szczecin uczestniczy już z pełnymi obciążeniami 21 – letni Robert Obst. To kapitan drużyny naszych juniorów, którzy przed dwoma laty sięgnęli po brązowe medale mistrzostw Polski juniorów.
Obst w przerwie letniej ubiegłego roku prezentował się bardzo dobrze. Wypożyczyć go chcieli II – ligowi Błękitni Stargard, ale Pogoń otwarcie zaprotestowała. Spodziewano się szybkiego postępu utalentowanego wychowanka i wszystko wskazywało na to, że jesienią może nastąpić przełom w karierze tego gracza.
Robert Obst na siedem rozegranych spotkań przez pierwszą drużynę jesienią zagrał jako zmiennik w trzech. Łącznie przebywał na boisku zaledwie 39 minut, ale to wystarczyło, by w kilku indywidualnych klasyfikacjach do dziś plasować się w ścisłej czołówce, a nawet im przewodzić.
W tych trzech niepełnych meczach Robert Obst toczył średnio 8 powietrznych pojedynków, z których wygrywał średnio aż 6. To daje mu 75 procent skuteczności pod tym względem i wciąż niepodzielne prowadzenie w drużynie. Przykładowo uchodzący w Pogoni za najlepiej grającego głową Jarosław Fojut wygrywa średnio w meczu 4,2 pojedynki główkowe.
Robert Obst w tych trzech meczach zanotował również znakomitą średnią wygranych pojedynków. Miał ich średnio 7 na mecz i też pod tym względem wciąż lideruje wśród wszystkich portowców. Kolejny w tej klasyfikacji Vladimir Dwaliszwili legitymuje się średnią 6,4 wygranych pojedynków na mecz.
Wychowanek Pogoni ma zbyt mało zagranych minut, bo gdyby nie ten fakt, to pod względem wygranych pojedynków i pojedynków powietrznych byłby też liderem wśród wszystkich piłkarzy ekstraklasy.
Syn legendarnego szczecińskiego szkoleniowca ostatnie oficjalne spotkanie rozegrał 13 września ubiegłego roku. W meczu drużyny rezerw w Gdyni doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z występów do końca roku.
Piłkarz również przez cały okres przygotowawczy nie uczestniczył w treningach z pełnym obciążeniem. Był z pierwszym zespołem na zgrupowaniu w Pogorzelicy, ale tam trenował indywidualnie pod nadzorem sztabu medycznego.
Na zgrupowanie do Turcji już nie pojechał, trenował z rezerwami, ale obecnie uczestniczy w zajęciach z pierwszą drużyną na pełnej intensywności i z niecierpliwością oczekuje pierwszego po długiej przerwie oficjalnego występu.
- Robert mógł już zagrać w dwóch ostatnich meczach drużyny rezerw, ale nie chcieliśmy ryzykować i nie wpuszczaliśmy go do gry na sztucznym boisku – ocenia trener Czesław Michniewicz. - Biorąc pod uwagę podatność na urazy jego kolan gra na sztucznym boisku mogłaby źle wpłynąć na jego zdrowie. Chcemy poczekać aż drużyna rezerw rozpocznie rozgrywki. Obecnie pauzują. Trochę zatem wydłuża się moment ponownego występu Roberta. Czekamy na niego. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser