Mamy dobrą wiadomość dla miłośników polskiej kinematografii, szczególnie twórczości Janusza Majewskiego, reżysera m.in. "Zaklętych rewirów", "C.K. Dezerterów" czy ostatnio - "Excentryków". Ten przebywający w Szczecinie artysta zdradził, na niedzielnym spotkaniu w ramach Festiwalu Czytania w Książnicy Pomorskiej, że za dwa tygodnie rozpoczyna pracę na planie swojego nowego filmu, zatytułowanego "Czarny Mercedes". Będzie to adaptacja jego powieści kryminalnej o tym samym tytule. Jej akcja toczy się w trakcie ostatniej wojny światowej w Warszawie i Lwowie.
Obecny na spotkaniu aktor Wojciech Pszoniak, który przeczytał fragment książki, miał zagrać jedną z postaci w nowym filmie Majewskiego - "podstarzałego hrabię erotomana", jak sam mówił. Niestety, z roli musiał zrezygnować, bowiem w tym samym czasie będzie występował we francuskim filmie.
- Jakiego aktora Państwo obstawiacie, że zagra zamiast mnie? - aktor zapytał publiczność.
- Daniel Olbrychski - padło to nazwisko z sali.
- Jan Peszek, Jan Nowicki - to były kolejne propozycje.
- Andrzej Seweryn - powiedział obecny na spotkaniu pisarz Eustachy Rylski, a reżyser potwierdził to nazwisko.
Niestety, reszty obsady nie zdradził. 87-letni J. Majewski zapewnił, że to już jego ostatni film, jaki nakręci.
- Rozwiązanie krzyżówki, jaką jest zgranie wolnych terminów aktorów, którzy grają zarówno w serialach, jak i w filmach i teatrach, jest niezwykle trudne - opowiadał reżyser. - Do tego dochodzi znalezienie producenta, który chce wyłożyć pieniędze na film, a nie żąda zatrudnienia celebryty albo topowej piosenkarki. - Na całym świecie jest tak, że kiedy aktor gra w filmie, to niczym innym się nie zajmuje. A jak gra w teatrze, to jest na każdej próbie - dodał Wojciech Pszoniak - Tymczasem w Polsce aktorzy często nie pojawiają się na próbach, bo na przykład właśnie mają pracę na planie serialu. Za granicą to jest nie do pojęcia. Ubezpieczyciel nie zgodziłby się na jeżdżenie aktora pomiędzy teatrem a planem serialu, bo w razie wypadku w drodze z jednego miejsca na drugie nie byłoby wiadomo, kto powinien zapłacić odszkodowanie.
Obu twórców zapytano o najważniejsze, ich zdaniem, filmy i role.
- Najważniejszy był chyba film " Zaklęte rewiry" - mówił reżyser. - Dzięki niemu ja oraz Marek Kondrat, grający główną rolę, otrzymaliśmy honorowe członkowstwo w stowarzyszeniu kelnerów - żartował. - A Marek przynajmniej przez dwa lata po premierze filmu nie musiał płacić rachunków w restauracjach. Dużą oglądalność miał z kolei mój film "C.K. Dezerterzy", stąd to też ważny film mojego życia. No i oczywiście "Excentrycy", bo ostatni film zawsze jest istotny.
- Poza złą rolą w "Makbecie" w Teatrze Narodowym i graniem w kabarecie, wszystkie moje role były dla mnie jednakowo ważne - mówił W. Pszoniak. - Każdej dałem część siebie.
J. Majewski wspominał na spotkaniu czasy dzieciństwa we Lwowie. Jak mówił, to był szczęśliwy czas, mimo wybuchu wojny, kiedy miał kilka lat.
- Wychowałem się w szczęśliwym domu, moi rodzice byli też szczęśliwym małżeństwem - opowiadał. - Nie byliśmy bogaci, ale rodzice dobrze sobie radzili. Tata był wysokiej rangi urzędnikiem. Mama z kolei nauczycielką, potem ogłuchła, zatem przerwała pracę i była w domu. Wychowywała mnie rzesza niań Ukrainek. W latach trzydziestych we Lwowie było 70 procent Polaków, 20 procent Żydów i 10 procent Ukraińców. Nianie Ukrainki uczyły mnie czytać i pisać cyrylicą, stąd miałem na początku w szkole problemy, bo myliły mi się bukwy z zapisem polskich liter. Premiera nowego filmu J. Majewskiego planowana jest w przyszłym roku.
Tekst i fot. Monika Gapińska