W niedzielę, z okazji 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej, chór Opery na Zamku w Szczecinie wystąpił z koncertem „Tym, którzy zginęli dla Polski” na Cmentarzu Wojennym w Starych Łysogórkach w gminie Mieszkowice. Podczas koncertu nekropolia została podświetlona w biało – czerwone barwy.
W związku z wydarzeniem Opera na Zamku przywołała głosy polskich żołnierzy, którzy w 1945 walczyli na terenie dzisiejszego Pomorza Zachodniego. Oto kilka z nich:
„Wiele rzek forsowałem, jeszcze więcej w swoim życiu widziałem…, ale Odra na początku kwietnia 1945 roku wyglądała chyba najgorzej i wywoływała przygnębiające wrażenie. Widziałem rzeki większe i szersze, ale to były tylko rzeki, a tu przed nami rozpościerał się bezmiar wody: i rzeka, choć czasem trudno się było zorientować, gdzie jest koryto i rozlewiska, które miały kilometr i więcej szerokości. Wiedziałem dobrze, co nas może spotkać – nie będziemy mogli ani płynąć, ani iść… nie ulegało wątpliwości, że warunki forsowania będą diabelnie trudne” – wspominał po latach gen. Jerzy Bordziłowski, dowódca wojsk inżynieryjno-saperskich 1 Armii Wojska Polskiego, który kilka dni przed rozpoczęciem operacji berlińskiej udał się na rekonesans w okolice Siekierek.
Z kolei płk Leon Bodnar mówił tak: „Po deszczach Odra rozlała się szeroko, utrudniając i tak już bardzo skomplikowaną operację bojową. Nie było ani chwili czasu na odpoczynek. Mieliśmy napięty grafik. Przede wszystkim należało się okopać a potem podkreślić i zasygnalizować wyraźnie, że granica jest nasza. Przed południem więc I. i II. kompania fizylierów wykonała graniczny słup i pomalowała go farbą zabraną jeszcze z Kołobrzegu. Potem wkopaliśmy go w okolicy Czelina. To był bardzo wzruszający i podniosły moment. Było przemówienie dowódcy, hymn i rota… Wiem, że potem ten słup został zniszczony, ale pamiątkowa fotografia i wspomnienia w naszych sercach zostały. Następnego dnia tj. 14 kwietnia wieczorem przeprawialiśmy się na drugi brzeg Odry. Dwie amfibie pchały promy z ludźmi i sprzętem, a wszystko pod siarczystym artyleryjskim ostrzałem. Pociski i miny rozrywające się na rzece wzbijały w górę potężne słupy wody, przez które nic nie było widać. Ta woda potem razem z pociskami spadała na nas jak niezwykła, ognista ulewa. Łodzie kołysały się na powstałych od wybuchów wysokich falach jak podczas sztormu na morzu. Wszyscy chyba pragnęliśmy wtedy znaleźć się jak najszybciej na drugim brzegu, choć przecież nie wiedzieliśmy, co nas tam czeka. Czy się bałem? Nie, nie bałem się. Ani przedtem, ani podczas przeprawy. Nie myślałem o tym, że mogę zginąć, zostać ranny… Na takie myśli nie było czasu. Zresztą, co by to zmieniło? Czy miałbym mieć do kogoś żal, kogoś obwiniać? Nikt mnie przecież do wojska nie wcielił siłą. Sam wybrałem sobie taką właśnie, żołnierską dolę”.
– Opera na Zamku w Szczecinie jest zaszczycona, że może uczestniczyć w tak ważnej dla historii Polski i województwa zachodniopomorskiego uroczystości, w miejscu, w którym znajduje się blisko 2000 nagrobków żołnierzy poległych w czasie forsowania Odry wiosną 1945 roku i w walkach o Berlin – mówi Magdalena Jagiełło-Kmieciak, rzecznik prasowy Opery na Zamku.
W programie koncertu znalazły się między innymi takie utwory jak „Melodia” op. 74 nr 9 Fryderyka Chopina, „Modlitwa obozowa” Marka Jasińskiego czy „Których nikt nam nie wynagrodzi” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Wykonawcy to soliści Małgorzata Zgorzelska, Tetiana Bilchak, Marzena Wiencis-Mamrot oraz grający na fortepianie Rafał Kowalczyk i dyrygent Małgorzata Bornowska.
Organizatorami wydarzenia byli: Gmina Mieszkowice, Stowarzyszenie Wspieramy Kulturę w Mieszkowicach, Muzeum w Starych Łysogórkach i Gozdowicach, Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Mieszkowicach. Wydarzenie jest współfinansowane ze środków Urzędu Marszałkowskiego oraz Powiatu Gryfińskiego.
(as)