Środa, 17 lipca 2024 r. 
REKLAMA

„Król Roger” wraca. Arcydzieło operowe XX wieku

Data publikacji: 17 grudnia 2022 r. 09:12
Ostatnia aktualizacja: 18 grudnia 2022 r. 23:08
„Król Roger” wraca. Arcydzieło operowe XX wieku
Próba generalna spektaklu „Król Roger” Fot. Ryszard PAKIESER  

Szczecińska Opera na Zamku zaprasza na pierwsze po majowych premierowych spektaklach spotkanie z operą, oratorium i misterium jednocześnie – „Królem Rogerem” Karola Szymanowskiego, w reżyserii Rafała Matusza, pod kierownictwem muzycznym i batutą Jerzego Wołosiuka. Spektakle Opera gra w sobotę o g. 19 i w niedzielę o g. 18. W tytułową rolę wcieli się artysta światowych scen – z pochodzenia szczecinianin, Łukasz Goliński, występujący w operach w Londynie, Berlinie, Hamburgu, Pradze, Sztokholmie czy Frankfurcie. Mamy bilety dla naszych Czytelników!

Po spektaklu w sobotę dyrektor artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie Jerzy Wołosiuk zostanie uhonorowany Srebrną Odznaką Honorową Gryfa Zachodniopomorskiego. Nagrodę wręczy marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.

„Król Roger” to arcydzieło operowe XX wieku. Opera grana od Nowego Jorku, przez Pragę, Londyn czy Sydney. Nic wcześniej ani później takiego nie powstało. Jest to absolutnie najwybitniejsza polska opera, które jest czytana i rozumiana na wszystkich szerokościach geograficznych. Dlaczego? Otóż język, którym posługują się autor libretta Jarosław Iwaszkiewicz i Karol Szymanowski, jest niebywale uniwersalny. Perspektywa króla, przywódcy, lidera, a przy tym kruchego i zmiennego człowieka ma wymiar powszechny. To perspektywa czytelna dla każdego odbiorcy na świecie. I bez względu na to, czy opera jest pokazana w realiach sycylijskich wczesnego średniowiecza, czy tak jak w inscenizacji Opery na Zamku w Szczecinie, poza czasem i poza miejscem, to uniwersalizm języka, przesłanie „Króla Rogera” nas porusza. Nic wcześniej i nic później w świecie opery takiego nie powstało, mimo że już wcześniej opera pytała o kondycję człowieka, jego świat wokół i ludzkie relacje. Jednak „Król Roger” te pytania zadaje najdobitniej i jeszcze dobitniej domaga się odpowiedzi – od nas samych.

Jacek Jekiel – dyrektor Opery na Zamku: „«Nie mogę się otrząsnąć z tego wrażenia – a także smutku – że to już jednak przeszłość i że zapewne nic takiego już nie potrafię napisać» – napisał w jednym z listów Karol Szymanowski, kiedy obejrzał swoje dzieło wiele lat po prapremierze. Sam kompozytor był wstrząśnięty tym, czym miłośnicy jego opery – stworzył bowiem monumentalne arcydzieło XX wieku, inspirowane egzotyką, istną symfonię wokalną. «Król Roger» to opera metafizyczna, stawiająca pytania o prawdziwe wewnętrzne ja i wolność człowieka. Spełniony władca, mąż, który teoretycznie ma wszystko, wyznawca apollińskiego porządku zderza się ze swoim kultem dobra i stałości z dionizyjskim transem i destrukcją. Jak dwa żywioły: król Roger i Pasterz-prorok stają naprzeciwko siebie. Psychologiczne napięcie pomiędzy dwoma hegemonami, za którym płynie genialna muzyka, rośnie do granic możliwości. «Uśnijcie krwawe sny Rogera» – śpiewa jego żona. Bo nawet wielki władca jest zawsze wewnątrz tylko bezbronnym, słabym człowiekiem. Krwawe sny króla muszą ustąpić zmysłowym bachanaliom, do których nam – ludziom – tak bardzo często bliżej, łatwiej… Tak jak król Roger i Pasterz zderzają się ze sobą, tak i my, jako teatr, po raz pierwszy w naszej 65-letniej historii zmierzamy się z tym fenomenalnym utworem Karola Szymanowskiego. Opera o wewnętrznej przemianie, sile, wolności, niosąca za sobą tysiące możliwości interpretacji to fenomen naszych czasów. Każdych czasów. Zobaczymy je więc na naszej scenie jako dzieło mistyczne, ponadkulturowe, uwspółcześnione. «Król Roger» to bowiem intelektualny skarbiec niekończących się pytań o istotę transcedencji i wybór”.

Rafał Matusz, reżyser spektaklu: „«Król Roger» jest o spotkaniu człowieka z samym sobą, o wewnętrznym kosmosie, o samostanowieniu, wątpliwościach, jakie człowiek ma wobec siebie, próbą odpowiedzi, kim tak naprawdę on jest dla samego siebie. Czy jest coś więcej, czy on jest absolutem? Jak naprawdę relacje pomiędzy mną a «mną wewnętrznym», pomiędzy mną a światem się porządkują i układają. «Król Roger» w naszym wykonaniu w Operze na Zamku będzie przede wszystkim bardzo współczesną historią. Nie przenosimy się do czasów kostiumowych, choć król Roger II, król Sycylii to postać historyczna. My przygotowujemy tę operę jako opowieść z XXI wieku. To jest współczesny władca, ale władzę traktujemy w symboliczny sposób. Pasterz jest kimś w rodzaju ciemnej strony króla Rogera, z którą walczy. Także w planie jest to pokazanie walki jasnej i ciemnej strony człowieka. Można powiedzieć, że także dobra i zła, chociaż Pasterz nie jest do końca taki zły, a Roger nie jest do końca taki dobry… Nie chcemy ulegać łatwym, manichejskim podziałom na dobro i zło, ponieważ na tym polega współczesność, że człowiek jest i trochę zły, i trochę dobry jednocześnie. Spotkanie Rogera z Pasterzem będzie dla niego wstrząsem, czymś, czego nigdy się nie spodziewał, czymś, co «obróci» wszystko, co o sobie wie, co uruchomi jego wewnętrzne pragnienia, skrywane lub w ogóle nieuświadomione. Będzie rodzajem głębokiej psychoanalizy. I z tą psychoanalizą będziemy mieli na scenie operowej do czynienia. (…) Te wszystkie stopnie komplikacji, które są w człowieku, to, jaki jest podwójny, potrójny, jak walczy ze sobą, buntuje, podważa, jak potrafi się oszukać, jakich zręcznych forteli może użyć jego podświadomość, podszywająca się pod jego metafizykę… To wszystko w tej operze jest. Ja się zastanawiam, czy w ogóle Szymanowski i Iwaszkiewicz zastanawiali się, co tą operą «nawyprawiają» w historii muzyki. To dzieło unikatowe, nie ma niczego podobnego wcześniej, nie ma niczego później. Dlatego to dla mnie ogromne wyzwanie reżyserskie, żeby podjąć się rozczytania tego libretta. Jeżeli szukamy w operze doznań bardzo emocjonalnych, poszukiwawczych, obnażających człowieka, zadających elementarne pytania – to ta opera porusza się właśnie w tym obszarze. Cała «para» poszła w to, żeby to było duże widowisko”.

(as)

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@J
2022-12-18 22:59:24
Ważne żeby zachować równowagę między „zabawianiem a też kształceniem”. Niestety w ostatnich latach tej równowagi brakuje. A edukowanie Szymanowskim może potencjalnych słuchaczy śpiewu klasycznego zniechęcić do kolejnego przyjścia, a nie dokształcić. I nie obrażałbym bym się na szczecińską publiczność, ani jej samej także nie obrażał. Co do wystawień na najlepszych scenach operowych, to trudno się z tym zgodzić, skoro głównie wystawiano w 2 ligowych teatrach w Europie po usilnych zabiegach Polski
Ewelina
2022-12-18 19:39:51
A kiedy jakaś premiera operetki? Ostatnia był 10 lat temu! Mamy wspaniałe tradycje operetkowe i wybitnych śpiewaków z tej dziedziny. Wesoła wdówka, Baron cygański czy Księżniczka czardasza grane są w najlepszych teatrach całego świata. U nas zapewniłyby publiczność na wiele spektakli. Oprócz spełniania ambicji kierownictwa teatru różnymi śrubami, procesami, czy szymanowskim, trzeba także pamiętać o tym co lubi publiczność.
J
2022-12-18 19:10:58
Jak kady teatr, opera także ma w statucie nie tylko zabawiać publiczność, ale też kształcić. To, że ktoś nie potrafi dojrzeć kunsztu w jakimś dziele operowym, nie znaczy, że go tam nie ma. A jeśli chodzi o „Króla Rogera”, to akurat jest dzieło światowej klasy, z ponadczasowym librettem, wystawiane na deskach operowych najlepszych teatrów. Być może to publiczność szczecińska (a przynajmniej jakaś jej część) nie jest gotowa na sztukę przez duże „s”…
Krystian R.
2022-12-18 18:51:53
Byłem wczoraj. Sztuka rzeczywiście trudna w odbiorze, na szczęście w miarę krótka. Chyba nie be kozery rzadko grana w świecie. Chociaż mam wykształcenie muzyczne, ciężko jest w natłoku róźnych dźwięków wychwycić niuanse muzyczne. Soliści robili co mogli, chór także. Orkiestra brzmiała jak niezgrana, słychać było nieczystości. Albo to "dzieło" przerosło dyrygenta, albo mieli za mało prób. W każdym razie brzmiało przeciętnie, nierówno, miejscami wręcz wybitnie źle.
Meloman
2022-12-18 11:52:16
Widzę, że któryś z twórców wystawienia tego dziełka próbuje obracać kota ogonem. Teatr jest sponsorowany z naszych podatków, więc możemy oczekiwać wystawiania prawdziwych dzieł światowej literatury muzycznej. Ludzie głosują nogami, na Tosce, Cyrulika Sewilskiego, czy Traviatę na pewno bilety by się wyprzedały i nie trzeba by grać dla pustawej widowni. Złośliwości o pop cornie i coli pominę, bo to nie poziom widzów opery.
@ Meloman
2022-12-18 01:44:19
Popieram w zupełności! Czekamy na coś lekkiego i przyjemnego dla ucha, z librettem prostym jak dialogi w "Listach do M". No i żeby jeszcze colę i popcorn można było wnosić na widownię...
Meloman
2022-12-17 13:27:15
Jakby było to takim arcydziełem jak usiłują nam wtłoczyć udzielający wypowiedzi, to grano by to coś w najlepszych teatrach całego świata non stop. Jak to ma miejsce z Traviatą czy Toscą. Niestety dla zwykłego melomana jest to twórczość nie do przejścia. Widać, że tworzona w jakimś zwidzie narkotycznym. Ani łądne libretto, ani kakofonia przez całe na szczęście krótkie dziełko. Szkoda, że pieniądze publiczne w dobie kryzysu wydaje się na takie rzeczy, gdzie odbiorcami jest garstka fascynatów.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA