W PONIEDZIAŁEK i czwartek informowaliśmy na naszych łamach o awanturach i kontrowersyjnych sytuacjach, jakie miały miejsce podczas ubiegłotygodniowego meczu piłkarskiej III ligi rozegranego w Gdyni pomiędzy miejscowym Bałtykiem i Świtem Skolwin, zakończonego porażką zachodniopomorskiej drużyny 0:1.
Sprawa miała swój dalszy ciąg, bo prezes Świtu Paweł Adamczak skierował pismo z prośbą o interwencję do prowadzącego rozgrywki Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
Prezes prosił o podjęcie czynności dyscyplinarnych wobec prowadzących mecz arbitrów (w ocenie działaczy Świtu decyzje sędziów były stronnicze), anulowanie nałożonych kar dla zawodników Świtu oraz wyciągnięcie surowych konsekwencji wobec zawodnika drużyny gospodarzy Piotra Ruszkula, który w brutalny sposób zaatakował Grzegorza Szczepanika (sugerowano dla niego karę rocznej dyskwalifikacji).
Ponadto P. Adamczak prosi o anulowanie czerwonej kartki dla wcześniej zmienionego i wbiegającego na boisko z ławki rezerwowych Jarosław Jóźwiaka, który stanął w obronie G. Szczepanika. Prezes pytał też, dlaczego ukarano żółtą kartką G. Szczepanika, skoro jedyną jego winą był fakt, iż... został pobity. Natomiast zawodnik zaangażowany w przepychankę z J. Jóźwiakiem nie został wcale ukarany.
Ponadto trener Świtu Artur Maliński został odesłany na trybuny w momencie, kiedy odciągał zawodników od zaognionej sytuacji, a pierwszy oraz drugi trener Bałtyku nie zostali ukarani, choć agresywnie podbiegli do sędziego. Prezes oświadcza ponadto, że nie wyraża zgody na dalsze sędziowanie zawodów Świtu przez arbitrów, którzy prowadzili mecz w Gdyni.
W wysłanym piśmie nie było o tym mowy, ale po meczu przedstawiciele Świtu mieli też sporo pretensji odnośnie prawidłowości bramki zdobytej przez Bałtyk, która przesądziła o zwycięstwie gdynian 1:0.
Komisja Dyscyplinarna Pomorskiego ZPN dość szybko zajęła się sprawą i na posiedzeniu weryfikacyjnym zawodów III ligi podjęła kilka decyzji dotyczących meczu Bałtyk - Świt.
Postanowiono wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec dwóch zawodników, Piotra Ruszkula z Bałtyku i Jarosława Jóźwiaka ze Świtu, a obu postawiono identyczny zarzut, czyli „gwałtowne, agresywne zachowanie". Ponadto jednym meczem dyskwalifikacji ukarano dwie osoby, trenera Świtu Artura Malińskiego i kierownika Bałtyku Rajmunda Szulca. Zarzucono im „uporczywe kwestionowanie decyzji sędziego".
Przy okazji komisja zajęła się też meczem Włókniarz 1925 Kalisz - Vineta Wolin i ukarała zachodniopomorski klub karą 100 zł za „otrzymanie przez pięciu różnych zawodników pięciu napomnień lub wykluczeń w jednym meczu".
Działacze Świtu nie są usatysfakcjonowani dotychczasowymi decyzjami Komisji Dyscyplinarnej, która praktycznie nie uwzględniła żadnego z postulatów przesłanych w proteście. Sprawa jest jednak w toku, bo wobec dwóch najbardziej zaangażowanych w scysję zawodników, toczy się postępowanie dyscyplinarne. O wyjaśnienie dotychczas podjętych kroków poprosiliśmy Michała Sambożuka, przewodniczącego Komisji Dyscyplinarnej Pomorskiego ZPN, który powiedział:
- W odpowiedzi na pismo Świtu, Komisja Dyscyplinarna uprzejmie wskazuje, że zastrzeżenia do pracy sędziów są przedmiotem ewentualnego zainteresowania Kolegium Sędziów przy Pomorskim ZPN i także to gremium jest odpowiedzialne za obsadę sędziowską na kolejne mecze drużyny ze Skolwina. Natomiast nasza komisja nie ocenia merytorycznie pracy sędziów i nie deleguje ich na zawody. Z materiału dowodowego, którym dysponujemy, nie wynika popełnienie jakiegokolwiek przewinienia dyscyplinarnego przez sędziów. Na podstawie wspomnianego materiału dowodowego, komisja nie znalazła też podstaw, do anulowania kar dla zawodników Świtu. Natomiast kara dla Piotra Ruszkula z Bałtyku zostanie nałożona dopiero po przeprowadzeniu stosownego postępowania, a domaganie się przez Świt rocznej dyskwalifikacji traktuję jako niedopuszczalny nacisk na komisję. Postępowanie prowadzić będziemy także wobec Jarosława Jóźwiaka, a sprawa obu piłkarzy rozpocznie się w środę o godzinie 16. Mają oni prawo uczestniczenia w posiedzeniu komisji, ale stawiennictwa nie traktujemy jako obowiązkowego. Oglądaliśmy film z meczu i cieszę się, że zdarzenia zostały zarejestrowane, co nam znacznie ułatwi pracę. Podsumowując powiem, że obie pokazane czerwone kartki były przyznane prawidłowo, choć jak to się potocznie mówi, czerwień czerwieni nie równa i ciężar gatunkowy obu przewinień nie był taki sam. Będzie to jednak miało wpływ na wymiar kary, jaką w środę wymierzy nasza komisja. Na zakończenie powiem, że nie jest naszą intencją, by łamać zawodnikom kariery długimi dyskwalifikacjami, lecz chcemy im przysłowiowo pogrozić palcem, by na przyszłość unikali negatywnych zachowań. Dodam jeszcze, że wydarzenia na meczu Bałtyk - Świt były oczywiście naganne, ale nie chciałbym nadawać im przesadnego rozgłosu, bo w swojej praktyce spotykałem się już z dużo gorszymi incydentami. ©℗ (mij)