Od Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta do Krzysztofa Vargi, od Karoliny Lanckorońskiej do Małgorzaty Rejmer – oto, jakimi traktami przemieścimy się czytając najnowszą książką znanego krytyka literackiego, Janusza Drzewuckiego. Tom trzeci jego tekstów o prozie, tym razem zatytułowany „Chwile pewności”, opublikowało szczecińskie wydawnictwo FORMA.
Jak powiada autor, przez wiele lat związany z miesięcznikiem „Twórczość”, jego książka jest zapisem „życia w literaturze”. Swoją postawę jako krytyka wykłada nam tak: „Analizowałem te książki w zgodzie z własną wiedzą i wrażliwością, posługując się metodą określaną mianem sztuki i interpretacji, a poza tym: dobrą wiarą, gdy tylko czułem, że autorka lub autor tej właśnie książki, nad którą tu i teraz się pochylam, niczego nie chce mi zabrać, a chce mi coś. Co? Cokolwiek, to znaczy wszystko”.
Janusz Drzewucki w swoim pisarstwie o pisarstwie nie wydziwia, nie zużytkowuje innych autorów do udowadniania swoich rozlicznych intelektualnych przewag – zależy mu na skomunikowaniu się z odbiorcą, na zaproszeniu go do swojego świata i pokazaniu: „Zobacz, to mnie zainteresowało, urzekło, wzbogaciło. Może tak sam zadziała na ciebie”. Sięga szeroko. Pisze o klasykach (Herbert, Miłosz, Zagajewski), o zapomnianych zasłużonych (historyczka Karolina Lanckorońska, Stefania Kossowska, ostatnia redaktorka powojennych londyńskich „Wiadomości), o niepisarzach, którzy pisarzami stali się na chwilę (Gustaw Holoubek publikujący autobiografię), o młodych popularnych autorach (Małgorzata Rejmer, która otrzymała od „Kuriera Szczecińskiego” Gryfię, Ogólnopolską Nagrodę Literacką).
Co dostaje od omawianych pisarzy, co my możemy dostać? Jarosław Marek Rymkiewicz frapuje go jako pisarz uparcie wracający do tematu istnienia i nieistnienia – może być jakiś bardziej fundamentalna kwestia? – i który mimo wszystko zachowuje w sobie przekonanie czy też przeczucie, że „poza nicością jest jeszcze coś istniejącego, coś takiego, co do nicości nie należy”. Jakby takie rzeczy głosił jakiś sentymentalny poczciwiec, to można by wzruszyć na to ramionami, ale skoro przyznaje się do nich miłośnik krwawych jatek i król polskich nihilistów, to to musi coś znaczyć!
Gustaw Holoubek uczy stoicyzmu i wdzięczności za dar, jakim jest życie. U Krzysztofa Vargi Janusz Drzewucki znajduje sojusznika w myśleniu o pisaniu jako o najpoważniejszym zajęciu na świecie – takie założenie, jeśli jest konsekwentne, pozwala zyskać prawdziwą niepodległość. Małgorzatę Rejmer, autorkę pasjonującej książki o Bukareszcie Kurz i krew, warszawski krytyk ceni za wyczulenie na paradoksy, za umiejętność jednoczesnego dostrzegania pewnych zjawisk i ich przeciwieństw.
Zapewne niejeden czytelnik patrząc na tytuł wydanej przez FORMĘ książki zapyta: „chwile pewności” to dużo czy mało? Wydaje mi się, że Janusz Drzewucki odpowiada: to wystarczająco. Wystarczająco, by zachować – kruchą, wiecznie zagrożoną, trochę „nie z tego świata” – wiarę w sens literatury i pisania o literaturze. ©℗
Alan SASINOWSKI