Sylwetkę i biografię Władysława Bartoszewskiego, dyplomaty, historyka i byłego ministra spraw zagranicznych, przybliża nowa, otwarta we wtorek (15 lutego) wystawa w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie (w holu wschodnim): „Władysław Bartoszewski 1922-2015. Pod prąd – Pamięć – Pojednanie”.
W wernisażu ekspozycji wzięli udział m.in. Olgierd Geblewicz - marszałek województwa zachodniopomorskiego, Cornelia Pieper - konsul generalna Niemiec w Gdańsku, Karsten Birkholz - dyrektor Urzędu Gminy Barnim-Oderbruch, Anita Baranowska-Koch - koordynatorka wystawy, Barbara Igielska – dyrektor Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, dr Marcin Barcz - kurator wystawy.
Wystawa po raz pierwszy była pokazywana we wrześniu 2015 roku, w siedzibie polskiego rządu w Warszawie, kilka miesięcy po śmierci Władysława Bartoszewskiego. Trzy lata później powędrowała do Niemiec, a potem była pokazywana w kilkunastu niemieckich miastach, m.in.: w Berlinie, Hamburgu, Halle, Weimarze czy Frankfurcie nad Odrą. Ekspozycja przybliża sylwetkę i biografię Władysława Bartoszewskiego, dyplomaty, historyka, byłego ministra spraw zagranicznych na tle najnowszej historii Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Znane było poczucie humoru bohatera wystawy, co również tu pokazano, przypominając powiedzonka w stylu: „Kocham moich rodaków, choć czasem doprowadzają mnie do cholery” czy jego życiową maksymę – „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”.
Koordynatorem ekspozycji jest Anita Baranowska-Koch, a kuratorem Marcin Barcz, wieloletni sekretarz W. Bartoszewskiego. Wystawa będzie dostępna w szczecińskim zamku do 3 marca. Wstęp jest bezpłatny.
Władysław Bartoszewski był pełnomocnikiem premiera ds. dialogu międzynarodowego, historykiem, więźniem Auschwitz, żołnierzem Armii Krajowej, dziennikarzem, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnikiem powstania warszawskiego, dwukrotnie ministrem spraw zagranicznych, autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek. Mówił o sobie: „Z całego dorobku mego życia nie żałuję ani jednego napisanego zdania, choć na pewno niejedno napisałbym lepiej, precyzyjniej, mądrzej czy trafniej. Nie ma takiego zdania, a tym bardziej ustępu czy artykułu, o którym marzyłbym: oby zapadł się on pod ziemię, oby nigdy nie był napisany. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tego stwierdzenia”. Zmarł 24 kwietnia 2015 roku, mając 93 lata.
(MON)