Nauczyciele będą protestować. Manifestacja odbędzie się 22 września w Warszawie – zapowiedział Związek Nauczycielstwa Polskiego. Nauczyciele chcą uzmysłowić wszystkim, że polska oświata została zdewastowana.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP zapowiedział protest nauczycieli na 22 września. Będzie to jeden z cyklu protestów organizowanych przez wszystkie struktury OPZZ. W protest włączą się także inne nauczycielskie organizacje związkowe. Zdaniem ZNP, nastroje w oświacie są fatalne, a będą jeszcze gorsze, gdy od września wejdzie w życie nowa ocena pracy i nowe obowiązki nakładane przy tej okazji na nauczycieli i dyrektorów szkół.
Nauczyciele, którzy ostatnio protestowali w kwietniu, znów chcą wyjść na ulice. Ich poprzednia manifestacja odbyła się pod hasłem „Mamy dość: niskich zarobków, złego ministra edukacji, zmian w oświacie bez naszej akceptacji, niszczenia statusu zawodowego”. Ostatni rok szkolny nauczyciele podsumowują jednym słowem: – Dramat.
Zlikwidowane gimnazja zastąpiono siódmą i ósmą klasą, trzyletni program nauczania wtłaczając w dwa lata. Uczniowie, którzy przed wakacjami ukończyli siódmą klasę, ze strachem myślą o nowym roku szkolnym. Z badań Rzecznika Praw Dziecka wynika, że przeładowany program nauczania spowodował zmęczenie i przeciążenie uczniów. Nauczyciele zaś nie nadążają z realizacją podstawy programowej.
Zdaniem ZNP, w oświacie po reformie dzieje się źle z kilku powodów: kiepskiej polityki edukacyjnej uosabianej przez minister Annę Zalewską, dramatycznych skutków reformy edukacji oraz nieadekwatnego finansowania oświaty. Prezes ZNP podkreśla, że w tym roku wzrost płac nauczycielskich ma wynieść 5 proc. Natomiast w budżecie przewidywana jest inflacja 2,3 proc. Zdaniem prezesa ZNP, połowę wzrostu wynagrodzeń nauczycieli skonsumuje inflacja.
W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Sławomir Broniarz powiedział, że pensja nauczyciela stażysty na starcie wynosi dziś 2,2 tys. zł. To – jego zdaniem – jest dramat z punktu widzenia przyszłości edukacji, bo ci, na których szkoła czeka, nie przyjdą do zawodu. Dodał, że dzisiaj mamy konkurencję ze strony Lidla, Biedronki czy Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie, które na plakatach proponują wynagrodzenie 4,7 tys. zł brutto.
Przed szkołami drugi rok reformy edukacji, którą ZNP od początku oceniał negatywnie. – Minimum tego, co powinno się zrobić, to przeanalizowanie podstawy programowej. Dzisiejsza jest skompresowana z dziewięciu do ośmiu lat nauki, co odbija się negatywnie na siódmoklasistach, którzy są przepracowani. Nauczyciele nie nadążają z realizacją materiału, a są z tego rozliczani, więc przerzucają pracę na uczniów – wymienia S. Broniarz. – Podstawa jest przeładowana, wymaga zbyt wiele nauki na pamięć, nie uwzględnia tego, że istnieją zasoby wirtualne. Przygotowanie nowej podstawy programowej byłoby dziś zmianą jakościową bez konieczności przemontowywania systemu kolejny raz.
Prezes uważa, że olbrzymi problem w szkołach pojawi się wiosną, gdy skumulują się dwa roczniki kandydatów do szkół ponadgimnazjalnych: absolwenci gimnazjów i absolwenci szkół podstawowych. Bowiem – jak twierdzi – mimo zmiany przez MEN nazwy z zasadniczej szkoły zawodowej na szkołę branżową I stopnia i dużych pieniędzy na kampanię promocyjną, nie ma zainteresowania tymi szkołami. ©℗
Elżbieta Kubera
Fot. Ryszard Pakieser