Wszyscy, którzy czekali na niezwykłe muzyczne wydarzenie, na pewno się go doczekali! Mowa o koncercie, któremu nadano tytuł „Chopin i Wielcy Romantycy w Willi Lentza”. Gwiazdą wieczoru był światowej sławy pianista Janusz Olejniczak.
Gwiazd było jednak znacznie więcej. Był też Piazzola, Chopin, Schumann oraz Steinway. Nad tym wszystkim unosił się duch Augusta Lentza, twórcy willi nazwanej jego imieniem.
Olejniczakowi oddano do dyspozycji fortepian koncertowy marki Steinway&Sons model B-211. Z tego połączenia mogło wyjść tylko jedno: wspaniała muzyka i wspaniałe emocje potęgowane maestrią gry na fortepianie.
Pianista wprowadził fantastyczną atmosferę i nawiązał bardzo bliski kontakt z licznie przybyłą publicznością - wszystkie bilety były wyprzedane na długo przed koncertem!
- Jest mi niezmiernie miło i jestem poruszony, że zechcieliście państwo spędzić ze mną ten wieczór – przywitał zgromadzoną publiczność Janusz Olejniczak. Zapowiedział jednocześnie, że zacznie swój występ od… bisu, czyli od Oblivion Astora Piazzoli, który jest kompozytorem tanga argentyńskiego i jednocześnie wirtuozem bandoneonu i tanguero.
Po bisie maestro Olejniczak zagrał Nokturn c-moll op. 48 Fryderyka Chopina. Utwór powstał w roku 1841 i było to po tym, gdy Maria Wodzińska, jego wielka miłość, wzięła ślub z kimś innym. Nokturn przepełniony jest cierpieniem wciąż kochającego Fryderyka.
Dzieła Chopina kończą się często tzw. błękitną nutą, która nadaje jego utworom szczególnego, bardzo refleksyjnego i osobistego znaczenia. Mówił o tym również Janusz Olejniczak i przypomniał film swojego przyjaciela Andrzeja Żuławskiego. Film przedstawia 36 godzin z życia Chopina, a Olejniczak zagrał w nim rolę wielkiego kompozytora będącego wówczas w związku z Georges Sand, francuską pisarką epoki romantyzmu.
Na specjalne życzenie publiczności Janusz Olejniczak zagrał Poloneza As-dur Op. 53. Taki wybór go nie zdziwił, bo jest to utwór na wskroś przepełniony polską duszą i urasta do rangi muzycznego symbolu polskości.©℗
Krzysztof ŻURAWSKI
