Kto pojedzie do Międzyzdrojów, już „na dzień dobry” przekona się, że zaparkowanie samochodu na ulicy na płatnym miejskim parkingu (strefa płatnego parkowania) jest nierealne. Wszystkie miejsca są zajęte i trzeba naprawdę mieć szczęście, by trafić na moment, kiedy ktoś odjedzie.
Opłata w SPP w centrum kurortu kosztuje 2 złote za pół godziny, następnie rośnie: 4,50 zł za godzinę, 9,90 za dwie godziny, za trzy - 6,30 zł, a potem płacimy po 4,50 za każdą godzinę. Strefa w sezonie jest płatna od godz. 8 do 22. Bilet dobowy kosztuje 55 zł.
Na początku sezonu letniego właściciele prywatnych parkingów położonych na podwórkach i pustych placach kasowali 5 zł za godzinę, ale kilka tygodni temu - widząc, że chętnych jest więcej niż miejsc - podnieśli stawkę do 10 zł za godzinę. Za dobę zapłacimy - w zależności od położenia parkingu - od 70 do 100 zł. Parking, przy najlepszym hotelu w mieście (jak głoszą reklamy), czyli Amberze kosztuje 129 zł za dobę. Tyle samo za zaparkowanie auta płacą goście hotelowi (428 zł za pobyt od osoby za dobę, ale jak czytamy na stronach internetowych hotelu: „99 procent klientów jest zadowolonych”, mimo tego, że pokoje nie posiadają klimatyzacji).
Międzyzdroje przypominają zakopiańskie Krupówki, gdzie każdy plac jest parkingiem. Niebawem zapewne pojawią się stojący na ulicy naganiacze podobnie jak w „Zakopcu”. Sezon w pełni, więc trzeba łupić przyjezdnych z dutków.
Jeden z większych parkingów powstał przy wjeździe do Międzyzdrojów od strony Wisełki. Usytuowany jest między drzewami, ale na brak chętnych nie narzeka. W przyszłości powstaną tu apartamenty, ale na razie deweloper nie zaczął budowy. ©℗
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI