Rozmowa z dr. hab. inż. Maciejem Taczałą, dziekanem Wydziału Techniki Morskiej i Transportu
– Gospodarka morska przeżywała w minionych latach burzliwe przemiany. Zlikwidowanie Stoczni Szczecińskiej było swoistym szokiem, również poprzez wpływ na rynek pracy. Jak te procesy wpływały na działalność wydziału kształcącego między innymi inżynierów na potrzeby dziedziny, która wpadła w tarapaty?
– To prawda, że upadek stoczni wywołał wiele negatywnych skutków społeczno-gospodarczych i nie ograniczały się one do jednego regionu. Nasz wydział, który istnieje od 25 lat, miał i obecnie ma również bardzo silne związki z przemysłem stoczniowym, a ten przemysł, jak wiadomo, ciągle istnieje w Polsce i w Europie. Nawet w Szczecinie działa wiele małych stoczni, które budują różne jednostki pływające. Na wschodnim Wybrzeżu sytuacja jest jeszcze lepsza, bo tam ciągle produkowane są duże statki. Co ważniejsze, coraz bardziej realne są widoki na odbudowę utraconego potencjału w Szczecinie. Tradycyjnie, od wielu lat naszymi podstawowymi kierunkami kształcenia są oceanotechnika i transport. W ramach oceanotechniki studia na pierwszym stopniu obejmują, w zależności od specjalności, zagadnienia projektowania budowy okrętów oraz budowy i eksploatacji ich siłowni, a na drugim stopniu stanowią poszerzenie problematyki projektowania i budowy obiektów oceanotechnicznych (na przykład platform do pozyskiwania ropy i gazu) oraz ich systemów energetycznych. To właśnie te kierunki techniki oceanicznej rozwijają się szczególnie burzliwie. Nasi absolwenci nie mają kłopotów ze znalezieniem pracy, poszukują ich najróżniejsze firmy krajowe, a także pracodawcy za granicą, szczególnie w Niemczech, Norwegii i Finlandii. Warto także zauważyć, że absolwenci ci nawet w kraju uzyskują wysokie zarobki, w niektórych przypadkach na poziomie powyżej 10.000 zł miesięcznie.
– Morza i oceany są w coraz większym stopniu polem działalności gospodarczej człowieka.
– No właśnie. Kiedyś to były przewozy, handel, rybołówstwo i z czasem turystyka. Obecnie nadchodzi czas wydobywania cennych surowców zalegających na dnach mórz i oceanów, a także wykorzystywanie wiatru i słońca dla celów energetyki. Poszerza się pole dla techników i inżynierów. Budujemy coraz nowocześniejsze i bardziej wyspecjalizowane statki, a wraz z postępem techniki zmieniają się też warunki funkcjonowania morskiego i nie tylko morskiego transportu, który stał się samodzielną i rozległą dziedziną. Z tego też względu już od ponad dziesięciu lat prowadzimy kształcenie również na – cieszącym się dużym zainteresowaniem – kierunku transportowym. Studentom pierwszego stopnia proponujemy specjalności związane z inżynierią ruchu, transportem zintegrowanym, chłodniczym i paliw czy transportem portowym. Drugi stopień to przede wszystkim kształcenie obejmujące problematykę logistycznego zarządzania transportem zintegrowanym oraz transportu paliw i żywności. Mówimy tu o nowoczesnym transporcie i wyzwaniach, którym należy w tej dziedzinie gospodarki sprostać. Pamiętajmy, że bez transportu żadna gałąź gospodarki, nawet najbardziej nowoczesna, nie będzie funkcjonować.
Ostatnio nabierają na sile sygnały wskazujące na to, jak bardzo istotne w funkcjonowaniu nowoczesnego państwa jest zapewnienie jego bezpieczeństwa, w tym również w obszarze techniki i gospodarki. Do działań w tym zakresie przygotowujemy studentów, którzy zdecydują się na podjęcie studiów na kierunku inżynieria bezpieczeństwa. Poza tradycyjną już na tym kierunku specjalnością związaną z inżynierią bezpieczeństwa pożarowego ostatnio dużym zainteresowaniem cieszy się również bezpieczeństwo obiektów i systemów technicznych.
– No tak, pożary na statkach to rzecz niestety częsta.
– To poważny problem. Pożary wybuchają podczas prac na pochylniach, a także w morzu, w trakcie podróży. Trzeba umieć z tym walczyć. W zakresie pożarnictwa mamy duże doświadczenie. Jesteśmy na tym polu znani, bo nasze laboratorium certyfikacji materiałów pod względem pożarowym działa na zasadzie usługowej i korzystają z niego producenci z całego kraju.
– Czy propozycja podjęcia studiów na jednym z trzech wyżej wymienionych kierunków stanowi pełną ofertę wydziału?
– Nie. Poza nimi kształcimy również projektantów i budowniczych jachtów. Do niedawna jachty były jeszcze synonimem luksusu. Dzisiaj – ze względu na dynamiczny wzrost grupy potencjalnych nowych nabywców – w sposób naturalny rośnie zainteresowanie producentów jachtów naszymi absolwentami. Mając na uwadze zmiany towarzyszące światowej gospodarce energetycznej kraju i ich perspektywiczne znaczenie dla naszego kraju, w bieżącym roku akademickim uruchomiliśmy studia na unikalnym w Polsce kierunku chłodnictwo i klimatyzacja, co jest odpowiedzią na dynamicznie rosnącą liczbę urządzeń chłodniczych i klimatyzacyjnych w gospodarce i życiu codziennym. Fakt ten powoduje wzrost zapotrzebowania na specjalistów z zakresu instalacji chłodniczych, pomp ciepła oraz systemów klimatyzacji, potrafiących prowadzić prace nad doborem i przygotowaniem, skojarzonych systemów chłodząco-grzewczych czy energooszczędnych systemów klimatyzacji.
– Bardzo atrakcyjnie brzmi nazwa kierunku, który w krajowym szkolnictwie należy do rzadkości. Mam na myśli budowę jachtów.
– To jest odpowiedź na tendencje rozwojowe. Wprawdzie daleko nam jest do Włoch, które w budowie jachtów i łodzi motorowych są potęgą światową, ale i my mamy w kraju ogromny, zróżnicowany potencjał. Przemysł budowy jachtów i łodzi jest raczej drobny, rozproszony, ale już liczy się w Europie. Kierunek związany z budową jachtów cieszy się dużą popularnością, mamy studentów z różnych zakątków kraju.
– To dowód, że szczeciński wydział ma dobry kontakt z tym, co aktualnie dzieje się na świecie.
– Nasz wydział nie należy do największych; zatrudnia 40 pracowników naukowo-dydaktycznych, w tym 5 profesorów oraz 7 doktorów habilitowanych, a także doktorów i asystentów. Posiadamy odpowiednią wiedzę i doświadczenie, by młodzież przygotować do pracy w nowoczesnym środowisku. Muszę się pochwalić, że nasze doświadczenia są doceniane za granicą. Np. dzięki porozumieniu z uczelniami technicznymi w Liege oraz w Nantes przyjmujemy rokrocznie kilkunastu studentów z różnych krajów świata. W Szczecinie zaliczają oni ostatni semestr studiów i wykonują prace dyplomowe, które są u nas bronione, a uznawane przez uczelnie zagraniczne. Prace dotyczą głównie projektowania i konstrukcji urządzeń okrętowych. Czynimy starania, aby tę współpracę pogłębić. Absolwenci objęci programem otrzymywaliby dyplom ZUT oraz uczelni belgijskiej.
– Nauka w związku z potrzebami życia to hasło coraz bardziej aktualne.
– My rozumieliśmy to od dawna. Przecież na bazie związków z przemysłem okrętowym powstał nasz wydział. Utworzyliśmy Radę Edukacyjną, w skład której wchodzą przedstawiciele gospodarki. To m.in. sposób na modyfikację programów nauczania pod kątem pojawiających się potrzeb w praktyce. Współpracujemy z wieloma organizacjami i stowarzyszeniami, w tym klastrami morskimi i żeglarskimi. Podpisaliśmy umowy o współpracy m.in. z Centrum Techniki Okrętowej i spółką Bilfinger Mars Offshore. Dzięki współpracy z różnymi firmami nasi studenci mają dobre miejsca praktyk zawodowych. Jesteśmy mocno osadzeni w otaczającej nas rzeczywistości i widzimy, że wbrew potocznym sądom na niwie szeroko pojętej gospodarki morskiej dzieje się dużo dobrego i nowego. To utwierdza nas w przekonaniu, że kształcimy młodzież, która po zdobyciu dyplomów nie pozostanie na łasce losu; dobre specjalistyczne przygotowanie inżynierskie jest coraz wyżej cenione.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Grzegorz DOWLASZ
Fot. R.PAKIESER