Dla kibiców Pogoni Szczecin obecny sezon zakończył się wyjątkowo wcześnie. Polityka kadrowa klubu spowodowała, że drużyna przestała się liczyć w walce o jakiekolwiek cele jeszcze przed rozpoczęciem spotkań w grupie mistrzowskiej. W tym roku wystarczyło wygrać dwa mecze, żeby zapewnić sobie miejsce w ósemce i tym samym utrzymanie w ekstraklasie.
Bardzo szybko można było przystąpić do planów budowy zespołu na kolejny sezon i po pierwszych nieoficjalnych przymiarkach wygląda na to, że budowa drużyny przebiegać będzie nieco inaczej niż w dwóch poprzednich sezonach. Nie należy się spodziewać zagranicznych ogranych piłkarzy, ale z wątpliwą klasą sportową i trudnymi do zdefiniowana charakterami.
Wcześniej Pogoń opierała się raczej na piłkarzach zagranicznych, którzy albo nie prezentowali odpowiedniej jakości, albo nie spełniali wymagań charakterologicznych – jak ujął to prezes Jarosław Mroczek. Jakkolwiek by na to patrzeć, mocno chwalone jeszcze w rundzie jesiennej transfery, na wiosnę okazały się absolutnie nietrafione. Poza oczywiście małymi wyjątkami, jak Dante Stipica.
Wygląda na to, że Pogoń w rundzie wiosennej pozbyła się piłkarzy, którzy nie odpowiadali właścicielowi klubu pod względem mentalnym, a na ich miejsce pozyskani zostaną piłkarze młodzi, na dorobku, dla których celem będzie promocja, pokazanie się i ewentualny awans sportowy w formie zagranicznego transferu. Klub będzie zarabiał, piłkarz będzie zadowolony, o sukcesach trzeba jednak zapomnieć. Aspiracje kibiców nie będą w planach uwzględniane.
Kolejny sezon bez Maniasa
Pogoń jak dotąd ogłosiła transfer 17-letniego Mariusza Fornalczyka. Poza nim pojawiają się kolejne nazwiska i przymiarki. Nikt nie wyobraża sobie kolejnego sezonu z Michalisem Maniasem w składzie, kolejnych prób z 30-latkiem i kolejnej fali rozczarowań. Cały sezon szans dla kiepskiego piłkarza to było o jedną rundę za dużo.
Manias podzielił los takich napastników, jak Nadir Ciftci czy Morten Rasmussen. Obaj też byli napastnikami doświadczonymi, z określonym dorobkiem, jednak pobyt w Pogoni potraktowali jak solidną emeryturę. Podobnie było z Maniasem.
Sprowadzanie doświadczonych napastników w Pogoni się nie sprawdza, choć tabela strzelców w polskiej ekstraklasie pokazuje, że wciąż dominują w niej napastnicy zagraniczni mający nawet powyżej 35 lat, jak Paixao czy Angulo. To są jednak wyjątki.
„Przegląd Sportowy” poinformował o zainteresowaniu Pogoni Marko Roginicem, 25-letnim chorwackim napastnikiem, który stylem gry, profilem i charakterystyką przypomina Adama Buksę. Roginic jest obecnie piłkarzem I-ligowego Podbeskidzia Bielsko, które znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli z dużymi szansami na awans.
200 tys. euro za Roginica
Pogoń zaoferowała za chorwackiego napastnika 200 tys. euro, ale tylko w przypadku, kiedy Podbeskidzie awansuje do ekstraklasy, co jest bardzo realne. W przypadku braku awansu oferta spada do 100 tys. euro. Podbeskidzie obie oferty odrzuciło. Zobaczymy, jaki będzie dalszy rozwój wypadków.
Dwa lata temu Pogoń zdecydowała się na wykupienie z Zagłębia Lubin Adama Buksy za kwotę 350 tys. euro. Buksa miał wówczas 22 lata, był piłkarzem bardziej rozpoznawalnym od Roginica i jednak uchodził za gracza z większymi perspektywami. Pogoń, decydując się na wykup Roginica, chciałaby pokierować jego karierą w podobny sposób, jak to miało miejsce w przypadku Buksy.
Roginic w obecnym sezonie zdobył na boiskach pierwszej ligi dziewięć goli, zaliczył sześć asyst, notuje swój najlepszy sezon w karierze, jednak wcześniej nigdy nie uchodził za gracza dobrze rokującego. Nigdy nie występował na najwyższym poziomie rozgrywkowym, nie był powoływany do młodzieżowych reprezentacji swojego kraju. Jest typem samorodka, który bardzo dobrze się rozwija, ale jednak drogą trochę pokrętną i nietypową.
Piłkarz nie grał w najwyższej klasie rozgrywkowej ani w Polsce, ale również w jego rodzinnej Chorwacji i w Słowenii, w której spędził dwa lata. Piłkarz, którego pozyskaniem zainteresowana jest Pogoń, nie przebił się nigdy do słabej ligi chorwackiej ani nawet do najwyższej ligi słoweńskiej.
I-ligowcy sporym ryzykiem
Czas spędzony w Podbeskidziu jest jego najlepszym w karierze, jednak pojawiają się spore wątpliwości, czy zawodnik poradzi sobie w ekstraklasie i dlaczego nigdy wcześniej nie trafił na najwyższy krajowy poziom jakiejkolwiek ligi, choć ma już prawie 25 lat.
Pogoń w przeszłości próbowała dawać szansę młodym polskim piłkarzom, którzy wyróżniali się w pierwszej lidze i nigdy to się nie udało w przypadku piłkarzy ofensywnych. Nie sprawdzili się tacy gracze, jak: Jakub Bąk, Dominik Kun czy ostatnio Dawid Błanik, a byli to też wyróżniający się gracze zaplecza ekstraklasy.
Nie ma niczego złego w dawaniu szans młodym piłkarzom z niższych klas rozgrywkowych, nawet jeżeli są obcokrajowcami, jednak budowanie siły ofensywnej na tak niepewnej opcji wydaje się mocno ryzykowne.
Budowanie siły ofensywnej na takim piłkarzu to będzie nie lada wyzwanie. Tym bardziej, że we wtorkowym meczu kontuzji doznał wypożyczony do Chrobrego Głogów 19-letni Adrian Benedyczak i jego przerwa może wynieść nawet do dwóch miesięcy. Nie bedzie zatem optymalnie przygotowany na pierwszą część sezonu.
Należy pamiętać, że Pogoń znakomicie w ostatnich dwóch latach zarabiała na sprzedaży piłkarzy. Zarobiła na tym już ponad 50 mln złotych, wiosną tego roku z listy płac zeszło kilku dobrze zarabiających zawodników, między innymi Srdjan Spiridonovic czy Zvonimir Kozulj.
W ich miejsce Pogoń chce zatrudnić piłkarza o absolutnie nieporównywalnej klasie sportowej. Ten piłkarz miałby rywalizować o miejsce w składzie z weteranem Adamem Frączczakiem i juniorem Hubertem Turskim. Ryzyko dość spore, a konkurencja niezbyt wymagająca.
Roginic jest przykładem piłkarza nie z pierwszych stron gazet, od którego wymagać się będzie pokazania charakteru, waleczności i chęci wygrywania. O ile w ogóle dojdzie do transferu. Pogoń w ostatniej dekadzie dokonała tylko dwóch zadowalających transferów na pozycję napastnika. Był to Marcin Robak kupiony za 150 tys. euro i wspomniany Adam Buksa. Żaden inny się nie sprawdził, niektórzy okazywali się całkowitymi niewypałami.
Ekstraklasa bez lewonożnych stoperów
Nowym piłkarzem będzie Bartłomiej Mruk, który dopiero w tym roku skończy 19 lat. Jest piłkarzem lewonożnym, a takich na pozycji środkowych obrońców w polskiej ekstraklasie praktycznie nie ma. Mruk przez cały sezon ogrywał się w II-ligowej Garbarni, więc dla niego przeskok do ekstraklasy będzie jeszcze większy, niż miałoby to nastąpić w przypadku Roginica.
Polskich środkowych lewych obrońców nie ma jednak nie tylko w polskiej ekstraklasie, ale również w pierwszej lidze. Mruk posiada niespotykaną zaletę, ale nie wiemy, czy pod względem piłkarskim będzie to piłkarz gotowy do podjęcia wymagań ekstraklasowych.
Na pewno obecnie nie jest to piłkarz absolutnie gotowy, będzie popełniał błędy i nawet wobec kontuzji Igora Łasickiego może mieć problem z wywalczeniem miejsca w składzie, a nawet w kadrze meczowej.
Zarówno Roginic, Mruk i Fornalczyk to nie będą w Pogoni wzmocnienia. To będą piłkarze przygotowywani do gry na wyższym poziomie i ewentualnego transferu. Wynik drużyny nie będzie również i tym razem najważniejszy. Najważniejsza będzie skuteczna promocja pojedynczych graczy.
Pogoń czyni również starania o pozyskanie niespełna 20-letniego pomocnika Legii Warszawa Mateusza Praszelika, który w poprzednim sezonie tworzył z Maciejem Żurawskim parę środkowych pomocników w reprezentacji Polski juniorów. To była dwójka piłkarzy decydujących o grze polskiej reprezentacji i obaj mogą ponownie grać obok siebie już w zespole ekstraklasy.
Idzie młodość
Praszelikowi kończy się umowa z Legią i wiadomo już, że nie zostanie na kolejny sezon w Warszawie. W Legii o miejsce w składzie miałby trudno, natomiast zdecydowanie łatwiej w takich klubach, jak Pogoń Szczecin czy Górnik Zabrze, które nie mają planów zawojowania ekstraklasy, a potrafią przygotować młodych piłkarzy pod duży zagraniczny transfer. O pozyskanie Praszelika staraja się również: Śląsk i Raków.
Do Pogoni z wypożyczeń z klubów pierwszej i drugiej ligi powrócą Adrian Benedyczak (19 lat) i Aron Stasiak (21 lat). Do treningów z drużyną wrócił Kacper Kozłowski (16 lat), na którego klub w rundzie jesiennej też na pewno będzie chciał odważniej postawić. Pod warunkiem, że powróci do pełnej sprawności i formy.
Wszystko wskazuje na to, że Pogoń od nowego sezonu chce pokazać zupełnie nowe, inne oblicze. Bardzo dużo się w Polsce mówi o modelu budowania drużyny opartego na piłkarzach młodych, wyszkolonych w akademii, jednak patrząc na składy drużyn, ewidentnie widać, że jedynym powtarzającym się modelem jest zagraniczny zaciąg przeciętnych piłkarzy i ten model Pogoń forsowała w dwóch ostatnich latach. To się nie udało. Czy uda się odzyskać zaufanie kibiców piłkarzami bez ekstraklasowego doświadczenia, ale dobrze rokującymi? Są spore wątpliwości. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl