Adam Buksa został sprzedany do amerykańskiego New England Revolution za kwotę 4 mln euro. Tym samym wyrównał transferowy rekord z ubiegłego roku, kiedy Pogoń za taką samą kwotę sprzedała do włoskiego Cagliari Sebastiana Walukiewicza. Tym razem kierunek był mocno zaskakujący, ale coraz bardziej wśród Europejczyków powszechny.
Pogoń osłabiła się na pozycji, na której nie ma wartościowych dublerów. Raczej trudno liczyć na to, że w przerwie zimowej uda się sprowadzić napastnika o podobnych walorach co Buksa. Wcześniejsze próby z takimi zawodnikami, jak Rasmussen czy Ciftci okazały się porażką.
Kosta Runjaic jeszcze przed meczem z Koroną nie ukrywał, że sprzedaż Adama Buksy jest sportowym ciosem dla jego drużyny.
– Straciliśmy zawodnika, który pasował do naszego stylu – powiedział Kosta Runjaic. – Możemy stracić też innych. Nie mamy gwarancji, że tak się nie stanie. Prowadzimy różne rozmowy. Będę jasno mówił, jakie są moje oczekiwania i jakie niebezpieczeństwa widzę w przypadku, gdy nie będziemy odpowiednio reagować. W przeszłości wiele spraw potoczyło się dla nas optymalnie. Niewielkie koszty przekładały się na całkiem dobre efekty. Nie możemy jednak wierzyć, że cały czas tak będzie. Dobrzy piłkarze kosztują.
Pogoń traci klasowych piłkarzy
Kosta Runjaic wyraźnie zasugerował, że nie da się utrzymać dobrego poziomu sportowego, pozbywając się swoich najlepszych piłkarzy. Pogoń jest chwalona za letnie transfery, które jednak tylko w niewielkim stopniu rekompensowały straty takich graczy, jak: Walukiewicz, Dvali, Majewski, Rapa, Gyurcso, Piotrowski, Murawski, Delev, ostatnio Buksa czy też kontuzjowani Malec, Nunes i Drygas.
Odejść z różnych powodów było bardzo dużo. Większość z nich udało się zrekompensować na tyle, że Pogoń potrafiła gromadzić punkty. Latem praktycznie jedynym nieudanym transferem było pozyskanie Michalisa Maniasa, który obecnie ma zastąpić Adama Buksę. Może się jednak okazać, że kolejne letnie okno transferowe nie będzie tak udane jak ostatnie i wtedy może się pojawić poważny problem. Pogoń bardzo dużo zarabia na transferach, ale chce wydawać jak najmniej. Najlepiej gdyby nie płaciła nic.
– Zimą poprzedniego roku odszedł od nas Dvali – kontynuuje Runjaic. – Wtedy nie pozyskaliśmy nikogo w zamian. Teraz, za dużo większe pieniądze, odszedł nasz podstawowy napastnik. Taka jest droga Pogoni. My jako trenerzy pracujemy w ten sposób, że jedno oko się uśmiecha, a drugie płacze. Ostatnio na klubowej wigilii nasi byli zawodnicy: Piotrowski, Dvali, Walukiewicz składali nam życzenia na nagraniach. Cieszy nas to, że idą taką drogą. Ich zapewne też, bo robią kolejny krok w karierze. My jednak mamy swoje cele i oczekiwania. Musimy sobie radzić w różnych sytuacjach. Czy jesteśmy na to gotowi? Pokaże przyszłość.
Pogoń w zasadzie nie zabiega o zatrzymanie swoich najlepszych graczy, za których klub pozyskuje nieosiągalne do niedawna pieniądze. Jakub Piotrowski odszedł latem 2018 roku, ale kontrakt podpisał jeszcze przed zakończeniem sezonu. Pogoń była już pewna utrzymania, więc straty wielkiej nie było.
Przed Cagliari było Chievo
Przed piątkowym meczem z Koroną było inaczej. Nikt nie wie, w jakiej sytuacji będzie Pogoń w maju przyszłego roku. Z Walukiewiczem była podobna sytuacja. Piłkarz miał być sprzedany latem 2018 roku już w trakcie sezonu, który rozpoczął się dla Pogoni bardzo źle. Pozyskaniem Walukiewicza zainteresowany był włoski klub Chievo Werona. Kwota transferu oscylowała wokół 1 mln euro, czyli zdecydowanie mniej niż udało się wynegocjować cztery miesiące później.
To najlepszy przykład na to, że nie warto się spieszyć. Dobry i utalentowany piłkarz nigdy nie będzie narzekał na brak ofert. Pogoń wytransferowała takich graczy jak Piotrowski, Walukiewicz i Buksa praktycznie przy pierwszej nadarzającej się okazji. Walukiewicz w sierpniu ubiegłego roku nie uczestniczył nawet w ligowych spotkaniach, żeby nie przytrafiła mu się kontuzja. Dopinany był bowiem transfer do Chievo Werona, który na szczęście dla piłkarza i klubu nie doszedł do skutku, ale Pogoń była na to zdecydowana.
Latem 2017 roku klub zwolnił przed zakończeniem sezonu Adama Gyurcso, którego też zamierzała sprzedać po ewentualnym udanym jego meczu w reprezentacji Węgier, która akurat się skompromitowała, przegrywając z Andorą, a dla Gyurcso był to ostatni mecz w kadrze. Wcześniejsze zwolnienie z klubu nie opłaciło się zatem.
– Pracujemy nad transferowymi sprawami wewnętrznie – powiedział Kosta Runjaic. – Jestem trenerem, nie klubem. Pozwalam sobie przedstawiać swój sposób widzenia, a władze podejmują dalsze decyzje.
Runjaic bez sukcesu
Kosta Runjaic rozpoczął swój trzeci rok pracy w Pogoni. Obecny sezon miał pokazać pełnię możliwości tworzonej przez niego drużyny, która systematycznie jest zmieniana i osłabiana. Ubiegłoroczna strata wspomnianego Dvaliego spowodowała, że Pogoń wiosną zdobywała mniej punktów, była mniej stabilna w defensywie i być może straciła szanse na medalową lokatę. Podobnie może być w obecnym sezonie. Strata Buksy jest dla drużyny sportowym ciosem.
Po zakończeniu sezonu może się okazać, że szanowany przez wszystkich w Szczecinie Kosta Runjaic przez prawie trzy lata nie osiągnął praktycznie żadnego sportowego sukcesu. Wypromowanie młodych piłkarzy jest finansowym sukcesem klubu, ale każdy szkoleniowiec marzy o konkretnym wyniku, który trudno osiągnąć w sytuacji, gdy klub myśli głównie o sprzedaży swoich najlepszych graczy w czasie na to najmniej odpowiednim.
W Szczecinie budowany jest dość kosztowny obiekt piłkarski, który powstaje kosztem wielu innych miejskich inwestycji i trzeba mieć tego świadomość. Klub musi pokazać, że decyzja o wydanych pieniądzach była słuszna. Jeżeli w Szczecinie ma powstać stadion o europejskich standardach, to od właściciela klubu oczekujemy, że stworzy taką samą drużynę. Pogoń w ostatnim czasie jest pieszczochem miasta, współpraca jest dla klubu bardzo korzystna. Czas pokazać, że warto to robić. ©℗
Wojciech PARADA