W 45. minucie spotkania Pogoni z Wisłą Iker Guarrotxena opuścił boisko z kontuzją. Bask ucierpiał po zderzeniu głową z Rafałem Janickim i nie mógł kontynuować gry. Wyglądało to bardzo groźnie. Piłkarz długo nie podnosił się z boiska, potem dwa razy kładł się i nie podnosił.
Trener Runjaic zarządził szybka zmianę, po czym Bask podniósł się z murawy, pobiegł sprintem w kierunku strefy zmian i kategorycznie wskazywał, że jest gotowy do gry. Pozostał na boisku i po kilkudziesięciu sekundach mając piłkę przy nodze wybił ja na aut i znów położył się na murawę. Wyglądało to bardzo niebezpiecznie.
- Na początku doktor pokazał, że Iker musi zejść z boiska, a później ta decyzja została zmieniona - mówił po meczu o tej sytuacji trener zespołu Kosta Runjaic - Wszyscy wiemy, że Iker to wojownik i pokazywał, że chce grać. Z szacunku do niego należało mu na to pozwolić. Do końca I połowy pozostawały sekundy i wiedzieliśmy, że w przypadku problemów zdrowotnych po prostu zmienimy go w przerwie.
Ostatecznie dolegliwości nie pozwoliły Guarrotxenie dokończyć spotkania i zszedł z placu gry jeszcze przed przerwą. Następnie ambulans odwiózł go do szpitala przy ul. Unii Lubelskiej. Zawodnik pozostanie tam na badaniach przynajmniej do niedzieli. Ze względu na charakterystykę urazu dopiero następnego dnia będzie można wykonać kolejną część diagnostyki.
Wyniki wstępnych badań na szczęście pozwalają wykluczyć dłuższą przerwą zawodnika. (par)
Fot. R. Pakieser