Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0) 1:0 Delew (63).
Żółte kartki: Matynia, Stec (Pogoń), oraz Sanogo, Mraz, Kumor (Zagłębie).
Czerwona kartka: Cristovao (74, Zagłębie)
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 6289.
Pogoń: Bursztyn - Stec, Walukiewicz (90, Rudol), Malec, Matynia - Delew (79, Benyamina), Kožulj, Podstawski, Drygas, Majewski (65, Kowalczyk) - Guarrotxena.
Zagłębie: Kudła - Heinloth, Polczak, Cichocki, Mráz (84, Babiarz) - Wrzesiński, Milewski, Banasiak, Pawłowski, Udovičić (77, Kumor) - Sanogo (38, Cristóvão).
Choć Pogoń mierzyła się z ostatnią drużyną w tabeli, zdecydowanym outsiderem, beniaminkiem ekstraklasy, tracącym najwięcej goli, średnio ponad dwa na jedno spotkanie, to spodziewaliśmy się trudnej przeprawy i tak też było w istocie.
Gospodarze zdołali wygrać po bramce zdobytej po kontrowersyjnej sytuacji, po której wyglądało na to, że zdobywca gola był na pozycji spalonej. Sędzia bramkę jednak uznał. Pogoń miała później jeszcze kilka dobrych okazji na podwyższenie rezultatu. Między innymi rzutu karnego nie wykorzystał Drygas, pechowo zachowywał się w polu karnym Guarrotexena.
Szczecinianie kończyli mecz z przewagą jednego piłkarza, ale mimo to nie zdołali podwyższyć wyniku. Wygrali w stosunku minimalnym i wynik odzwierciedla przebieg gry, który szczególnie przed przerwą wyglądał ze strony portowców bardzo źle.
Osłabienia Pogoni sugerowały, że szczecinianie największe problemy mogą mieć w defensywie. Z piłkarzy podstawowych w tej formacji zagrał jedynie najmłodszy Walukiewicz, pozostali włącznie z bramkarzem, to byli zmiennicy, średnia wieku bloku obronnego Pogoni wraz z bramkarzem wynosiła zaledwie 21,6 lat.
Bez bramkowych strat
Z tak niedoświadczoną defensywą Pogoń zakończyła mecz bez bramkowych strat i do żadnego z piłkarzy defensywnych nie można mieć zastrzeżeń, natomiast Walukiewicz po raz kolejny potwierdził, że już dziś w wieku juniora jest piłkarzem przerastającym polską ekstraklasę.
Na pewno więcej mogliśmy oczekiwać po postawie Pogoni w ofensywie. Co prawda nie zagrał Buksa, ale ofensywne rtio: Majewski, Guarrotxena, Delew powinno gwarantować większą jakość, której w większości fragmentów meczu nie widzieliśmy.
Majewski i Delew, to byli piłkarze mający udział w zdobyciu jedynej bramki w meczu, Guarrotexena natomiast rozegrał się dopiero pod koniec spotkania. Przed zdobyciem gola każdy z nich nadawał się jednak do zmiany, pojedynki żadnego z nich nie stanowiły zagrożenia, ich zagrania były pełne niedokładności, nonszalancji, egoizmu.
Pogoń przed przerwą nie potrafiła szybko rozgrywać ataku pozycyjnego. W optymalnej formie nie znajdował się Drygas, notował zbyt wiele strat, dokonywał kiepskich wyborów. Z graczy kreujących grę tak naprawdę na dobrym, równym poziomie prezentował się jedynie Podstawski.
Zagłębie lepsze przed przerwą
W pierwszej połowie drużyną lepszą byli rywale. Stwarzali dobre sytuacje, z większą łatwością przedostawali się w pole karne portowców, zagrażali po stałych fragmentach gry, wykonywali aż pięć rzutów rożnych przy żadnym drużyny miejscowej.
Pogoń znacznie przyspieszyła grę po przerwie, Zagłębie zmieniło taktykę, cofnęło się głęboko na własną połowę, portowcy szybko odbierali rywalom piłkę, byli bardziej zdeterminowani, a goście sprawiali wrażenie, jakby coraz częściej myśleli o utrzymanie korzystnego dla nich wyniku.
Pogoń nacierała coraz mocniej, ale gola zdobyła w podobnym stylu, jak przed dwoma tygodniami z Miedzią. Też wykonała kontratak, potrafiła wykorzystać szybkość swoich piłkarzy, przewagę liczebną i po uderzeniu Majewskiego, skuteczną dobitką popisał się Delew.
Pogoń odniosła szóste z rzędu zwycięstwo na własnym boisku, straciła w tych spotkaniach zaledwie dwa gole, potwierdziła swoją siłę w domowych meczach, ale wygrana przyszła bardzo trudno, a gra nie zawsze mogła satysfakcjonować. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser