Rozmowa z Kostą Runjaicem, trenerem Pogoni Szczecin
Po miesięcznej przerwie do gry w PKO BP Ekstraklasie wracają piłkarze Pogoni Szczecin, którzy 19 września pokonali u siebie Śląsk Wrocław 1:0, a później przełożono ich mecze z Lechem Poznań (z uwagi na grę rywali w Lidze Europy) oraz z Jagiellonią Białystok (koronawirus i kwarantanna na Twardowskiego). Portowcy w poniedziałkowy wieczór o godz. 20.30 zmierzą się w Gdańsku z Lechią.
W trakcie ostatniego miesiąca nasza drużyna przeszła 10-dniową domową kwarantannę. Do treningów granatowo-bordowi wrócili 6 października, ale przez kilka pierwszych dni byli podzieleni na grupy. Dopiero na tydzień przed starciem z Lechią rozpoczęły się zajęcia drużynowe. Od środy drużyna w 22-osobowym składzie rozpoczęła zgrupowanie w Gniewinie, ale z powodu drobnych problemów zdrowotnych do Szczecina powrócił Adam Frączczak. Na obóz nie wyjechali lekko kontuzjowani Bartłomiej Mruk i Mariusz Fornalczyk. Szef pionu sportowego i prezes Akademii Pogoni Dariusz Adamczuk poinformował nas, że wszyscy piłkarze mający kontakt z koronawirusem są już zdrowi i pomyślnie przeszli dodatkowe testy medyczne. Bezpośrednio z Gniewina w poniedziałek na gdański stadion nasza drużyna uda się pod opieką całego sztabu szkoleniowego z trenerem Kostą Runjaicem na czele, z którym wywiad zamieszczamy poniżej.
- Jak wyglądał ostatni, bardzo nietypowy miesiąc portowców?
- To była dla nas niecodzienna sytuacja, a jesteśmy w jedenastym tygodniu od startu przygotowań do sezonu. Zaczęliśmy od dziewięciu dni treningów, później byliśmy na kwarantannie i następnie mieliśmy kilka dni przygotowań do inauguracyjnego meczu z Cracovią. Dopiero potem weszliśmy w odpowiedni rytm, pracowaliśmy przez czterdzieści dni i zagraliśmy cztery mecze. Z każdym spotkaniem poprawialiśmy naszą grę. Przeszliśmy też do kolejnej rundy Pucharu Polski. W ostatnim czasie złapał nas wirus, który niestety pojawił się w naszej szatni. Musieliśmy być na 10-dniowej kwarantannie, która była inna niż ta pierwsza. Byli zawodnicy, którzy mieli silne objawy i tacy, którzy ich nie mieli wcale. Ja sam dobrze zniosłem chorobę, bo byłem jedynie trochę przeziębiony i przez kilka dni czułem się słabiej. Inni mieli mniej szczęścia i złapało ich mocniej. Dlatego też ta druga kwarantanna była inna od tej pierwszej bezbolesnej. To dla mnie nowa sytuacja, a cały ten sezon jest nietypowy.
- Na ile ostatnia sytuacja będzie mieć wpływ na skład Pogoni w meczu z Lechią?
- Trzeba zrozumieć, że to pierwsza taka sytuacja i każdy miał inne objawy. Teraz staramy się, aby każdy wrócił do formy z okresu przed kwarantanną. Wróciliśmy do zajęć 6 października i musieliśmy zweryfikować na jakim poziomie są zawodnicy i dlatego trenowaliśmy najpierw w grupach. Już w trakcie kwarantanny rozpoczęliśmy treningi on-line. Nasi trenerzy przygotowania fizycznego i fizjoterapeuci wykonali dobrą robotę. Byli 24 godziny na dobę w kontakcie z piłkarzami. Treningi odbywały się o różnych porach, w zależności od tego, jak kto się czuł. W ubiegłym tygodniu rozpoczęliśmy treningi na powietrzu w grupach, a podział też wynikał z tego, w jakiej dyspozycji byli piłkarze. Na szczęście od tygodnia jesteśmy już w gronie prawie całej drużyny i ćwiczymy razem. Za nami kilka bardzo dobrych treningów. Jeszcze kilku piłkarzy na nich brakowało, ale nie będę teraz mówił o szczegółach i nazwiskach. Mieliśmy do dyspozycji 18 piłkarzy z pola i trzech bramkarzy. W czwartek mieliśmy zajęcia regeneracyjne, ponieważ ze względu na opady, boiska w Gniewinie były zbyt grząskie. Teraz nie mogę jeszcze powiedzieć, kto będzie w składzie na mecz z Lechią. Na pewno nie zagrają: Adam Frączczak, Mariusz Fornalczyk i Bartłomiej Mruk. Są też oczywiście dłużej kontuzjowani: Igor Łasicki i Marcel Wędrychowski.
- Czy warto było jechać do Gniewina?
- Jestem szczęśliwy, że klub zorganizował nam to zgrupowanie. Mamy taką pogodę, jaką mamy. W Szczecinie dysponujemy jednak tylko dwoma boiskami treningowymi na cały klub - na stadionie i w Kołbaskowie. Od kilku miesięcy warunki są trudne. Jeśli ktoś był na stadionie, to wie, że jest bardzo głośno. Wszystkie maszyny są tuż obok boiska i szatni. Nie zawsze można w spokoju popracować. W Gniewinie jesteśmy wszyscy razem, możemy sporo przećwiczyć i odświeżyć. Możemy także więcej popracować nad wspólną analizą wideo. Teraz jesteśmy w większej grupie. Dlatego też jestem zadowolony z tego, że tu jesteśmy. Nie tylko ze względu na spotkanie z Lechią Gdańsk, ale także z myślą o kolejnych meczach. Mamy potem kolejne tygodnie i łącznie cztery trudne pojedynki, w tym pucharowy, przed przerwą na reprezentację. To dobry moment, żeby praktycznie i teoretycznie przygotować się do tych wyzwań.
- Czy ostatnie wydarzenia mogą mieć wpływ na siłę fizyczną, kondycję i formę piłkarzy w meczu z Lechią i w przyszłości?
- Mamy już doświadczenia z pierwszych 2-3 meczów sezonu, kiedy też staraliśmy się złapać odpowiedni rytm po kwarantannie. Z tygodnia na tydzień robiliśmy postępy. Od momentu rozpoczęcia sezonu przez miesiąc mieliśmy pięć meczów. Teraz będzie podobnie. Jestem dobrej myśli, ale zobaczymy jak się wszystko ułoży. Każdy miał inne objawy wirusa, niektórzy mieli gorączkę, inni nie. Okaże się, jak fizycznie będziemy prezentować się przez 90 minut meczu z Lechią. Wystawimy najmocniejszą i bardzo zmotywowaną drużynę. Jeśli wydarzenia boiskowe będą niekorzystne, to możemy reagować. Chcemy zaprezentować się korzystnie.
- Do drużyny dołączył Luka Zahović. Może być ważnym punktem drużyny już w meczu z Lechią?
- Obserwowaliśmy Lukę, rozmawialiśmy z nim. Szybko zdecydował się na Pogoń. Ten projekt, klub i liga, do niego przemawiały. Dla niego ważne, że zrobił ten krok, że wyjechał ze Słowenii. Bardzo dobrze się prezentuje od początku. Zaadaptował się w zespole. To co o nim słyszeliśmy i co widzieliśmy, potwierdza w pierwszych treningach. Jest inteligentny, dobry technicznie, potrafi poruszać się i szukać pozycji, ma nosa pod bramką oraz dobrze ułożoną nogę. Na pewno jest dla nas wzmocnieniem. Musimy też dać mu czas na pełną adaptację do ekstraklasy i naszej gry. To piłkarz mający jakość, a tacy łatwiej się dostosowują. W Pogoni wszyscy gracze sprawnie się integrują. Wiem, że nam pomoże i będzie zdobywał gole. Dodaje nam jakości. Cieszę się, że jest z nami.
- Czego właściwie możemy spodziewać się po poniedziałkowym meczu?
- Wiele razy graliśmy z Lechią. Zdarzały się bardzo dobre mecze, ale nie zawsze osiągaliśmy korzystne wyniki. Na początku obecnego sezonu gdańszczanie zdobyli 9 punktów, ale też dwa razy przegrali. Mają groźne stałe fragmenty gry. Są solidnym zespołem, mającym oczywiście też wady. Flavio Paixao wyróżnia się i jest ważnym ogniwem Lechii. To spotkanie będzie kosztować nas dużo fizycznie i mentalnie. Jesteśmy w dobrym stanie. Chłopakom te parę dni w Gniewinie dobrze zrobi. Ponownie trzeba złapać frajdę z bycia ze sobą. Będziemy dobrze mentalnie przygotowani, a wredni dla rywala. Postaramy się pokazać jakość, którą mamy. Sam jestem ciekaw jak będzie. Z tego co słyszałem, to murawa w Gdańsku nie jest w najlepszym stanie, ale zobaczymy. Musimy być gotowi na wszystko. Zaczynamy od 0:0. W poniedziałek wieczorem wszystko się rozstrzygnie.
- Dziękujemy za rozmowę. (oprac. mij)
Na zdjęciu: Trener Kosta Runjaic (w białej koszuli) podczas wrześniowego meczu z Wisłą Kraków.
Fot. Ryszard PAKIESER