Anna Frajlich, wybitna polska poetka ze szczecińską młodością w życiorysie i Szczecinem w sercu, od ponad pół wieku lat żyjąca w Nowym Jorku, znów – jak czyni to co jakiś czas od lat 90. – odwiedziła starą Ojczyznę oraz bliskie sobie miasto.
Przyjechała, aby promować dwie nowe książki, wydane przez szczecińskie Wydawnictwo FORMA – zbiór szkiców literackich i listów „Wisława Szymborska. Poeta poetów” oraz tom wierszy „Odrastamy do drzewa”. Po pobycie w Warszawie – odbyła tam spotkanie w Muzeum Literatury i uczestniczyła w benefisie laureatów prestiżowej Nagrody Fundacji Kościelskich (sama otrzymała ją w roku 1980), a potem w Krakowie (spotkanie w Judaica Foundation) przybyła w ubiegłym tygodniu do Szczecina, stąd zaś wyruszyła do Lublina, by spotkać się z czytelnikami w Muzeum Józefa Czechowicza.
Szczeciński pobyt Anny Frajlich miał również charakter promocyjny, ale stał się też okazją dla ciekawej inicjatywy. Jako że w ubiegły czwartek, 3 października, w ramach specjalnej sesji Uniwersytetu Szczecińskiego, posadziła Poetka klon w swojej dawnej, nieistniejącej już dziś szkole podstawowej, powszechnie zwanej kiedyś „ćwiczeniówką”. Dziś mieści się tam Wydziału Nauk Ścisłych i Przyrodniczych US, więc klon pojawił się w tym miejscu jakby nomen omen, tyle że… „w zastępstwie” rosnącej tam kiedyś topoli. Drzewa, które rosło kiedyś przy szkole, do której chodziła Anna Frajlich, ale zostało – z racji swojego wieku – wyciętem A że dziś nie sadzi się w miastach topoli, na pamiątkę tamtej, którą Poetka upamiętniła w jednym ze swoich wierszy, wybrano sadzonkę innego, skądinąd równie cenionego w Szczecinie drzewa. Samo spotkanie miało zresztą nie tylko charakter wspomnieniowo-sentymentalny (Anna Frajlich przeczytała w sali US swój poświęcony dawnej szkole tekst, specjalnie na tę okoliczność napisany), lecz i naukowy, czytane były bowiem referaty Poetce i jej twórczości poświęcone.
Wydarzeniem typowo poetyckim było zaś niewątpliwie drugie ze szczecińskich spotkań Anny Frajlich – promocja jej nowych książek, która odbyła się w sali Anny Jagiellonki za Zamku Książąt Pomorskich (5 bm.).
Mówiono o Noblistce, Wisławie Szymborskiej, z którą Anna Frajlich była literacko, ale i osobiście zaprzyjaźniona, ale głównym tematem spotkania była wiersze, czytane między innymi przez autorkę, a z nimi wzruszenia, które wywoływały (wśród uczestników spotkania też) wspomnienia jej szczecińskich lat; nie tylko te szkolne (po „ćwiczeniówce” przyszła wszak w edukacji Anny pora na LO V), a i osobiste, związane m.in. z jej literackim debiutem (na łamach „Głosu Szczecińskiego”) oraz dzieciństwem i młodością po prostu. Pięknie zabrzmiał tu odczytany na koniec spotkania wiersz „Pomarańcze tam nie kwitły” – serdeczny hołd dla czasu, w którym wzrastała wraz ze swoją siostrą.
Nowy tom Anny Frajlich, „Odrastamy od drzewa”, nie jest wszakże zbiorem osobistych liryków jedynie, a choć skromnych rozmiarów, pełen jest poezji dużego kalibru. Przejmująco brzmią w nim słowa o historycznej i ludzkiej po prostu wspólnocie polskich losów, będących wynikiem prześladowań i wojen, nie zawsze skądinąd militarnych (przypomnijmy, że Poetka wyemigrowała z kraju z powodu politycznej, antysemickiej nagonki po wydarzeniach Marca’68), a wzruszająco, najpiękniejszą i melodyjną polszczyzną liryki o przemijaniu, życiu w drodze i poszukiwania swojego miejsca na ziemi.
Zamkowe spotkanie autorskie z Poetką Anną – zorganizowane, nomen omen, w sali Anny – miało klimat tyleż literacki, co ciepły i serdeczny. Było więc lirycznie, ale i spontanicznie, z dużą porcją uśmiechu. W czym zasługa nastrojowej aranżacji, ale przede wszystkim znakomitej formy Autorki, która nawiązując żywą relację z widownią, po raz kolejny udowodniła, że w Szczecinie czuje się naprawdę u siebie.
Jako prowadzący to spotkanie miałem okazję przekonać się o tym osobiście.
ADL